środa, 8 maja 2013

22. Nowiny

Harry
Siedzieliśmy na podłodze w łazience, Louis sobie poszedł. Lili jeszcze nic mi nie powiedziała. Straszenie się martwiłem, była blada i smutna. Przeczuwałem najgorsze.
- Lili mi możesz powiedzieć wszystko.
- Wiem Harry, ale ja się boję. Nie wiem jak ty zareagujesz.
- Na co kochanie?
- Będziemy mieli dzidziusia.- powiedziała po cichu.
Zaszokowany patrzyłem na swoją ukochaną. Dziecko. Będe tatą, znowu. Chciałem zacząc skakać z radości. Pocałować ją, zatopić się w jej ślicznych oczach, ale na powierzchnie w mojej głowie wyszło jedno z najgorszych moich wspomnień. Przecież i Lili może umrzeć tak jak Julie. 
- Musimy iśc do lekarza.- powiedziałem.
- Słucham, Harry jestem umówiona w Londynie za tydzień.
- Nie musimy iśc teraz. Proszę cię Lili zrób to dla mnie.
Siedzieliśmy w samochodzi i jechaliśmy do jakiegoś lekarza. Lili była jakaś nieobecna.
- Jesteś zły prawda?- zapytała.
- Czemu miałbym być zły? Lili ja się cieszę.
- Jakoś tego nie widać. Po prostu mi powiedz, że nie chcesz tego dziecka.- jak ona może tak myśleć.
- Liliano, kocham ciebie i nasze dziecko, po prostu chcę, żeby zbadał cię lekarz. Martwię się.
- Czemu nie mogłam pójść do lekarza w Londynie?- zapytała.
- Bo Julie umarła przy porodzie, ciąża była dla niej zagrożeniem, nie chcę cię stracić, tylko tyle. 
- Boże Harry. Mogłęś mi od razu powiedzieć. 
- Ja nie wiem jak mogłaś pomyśleć, że się nie cieszę.- obużyłem się.- Nadal mi nie wierzysz w to jak bardzo cię kocham.
- Bo nie wiem dla czego mnie kochasz. Harry jestem zwykła dziewczyną z niewiadomo jakiej rodziny. A ty, sławny, przystojny. Jak dla mnie nie ma to najmniejszego sensu.
- A dle mnie ma sens. Lili nieznając mnie powiedziałaś, że mi pomożesz. Każdego dnia patrzyłem na ciebie, taką piękną uśmiechniętą. Nie ma powodu dla którego cię kocham, bo kocham cię za wszystko. Przywróciłaś w moim życu radość i szczęście.  Jedno czego jestem pewien, to to, zę chcę spędzić z tobą resztę mojego życia. Proszę cię nie gadaj więcej takich głupot.
- Dobże Harry.
Zaparkowałem pod  gabinetem. Razem weszliśmy do środka. Lili rozmawiała recepcjonistką, a ja nie rozumiałem ani słowa. Jak nic muszę się nauczyć tego polskiego.
- Harry, lekarz już jest.
- To dobrze, ale ja i tak nic nie zrozumiem.- jęknąłem.
- Nie martw się mówi po angielsku.
Weszliśmy do gabinetu. Za biurkiem siedział młody facet w fartuchu.  Wolałbym, żeby to była kobieta. No nic, usiedliśmy na krzesłach. Lili coś powiedziała po polsku.
- No dobrze, to zaparaszam panią na kozetkę i zobaczymy.- powiedział.
- Dobrze.
Lili się położyła i podwinęła bluzkę. Lekarz zbadał ją urządzeniem. Na ekranie pojawił się jakiś obraz.
- To jest państwa dziecko.- pokazal.- Czwart tydzień, nie widzę żadnego zagrożenia. Nie ma co się martwić. Prosze się zgłosić do lekarza w Londynie.
- Naprawdę wszystko jest dobrze.
- Tak. Naprawdę wszystko jest w pożądku. Żona musi więcej odpoczywać niż zwykle, mało się denerwować. Proszę się uśmiechnąć, będzie pan ojcem.
- Tak.
Wyszliśmy na zewnątrz, dalej byłem zaszokowany. Złapałem Lili w tali i przyciągnałęm do siebie. Delikatnie wpiłem się w jej usta. Wziąłem ją na ręce i zacząłem kręcić.
- Będę ojcem.- zacząłem się drzeć.
- Harry wariacie. 
- Będziemy mieli dziecko, rozumiesz. Boże jak ja cholernie się cieszę. Mówiłem ci, że cię kocham. 
Znowu ją pocałowałem. Bardzo, bardzo ją kochałem. Ludzie patrzyli się na mnie jak na wariata. Co mi tam ojcem będę. Niosąc moją ukochaną szedłem do samochodu. Wróciliśmy do hotelu.
- A gdzie was wywiało?- zapytał Lou na wstępie.
- Musieliśmy pojechać do learza. Harry się uparł.
- Lou ojcem będę.- oznajmiłem.
- Wiem, widziałem jak Lili wymiotuje. To o to chodził z tym nie mów Harry'emu.
- No tak. Będę ojcem.- znowu zaczęło mi odbijać.
- Nie on zonwy zaczyna. Louis znajdz mu jakieś zajęcie.
- No właśnie dzwonili ze szpitala, znaleźli kogoś to mówi po angielsku. Jest problem z ubespieczeniem twojego ojca. Prosili, żebyś przyjechała.
Moje słoneczko, aż pobladł. Bałem się, że mi zaraz zemdleje. 
- To pojadę.- powiedziała po cichu.
- Jadę z tobą.
W szpitalu okazało się, że facet nie ma wcale ubezpieczenia i trzeb zapłacić za cały pobyt. Oczyiwście, że zapłaciłem chociaż Lili protestowała. Sam nie wierzę, że ratuję tyłek temu skurwielowi. Mieliśmy już wcyhodzić kiedy on się obudził. Mówili coś po polsku. Dziewczyna zaczęła płakać.
- Harry chodźmy już proszę.
- Jasne skarbie.


No i jest następny. Mam nadzieję, że się wam podobał. Mile widziane komentarze i do następnego. Ps. chcę was zaprosic na moje nowe opowiadanie Nieskończona historia

7 komentarzy:

  1. No dzidziuś jest. Super! Słodki rozdział, ojciec mnie wkurza niech umrze i już! Kocham!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to! To moje drugie najukochańsze opowiadanie tuż po Ronnie.
    Nie chcę żebyś to źle odebrała ale znalazłam parę błędów, które trochę mnie raziły. Mówię to chyba tylko dlatego że dzisiaj razem ze swoim sąsiadem wypiłam parę drinków:) Mam nadzieję, że się nie pogniewasz na mnie, bo chyba bym tego nie przeżyła... :(
    Już nie mogę się doczekać następnego i tego co zrobi jej ojciec. A raczej czy w ogóle coś zrobi. Buziolki

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzidzi! juchu! nie no super! Harry znowu będzie tatusiem :) czekam ma ciąg dalszy!
    buziaki Ross

    ill-look-after-you.blogspot.com/ <-- jak byś miała czas i ochotę to wpadnij :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak super, ze bedzie dzidziuś :D:D ciekawe co ten ojciec jej powiedział, oby dał jej spokoj :] kocham to opowiadanie :* <3 czekam na nn :D- patrysia

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowne opowiadania, dopiero dzisiaj je znalazłam a już całe przeczytałam, bo nie mogłam się od niego po prostu oderwać : D jestem bardzo ciekawa co takiego mówił ojciec Lili, mam nadzieję, że zdradzisz to w następnym rozdziale. Kama.

    OdpowiedzUsuń
  6. However, there are a few downsides that in order to be noted.

    Then test the problem on your sight by dropping single drop into your primary eye.


    My homepage ... http://gsaser.Com.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz nową czytelniczkę. :D
    Bardzo ciekawa i wciągająca fabuła.
    Boski rozdzialik. :3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny. :3

    OdpowiedzUsuń