sobota, 30 marca 2013

3. Mała Darcy

Liliana
Staliśmy na środku chodnika mierząc się wzrokiem i moknąc w deszczu. Harry zrobił jeszcze jedne krok w moją stronę i po chwili z radości kręcił mną we wszystkie strony. Kiedy zrobiłam się zielona, postawił mnie na ziemi.
- Na prawdę mi pomożesz zapytał mnie ponownie?
- Przecież już ci to mówiłam.- zaśmiałam się.
- Dziękuję, Lili dziękuję.- mało z tej radości mnie nie pocałował.- Ty pomożesz mi, ja pomogę ci.
- W czym?- zapytałam.
- W pomocy twojej mamie i bez żadnego ale.
- Harry ja nie mogę.
- Możesz nawet musisz, rzucisz pracę w kawiarni. Ja ci będę płacił.
- Za co?
- Za pomoc przy Darcy.- odpowiedział jak najbardziej z siebie zadowolony. - No właśnie musisz ją poznać i chłopaków. Chodź.
Harry złapał mnie za rękę i pociągnął mnie w przeciwną stronę niż miałam iść. Mam nadzieję, że nie będę żałować tej mojej dobroduszności. Przeszliśmy cały park, ludzie patrzyli się na nas jak na wariatów. Byliśmy cali mokrzy, a przez deszcz mój lekki makijaż znalazł się na moich policzkach. Harry też nie wyglądał lepiej, jego brązowe loczki straciły swój urok i oklapły. W końcu się zatrzymał przy parkingu. Wzrokiem oglądał każde auto.
- Czego szukasz?
- Nie pamiętam gdzie zaparkowałem.- odpowiedział, a ja zaczęłam się śmiać.- O już wiem.- stwierdził i znowu zaczął mnie ciągnąć. 
Poprowadził mnie do swojego samochodu. Za nic w świecie nie pasowałam do tego samochodu. Patrzyłam na niego zaszokowana.
- Lili no wsiadaj.- powiedział, a ja posłusznie pomaszerowałam do drzwi od strony pasażera.
- Harry ja jestem cała mokra na pewno chcesz mnie przedstawić swojej córce?
- To dwulatka i pewnie zapyta czy też może pobiegać w deszczu.- odpowiedział rozczulony.
- Ta albo się mnie przestraszy.- mruknęłam pod nosem patrząc na swoje odbicie w lusterku.
- Mogę ci dać chusteczki, takie mokre.
- Poproszę.
Harry wręczył mi paczkę chusteczek dal dzieci, spojrzałam na niego pytająco.
- No co mam córkę, brudzi się przy każdej możliwej okazji więc warto mieć takie rzeczy przy sobie.
- Rozumiem.-  stwierdziłam i zaczęłam wycierać swój rozmazany makijaż. Na prawdę dobre były te chusteczki. - Teraz przynajmniej nie przypominam upiora.
- Denerwujesz się?- zapytał nie odrywając wzroku od drogi.
- Pierwszy raz poznaję dziecko mojego przyszłego męża.
- Na pewno chcesz to zrobić, zawsze możesz się wycofać.
- Na pewno. Chcę ci pomóc Harry.
- Będę ci wdzięczny do końca życia.
- Ale czemu mam udawać twoją żonę przez dwa lata?
- Bo Darcy będzie miała już cztery lata i spokojnie będę mógł ją zabierać ze sobą w trasy.
- Zrozumiałe.
- Teraz nie za bardzo lubi latać. Jesteśmy na miejscu.- Harry wjeżdżał na podjazd wielkiej rezydencji. Moje mieszkanie pomieściło by się tam z 50 razy.
- Mieszkacie tutaj we dwójkę?- zapytałam.
- Nie długo we trójkę.- odpowiedział.- Nie rób takiej miny przecież to tylko dom.
- Wielki dom, dobrze że nie widziałeś gdzie ja mieszkam.
- Chodź.- pociągnął mnie za rękę, on chyba lubi to robić. 
Weszliśmy po schodkach, chłopak otworzył duże, ciemnobrązowe drzwi. Niepewnie weszłam do korytarza . Ściągnęłam mokrą bluzę i przemoczone trampki, to samo zrobił Harry. Poprowadził mnie do salonu, oboje zostawialiśmy mokre ślady na podłodze. Salon był taki jak całe moje mieszkanie. Jasne ściany i brązowe kanapy. Przy stoliku siedziała mała dziewczynka z burzą brązowych loków na głowie. Rysowała po kartce papieru. Podniosła główkę i spojrzała na nas. Uśmiechnęła się szeroko, w policzkach pojawiły się dołeczki. Podniosła się i małymi stópkami pokonała dzielącą ją odległość od Harry'ego. Wpadła mu w ramiona, krzycząc.
- Tatuś.
- Hej szkrabie.- podniósł ją do góry.- Jak tam dzień z Eleną?
- Tato, ale babcia przyjechała.
- Babcia?- zdziwił się chłopak.
- Tak synku.- w salonie pojawiła się całkiem ładna brunetka, nie wyglądała na matkę dwudziestopięciolatka.
- Mamo.- podszedł do kobiety i ją przytulił.
- Harry coś ty zrobił tej biednej dziewczynie.- spojrzała na mnie.
- No właśnie mamo, to jest Lili moja dziewczyna. Lili poznaj moją mamę.
- Dzień dobry proszę pani.- powiedziałam uprzejmie.
- Jaka pani, jestem Ann.- powiedziała z uśmiechem.
- Harry daj jej suche ciuchy do przebrania, zaraz nam się tutaj przeziębi.
- Już mamo.- chłopak poszedł na górę, a ja zostałam sama z kobietą.
- Długo się znacie?- myślałam nad tym co odpowiedzieć, przecież nie odpowiem, że kilka godzin.
- Trzy miesiące.- odpowiedziałam.
- Wiesz, że Harry ma córkę?
- Tak, dzisiaj miałam ją poznać.
- Nie przeszkadza ci to?
- Nie, nie przeszkadza mi.
- Mamo nie baw się w policjanta bo wystraszysz biedną Lili.- powiedział chłopak.
- Chciałam ją tylko poznać. Nawet w gazetach nie pisali, że się z kimś spotykasz.
- I dobrze, mam nieco dość tego szumu wokół mnie. Lili chodź zaprowadzę cię do łazienki.
Poszłam razem z chłopakiem. 
- Przepraszam, nie wiedziałem, że przyjedzie. Mam dla ciebie ciuchy. Łazienka jest za tymi drzwiami.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się do niego, ten pocałował mnie w policzek.
- To ja dziękuję Lili. O co cię pytała.
- Ile się znamy, i czy nie przeszkadza mi, że masz córkę.
- A ile się znamy?
- Trzy miesiące kochanie.- cmoknęłam go w policzek i poszłam do łazienki.
Rozebrałam się z mokrych ciuchów i weszłam pod strumień gorącej wody po kilku chwilach wytarłam się ręcznikiem i ubrałam się w ciuchy przyniesione przez Harry'ego. Fajnie chociaż były damskie. <klik>. Wyszłam z łazienki, ale skręciłam nie w tą stronę i przez dobre dziesięć minut błądziłam po tym pałacu. Jak Darcy się tutaj nie gubi, to ja nie wiem. W końcu trafiłam do kuchni w której był przebrany już Harry i jego mama. Ustałam w progu i odetchnęłam z ulgą. Dwie pary identycznych oczu spojrzały na mnie.
- Zgubiłam się.- stwierdziłam.
- Nie martw się ja też się tutaj gubię.- powiedziała Ann.- Tobie też kakao?
- Z chęcią.- odpowiedziałam.
- Chodź przedstawię ci Darcy, a mama zrobi nam kakao.
Poszliśmy do salonu, gdzie na kanapie przed telewizorem siedziała dziewczynka. Oglądała jakieś bajeczki.
- Darcy, to jest Lili.
- Czesc.- powiedziała nie odrywając wzroku od telewizora.
- Darcy przywitaj się ładnie.
- Dzien dobly jestem Dacy.
- Ja jestem Lili, a twój tata to straszny sztywniak.- usiadłam obok niej.- Ciekawa ta bajka?
- Nie.- pokiwała przy tym głową.- Tata nie ce się ze mną bawic.
- Nie dobry ten tata, może ja się z tobą pobawię?
- Tak.- ucieszyła się.- Chodzmy do mojego pokoiku tam ma dużo zabawek.
Złapałam jej małą rączkę i poszłam za dziewczynką. Zatrzymała się przed schodami.
- A zlobisz tak jak tatuś?
- Czyli jak?
- No tatuś mnie podnosi przy każdym schodku.- odpowiedziała.
Złapałam ją za druga rączkę i podnosiłam ją. Mała miała przy tym wiele śmiechu. Pokonałyśmy wszystkie schodki. Poszłyśmy do jej pokoiku. Dziewczynka powyciągała wszystkie zabawki, usiadłam obok niej na podłodze i zaczęłyśmy się bawić. Bawiłyśmy się misiami, lakami, klockami, później rysowałyśmy. Dziewczynka zmęczona zasnęła. Okryłam ją różową kołderką i zeszłam na dół.
- Śpi.- powiedziałam do Harry'ego który siedział na kanapie.
- Polubiła się.- oznajmił z uśmiechem.- Musimy wszystko omówić.
- A twoja mama?
- Pojechała do mojej siostry.- odpowiedział.



Tym razem dłuższy, zadowoleni? Mi się nawet podoba i mam nadzieję, że wam też przypadł do gustu. Mile widziane komentarze i do następnego.

czwartek, 28 marca 2013

2. Historia zielonookiego

Harry
Każdy w życiu ma jakieś marzenie, jakiś cel do którego dąży. Ja najpierw chciałem śpiewać, dopiąłem swego. Później spotkałem dziewczynę w której bez pamięci się zakochałem, a teraz ja mam córkę ale jej już nie ma. Wszystko się posypało, teraz chodzę po sadach i kuratorach.
- Dziecko powinno wychowywać się w pełnej rodzinie.- powiedziała kobieta siedząca za biurkiem.
- Czy pani coś sugeruje?
- Mówię, że Darcy może mieć lepsze warunki do życia.
- Pani chyba sobie ze mnie żartuje. Daję jej wszystko co możliwe, a pani mi mówi, że może mieć lepsze warunki do życia.
- Zajmują się nią ciągle opiekunki, pana często nie ma w Londynie. Darcy powinna zamieszkać z dziadkami.
No tak rodzice Julie mogłem się tego spodziewać. Będą mi uprzykrzać życie do śmierci.
- To jest moje dziecko, nie ich i ja będę wychowywać. Z nikim jej nie będzie lepiej.- warknąłem.
- Sąd będzie kierował się dobrem dziecka. Gdyby miał pan, narzeczoną a przynajmniej dziewczynę, to już było by inaczej.
- Mam narzeczoną, planujemy się pobrać.- wypaliłem. 
- A to zmienia postać rzeczy, kiedy pańska narzeczona będzie mogła przyjść z nami porozmawiać?
- Niedługo.- odpowiedziałem.
Liliana 
Harry, bo tak nazywał się zielonooki zaczął opowiadać o swojej dwuletniej córeczce Darcy, o swojej narzeczonej która zmarła przy porodzie dziewczynki i o kuratorze który chciał mu odebrać dziecko. Bardzo szkoda mi go było.
- Nakłamałem, że mam narzeczoną, i że niedługo bierzemy ślub. 
- Jesteś gotowy dla córki spędzić dwa lata życia z zupełnie obcą dziewczyną tylko po to aby nie stracić dziecka?- zapytałam, dla mnie jego poświęcenie było wręcz niezrozumiałe dla mnie.
- Tak, nie chcę stracić Darcy jest dla mnie najważniejsza.- odpowiedział.- A twoja historia jaka jest?
- Też nie jest wesoła.
- Liliano ja ci opowiedziałem, teraz ty odwdzięcz się tym samym.
Takim sposobem opowiedziałam mu o ojcu alkoholiku, matce i młodszej siostrze. O pracy w kawiarni. Siedzieliśmy na tej ławce, dopóki słońca nie przysłoniły ciemne chmury. Wstałam z ławki razem z Harry'm. Patrzyłam jak z opuszczoną głową idzie w przeciwnym kierunku.
- Harry.- zawołałam za nim, chłopak się odwrócił i w tej samej chwili runą deszcz.
- Jeżeli chcesz to ci pomogę.- powiedziałam.
- Proszę powtórz.
- Mogę ci pomóc, chyba jestem miła i lubię dzieci. Nie znamy się, ale na prawdę mogę ci pomóc. 
Chłopak w trzech krokach pokonał  dzielącą nas odległość, w zielonych oczach malowała się nadzieja.
- Przecież mnie nie znasz.
- Ale mogę ci pomóc.


Dzisiaj taki krótki, ale mam nadzieję że się wam podobał. Mile widziane komentarze i do następnego.

wtorek, 26 marca 2013

1. Jak to się zaczęło...



Liliana
Był ciepły dzień, jak na kwiecień w Londynie było na prawdę bardzo ciepło. Siedziałam na ławce w parku i zastanawiałam się jak związać koniec z końcem. Każdy zarobiony grosz, w małej kawiarence na rogu wysyłałam mojej mamie i młodszej siostrze. Zostawiałam sobie tylko tyle ile potrzeba. Praca jako kelnerka to nie był szczyt moich marzeń, bo to mogłam robić też w Polsce. Chciałam zostać pisarką, od małego kochałam przelewać swoje myśli i emocje na papier, ale jak na razie nie mogłam zając się swoim marzeniem. Siedziałam tak i napawałam się ciepłymi promieniami słońca, kiedy dosiadł się do mnie całkiem przystojny chłopak. Na moje oko był on może o kilka lat starszy ode mnie. Widać było, że coś go męczyło, ale miałam za dużo swoich problemów i nie miałam zamiaru brać się za czyjeś problemy. Spojrzałam jeszcze raz na chłopaka, był przygarbiony, tak strasznie wyglądał, nie wytrzymałam i jednak zapytałam:
- Może masz ochotę porozmawiać?
Chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami. Smutek bijący z tych oczy aż obezwładniał. Z powrotem spuścił głowę i dalej podziwiał swoje trampki. Nie miałam zamiaru dać za wygraną i zapytałam jeszcze raz.
- Może mogę ci jakoś pomóc?
Znowu podniósł głowę i tym razem na dłużej zatrzymał na mnie swój wzrok. Głęboko się nad czymś zastanawiał. 
- Nie możesz mi pomóc.- odezwał się po raz pierwszy.
Tutaj chłopak się pomylił. Jestem człowiekiem, który jak się uprze zrobi wszystko, dla mnie nie ma rzeczy nie możliwych, a jak ktoś twierdzi inaczej jeszcze bardziej dążę do celu.
- Skąd możesz mieć taką pewność?- zapytałam.
- Wyczarujesz mi miłą dziewczynę, która przez dwa lata będzie chciała udawać moją żonę.
- Czemu potrzebujesz takiej dziewczyny?- zapytałam, mało mnie interesował jego chłodny ton, uparłam się i postanowiłam mu pomóc.
- To skomplikowane i zajmie dużo czasu.- odpowiedział zielonooki.
-  Nie jestem głupia chociaż jestem blondynką. - na moje słowa chłopakowi podniosły się kąciki ust, ukazując przy tym urocze dołeczki w policzkach.
- Na prawdę masz ochotę tego słuchać, to smutna historia.
- Ostatnio tylko takie słyszę.



I jest pierwszy. Tak napisałam teraz idę spać bo miałam ciężki dzień. Może ktoś będzie taki uprzejmy i napisze mi jakiś miły komentarz. Tak ładnie proszę. Dobra ja się zamykam. Mam nadzieję, że wam się podoba taki początek. Do następnego i mile widziane komentarze.

Bohaterowie


Liliana Wawrzyńska
19 lat
Miła, sympatyczna uparta, twierdzi że nie ma rzeczy niemożliwych. Kiedy skończyła osiemnaście lat przeprowadziła się z Polski do Londynu.  Chce pomóc swojej mamie i sześcioletniej  siostrze uwolnić się od ojca.


Harry Styles
25 lat
Piosenkarz, ma dwu letnią córkę, jego narzeczona zmarła przy porodzie dziewczynki. Kurator chce mu odebrać córkę.


Darcy Styles 
2 latka
córka Harry'ego




Każdy z chłopaków został postarzony o 6 lat. Za jakieś 10 minut dodam wam pierwszą część. Zapraszam, i mile widziane komenatrze

poniedziałek, 25 marca 2013

Propozycja

Mam dla was propozycje. Napisalam taki jednopart ktory moglabym przerobic nakrotka historie. Co wy na to. Piszcie w komentarzach.