środa, 26 czerwca 2013

Epilog

Joanna
Siedziałam przy biurku i odrabiałam lekcje. Z głośników leciała muzyka. Zadowolona odłożyłam długopis. Okręciłam cię na krześle i spojrzała na swój pokój. Nie był już różowy z czego byłam zadowolona. Ściany wyłożone białą boazerią, podłoga była biała i meble. Do tego błękitne dodatki <klik>. Spojrzałam na zegarek w telefonie i szybko zerwałam się z krzesła. Wzięłam wcześniej przygotowane ciuchy i poszłam do łazienki.  Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w białe szorty i kremową bluzkę na ramiączkach. Do tego sandały.<klik> Wysuszyłam blond włosy i zrobiłam sobie lekki makijaż. Wzięłam swoją torebkę i telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się na widok wiadomości.
Czekam już na dole. Kotku<3
Zadowolona zbiegłam po schodach. W salonie siedzieli Lili i Harry. 
- Wychodzę- oznajmiłam i już mnie nie było.
Pod domem stało czarne bmw. Wsiadłam do niego i pocałowała siedzącego mężczyznę.
- Gdzie panią zawieźć?- zapytał patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami.
- Myślałam, że ty mi powiesz.
- Mam niespodziankę- stwierdził mój ukochany.
- Już się boję.
Pojechaliśmy za miasto, mężczyzna zaparkował na skraj lasu. Otworzył mi drzwi i z bagażnika wyją koszyk piknikowy. Wypełniony po brzegi jedzeniem,  a jakże by inaczej. Trzymając się za ręce poszliśmy na polankę. Jedliśmy truskawki i piliśmy bezalkoholowego szampana. Złapał nas deszcz. Pobiegliśmy do samochodu. Siedziałam na kolanach swojego chłopaka. Byłam wpatrzona w jego niebieskie tęczówki. Chłopak pochylił się i namiętnie mnie pocałował. Oderwaliśmy się od siebie.
- Jo kiedy powiesz Harry'emu i Lili?- zapytał.
- Niedługo. Zaraz mam osiemnastkę i po niej im powiem. 
- To dobrze, mam dość ukrywania. Kocham cię Jo.
- Też cię kocham.
Złożyłam namiętny pocałunek na wargach chłopaka. Jego dłonie powędrowały pod moją mokrą koszulkę.


Postanowione, będzie druga część. Mam nadzieję, że się podobał epilog. Mile widziane komentarze i do następnego.

niedziela, 23 czerwca 2013

29. Prawa opieki

Harry
Na prośbę Lili pojechałem do szkoły Jo. Czekałem na korytarzu na jej wychowawczynie. W końcu kobieta wyszła z pokoju nauczycielskiego.
- A pani Liliana?-Zdziwiła się na mój widok
- Poprosiła mnie- odpowiedziałem i zapytałem.- Jakiś problem?
- Panie Styles nie jest pan prawnym opiekunem Joanny i nie mogę udzielić panu żadnych informacji. Proszę przyjechać z żoną.
- Dobrze. - odwróciłem się na pięcie i wróciłem do domu.
Od progu przywitała mnie moja córeczka. Strasznie była zadowolona z młodszego rodzeństwa. Wziąłem małą na ręce i poszedłem do salonu.
- Wiesz o co chodziło?- zapytała Lili szeptem.
- Nie. Czemu szepczemy?- moja żona wskazała głową na wózek, w którym spały bliźniaki.- Nauczycielka nie może mi powiedzieć o co chodzi bo nie jestem prawnym opiekunem Jo.- Wyjeśniłem smutny.
- Aha. Trzeba to zmienić.
- Naprawdę?
- Harry co się tak dziwisz. Oboje się nią opiekujemy.
Liliana
Właśnie wyszliśmy od prawnika. Nie było żadnych problemów z prawami do opieki. Wyszliśmy przed kancelarie marcowe słońce przebijało się przez chmury.
- Musimy tam wrócić- stwierdził Harry.
- Zapomniałeś czegoś?
- Tak. Chcę, żeby prawnie Darcy była twoją córką.
Złapał mnie za rękę i z powrotem wróciliśmy do prawnika. Nawet miał on przygotowane specjalne dokumenty. Po drodze zajechaliśmy do sklepu. W domu Bonnie i Louis zajmowali się dzieciakami.
- Sorry, że tak długo- powiedziałam.- Zajechaliśmy jeszcze do sklepu. Zostaniecie na obiad?
- Z chęcią- odpowiedział Louis patrząc na Bonnie która kiwała głową na tak.- I dzieciaki są kochane. Pomóc ci? Musę się podszkolić w gotowaniu, komuś obiecałem kolację własnej roboty.
- Możesz mi pomóc. 
Louis wziął ode mnie zakupy i poszliśmy do kuchni. Harry po chwili przyniósł resztę. Louis zabrał się za krojenie.
- Lou jak tak bardzo lubisz dzieci to czemu nie dorobisz się własnych?
- Wcześniej Eleanor nie chciała, a z Bonnie dopiero co się poznajemy. A czemu pytasz?
- Bo chcę być chrzestną- odpowiedziałam śmiejąc się.
- Wezmę to na uwagę.
Nawet udało nam się ugotować jadalny obiad. Louis za bardzo go posolił.
- Naprawdę jesteś zakochany- stwierdził Harry.
- No jestem.
- Widać i czuć.
- O co ci chodzi?- zapytał poddenerwowany.
- Lou kotku przesoliłeś obiad- zaśmiała się Bonnie.
Zjedliśmy obiad i siedzieliśmy na kanapie.
- Harry wiesz, że dzisiaj jest mecz.
- Wiem, miałem w planach go oglądać z synem.
- Ale ja się nigdzie nie ruszam i nie mam zamiaru oglądać meczu- zauważyłam biorąc do ręki pilot.
- Kochanie w tym domu jest jeszcze kilka innych telewizorów.
- To się przenieś.
- Ale stąd jest blisko do kuchni.
- Hazza będziesz oglądał mecz z synek zero piwa.
- Oh no dobra. Louis chodź obejrzymy mecz na górze.
Harry wziął Erica na ręce i poszli na górę, a my z Bonnie zaczęłyśmy się śmiać. Przyjaciółka trzymała Sam na rękach, a u mnie na kolanach siedziała Darcy. Jo z Niallem była w kinie na jakiejś bajce. Niall to był jej ulubiony wujek.


No i jakoś udało mi się wyskrobać ostatni rozdział. CHyba napiszę drugą cześć bo mam już pomysł tylko muszę go dopracować. Niedługo dodam epilog.

wtorek, 18 czerwca 2013

28. Urodziny Harry'ego

Liliana
Z chłopakami urządziliśmy zebranie specjalne, ale bez Harry’ego. Chodziło o jego urodziny, to już za parę dni. Kompletnie nie wiedziałam jaki mu kupić prezent. Kłóciłam się  Louisem o marchewki. 
-  Z ciężarną się nie podzielisz.- powiedziałam smutna.
- Proszę- podał mi marchewkę.- Tylko Lili nie płacz.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Pocałowałam pasiastego w policzek i zabrałam się za jedzenie pomarańczowego warzywa. Miałam ochotę jeszcze na żelki. Spojrzałam na Nialla, który miał z pięć opakowań.
- Niall, podzielisz się żelkami.
Blondynek po chwili namysłu rzucił w moją stronę paczkę żelkowych misiów. Jeszcze szerzej się uśmiechnęłam i zabrałam się za jedzenie. Na przemian jadłam marchewkę i żelki.
- Może impreza- zaproponował Zayn.- Przez cały dzień będziemy udawać, że nie pamiętamy o jego urodzinach, Lili ty też, a później impreza. 
- Ja się nie nadaję na imprezy- jęknęłam.
- Taka mała. Tylko z najbliższymi i bez alkoholu bo będą dziewczynki- dodał Liam.
- I ten pomysł mi się podoba.
Podzieliliśmy się zadaniami i Louis odwiózł mnie do domu. Trochę ciężko mi się prowadziło. Spojrzałam na pasiastego, który non stop się uśmiechał. Ostatnio ciągle był szczęśliwy.
- Czego się naćpałeś?
- Ja? Niczego,  jestem po prostu cholernie szczęśliwy.
- Widać. Bonnie?
- Tak. Jestem zakochany.
- To wspaniale. Lou co ja mu mogę kupić?
- Niech pomyślę. Kamerę kup mu kamerę, którą będzie mógł nagrywać swoje dzieci.
- Niezły pomysł. Jutro przejadę się do sklepu. Dzięki Lou. 
Pocałowałam chłopaka w policzek i wysiadłam z samochodu. Weszłam do domu, gdzie panował lekki bałagan. W salonie rozłożone było wielkie płótno i we trójkę po nim malowali. Byli cali w farbie.
- Co robicie?
- Pomagamy odrobić pracę domową dla Jo- odpowiedział mi Harry. 
Podszedł do mnie, z tym swoim uśmiechem. Całą twarz miał niebieską. Złapał moją twarz w dłonie i pocałował.
- Do twarzy ci w tym niebieskim- stwierdził podnosząc swoje ręce do góry, całe były upaćkane w niebieskiej farbie.
- Ubrudziłeś mnie. Nie daruję ci tego.
Udając obrażoną poszłam się umyć. Zostawiłam Harry’ego z dziewczynkami. 
Urodziny Harry’ego
Przez cały dzień udawaliśmy, że nie pamiętamy o jego urodzinach. Nawet Asię i Darcy wkręciliśmy w nasz plan. Wieczorem pojechaliśmy do chłopaków, bo tam miała być impreza. Weszliśmy do środka i wszyscy zebrani krzyknęli „Niespodzianka”.
- Wszystkiego najlepszego kochanie- powiedziała przytulając go.
- Myślałem, że zapomnieliście.
- Nie tatusiu.
Po imprezie wróciliśmy do domu. Siedziałam w łazience i zmywałam makijaż kiedy poczułam straszliwy ból. Miałam nadzieję, że zaraz minie. Poczułam jak woda płynie mi po nogach. Wyszłam z łazienki.
- Harry wody mi odeszły- powiedziałam do niego.
Chłopak szybko zerwał się z łóżka i sprowadził do samochodu. Dobrze, że moja torba była spakowana już od tygodnia. Był to dziewiąty miesiąc i mogłam urodzić w każdej chwili.
- Lou możesz do nas przyjechać, trzeba popilnować dziewczynek… No tak jadę właśnie do szpitala… Śpią… Tak zadzwonię.
Harry
Lekarz stwierdził, że trzeba wykonać cesarskie cięcie. Zostałem wyproszony z Sali. Chodziłem w tą i z powrotem po korytarzu. Nie przeżyję jak historia znowu zatoczy koła.  W końcu wyszła do mnie pielęgniarka.
- Ma pan córkę i syna- powiedziała a ja odetchnąłem z ulgą.
- A Lili?
- Żona też czuje się dobrze. Niedługo będzie pan mógł ich zobaczyć. 
Z radości to aż przytuliłem pielęgniarkę. Kobieta niepewnie odwzajemniła uścisk. Z uśmiechem odeszła. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do chłopaków. Pół godziny później mogłem do nich wejść. Lili leżała na łóżku, a w metalowym łóżeczku leżały moje bliźniaki. Jako, że Lili spała podszedłem do nich. Nie mogłem oderwać oczu od moich skarbów.
- Śliczne są.
- Nie śpisz?- zdziwiłem się.- Bo nasze.
Podszedłem do jej łóżka i pocałowałem ją w usta. Moja piękna żona, moje całe szczęście. 
- Wiesz ja ich jeszcze dokładnie nie widziałam.
- To zaraz obaczysz. 
Najpierw na ręce wziąłem naszą córeczkę, podałem ją Lili i sam trzymałem naszego synka. Oboje smacznie sobie spali.
- Wiesz na pewno nie zapomnisz o ich urodzinach- zaśmiała się Lili.
- Urodzili się dzień później niż ja. To chyba był najwspanialszy prezent jaki dostałem.
- Darcy będzie zazdrosna. Tak samo powiedziałeś o jej rysunku. 
- To jej nie powiemy- stwierdziłem i pocałowałem ją w usta.- Jak je nazwiemy?
- Myślałam nad Eric i Samanta .
- Bardzo ładnie- zgodziłem się.- Eric i Samanta Styles.



Jak się podoba prezent dla Harry'ego?? Sorry, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale cały tydzień nie miałam internetu. Mile widziane komentarze i do następnego. \

sobota, 8 czerwca 2013

27. Bonnie

Liliana
Dzisiaj Louis miał nam wszystkim przedstawić swoją nową dziewczynę Bonnie. Stałam przed lustrem i się ubierałam.
- Wyglądam grubo- powiedziałam do Harry'ego.
- Nie prawda.
- Jesteś ślepy czy jak? Harry ja własnych stóp nie widzę.
- Wiesz, że nie jesteś tam sama. 
- Ale i tak jestem gruba.
Harry podszedł do mnie i namiętnie pocałował. Jego ręce znalazły się na mojej tali. Delikatnie przyciągnął mnie do siebie.
- Cholernie mnie pociągasz.
Pocałował mnie jeszcze raz i wyszedł z łazienki. Uśmiechałam się sama do siebie i skończyłam się ubierać. Gotowa zeszłam na dół. W salonie na kanapie siedziała jakaś brunetka i Louis. Pasiasty wstał z kanapy i podszedł do mnie.
- Cześć piękna- powiedział całując mnie w policzek.- Chodź. Bonnie kochanie poznaj moją drugą miłość Lilianę.
- On żartuje. Jestem Lili.
- Już się przyzwyczaiłam, że on ze wszystkiego żartuje. Bonnie.
- Lou widziałeś gdzieś dziewczynki?
- Obie księżniczki dostały prezenty i poszły bawić się na górę. Obie są zachwycone nową ciocią. Twój mąż jest w kuchni, sam sobie wszedłem.
- Jak zwykle Louis. Reszta zaraz powinna być.
Na zawołanie do domu wpadła pozostała trójka. Każdy z chłopaków mnie przytulił i ku zaskoczeniu Bonnie ją też wyściskali.
- Lili a co będzie do jedzenia?
- Pytaj Hazzy on gotuje, ja mam dziwny gust.
Obiad miną w cudownej atmosferze. Bonnie to bardzo miła dziewczyna i bardzo pasuje do Louisa. Leżałam na łóżku i czekałam, aż Harry wyjdzie z łazienki.
- Jak moje bliźniaki?- zapytał kładąc mi rękę na brzuchu.
- Wiercą się strasznie. Ale jeszcze dwa miesiące.
- Za trzy miesiące będę mógł patrzeć na nasze dzieci. Właśnie trzeba im pokój zrobić.
- To jutro, teraz jestem strasznie zmęczona.
Cały dzisiejszy dzień spędziłam na zakupach. Najpierw z Harry'm wybieraliśmy meble do pokoju dla bliźniaków, później z Danielle kupowałyśmy dla nich ciuszki.
- Jak to jest, że tylko Harry dorobił się dzieci?
- No cóż Harry i Julie oni byli w sobie tak po uszy zakochani. Ona chciała mieć dziecko, a on pragnął tylko jej szczęścia. Żadne z nich nie pomyślało, że tak to się skończy. Z drugiej strony Louis i Eleanor rozchodzili się i wracali do siebie. Niall nie ma dziewczyny, Zayn też.
- A ty i Liam?
- Nigdy nie rozmawialiśmy o tym. 
- A chciałabyś?
Popatrzyła na mnie i szeroko się uśmiechnęła.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.

Krótki, do bani i w ogóle możecie mi urwać głowę, że mnie tak długo nie było. Mile widziane komentarze i do następnego.