Harry
Na prośbę Lili pojechałem do szkoły Jo. Czekałem na korytarzu na jej wychowawczynie. W końcu kobieta wyszła z pokoju nauczycielskiego.
- A pani Liliana?-Zdziwiła się na mój widok
- Poprosiła mnie- odpowiedziałem i zapytałem.- Jakiś problem?
- Panie Styles nie jest pan prawnym opiekunem Joanny i nie mogę udzielić panu żadnych informacji. Proszę przyjechać z żoną.
- Dobrze. - odwróciłem się na pięcie i wróciłem do domu.
Od progu przywitała mnie moja córeczka. Strasznie była zadowolona z młodszego rodzeństwa. Wziąłem małą na ręce i poszedłem do salonu.
- Wiesz o co chodziło?- zapytała Lili szeptem.
- Nie. Czemu szepczemy?- moja żona wskazała głową na wózek, w którym spały bliźniaki.- Nauczycielka nie może mi powiedzieć o co chodzi bo nie jestem prawnym opiekunem Jo.- Wyjeśniłem smutny.
- Aha. Trzeba to zmienić.
- Naprawdę?
- Harry co się tak dziwisz. Oboje się nią opiekujemy.
Liliana
Właśnie wyszliśmy od prawnika. Nie było żadnych problemów z prawami do opieki. Wyszliśmy przed kancelarie marcowe słońce przebijało się przez chmury.
- Musimy tam wrócić- stwierdził Harry.
- Zapomniałeś czegoś?
- Tak. Chcę, żeby prawnie Darcy była twoją córką.
Złapał mnie za rękę i z powrotem wróciliśmy do prawnika. Nawet miał on przygotowane specjalne dokumenty. Po drodze zajechaliśmy do sklepu. W domu Bonnie i Louis zajmowali się dzieciakami.
- Sorry, że tak długo- powiedziałam.- Zajechaliśmy jeszcze do sklepu. Zostaniecie na obiad?
- Z chęcią- odpowiedział Louis patrząc na Bonnie która kiwała głową na tak.- I dzieciaki są kochane. Pomóc ci? Musę się podszkolić w gotowaniu, komuś obiecałem kolację własnej roboty.
- Możesz mi pomóc.
Louis wziął ode mnie zakupy i poszliśmy do kuchni. Harry po chwili przyniósł resztę. Louis zabrał się za krojenie.
- Lou jak tak bardzo lubisz dzieci to czemu nie dorobisz się własnych?
- Wcześniej Eleanor nie chciała, a z Bonnie dopiero co się poznajemy. A czemu pytasz?
- Bo chcę być chrzestną- odpowiedziałam śmiejąc się.
- Wezmę to na uwagę.
Nawet udało nam się ugotować jadalny obiad. Louis za bardzo go posolił.
- Naprawdę jesteś zakochany- stwierdził Harry.
- No jestem.
- Widać i czuć.
- O co ci chodzi?- zapytał poddenerwowany.
- Lou kotku przesoliłeś obiad- zaśmiała się Bonnie.
Zjedliśmy obiad i siedzieliśmy na kanapie.
- Harry wiesz, że dzisiaj jest mecz.
- Wiem, miałem w planach go oglądać z synem.
- Ale ja się nigdzie nie ruszam i nie mam zamiaru oglądać meczu- zauważyłam biorąc do ręki pilot.
- Kochanie w tym domu jest jeszcze kilka innych telewizorów.
- To się przenieś.
- Ale stąd jest blisko do kuchni.
- Hazza będziesz oglądał mecz z synek zero piwa.
- Oh no dobra. Louis chodź obejrzymy mecz na górze.
Harry wziął Erica na ręce i poszli na górę, a my z Bonnie zaczęłyśmy się śmiać. Przyjaciółka trzymała Sam na rękach, a u mnie na kolanach siedziała Darcy. Jo z Niallem była w kinie na jakiejś bajce. Niall to był jej ulubiony wujek.
Na prośbę Lili pojechałem do szkoły Jo. Czekałem na korytarzu na jej wychowawczynie. W końcu kobieta wyszła z pokoju nauczycielskiego.
- A pani Liliana?-Zdziwiła się na mój widok
- Poprosiła mnie- odpowiedziałem i zapytałem.- Jakiś problem?
- Panie Styles nie jest pan prawnym opiekunem Joanny i nie mogę udzielić panu żadnych informacji. Proszę przyjechać z żoną.
- Dobrze. - odwróciłem się na pięcie i wróciłem do domu.
Od progu przywitała mnie moja córeczka. Strasznie była zadowolona z młodszego rodzeństwa. Wziąłem małą na ręce i poszedłem do salonu.
- Wiesz o co chodziło?- zapytała Lili szeptem.
- Nie. Czemu szepczemy?- moja żona wskazała głową na wózek, w którym spały bliźniaki.- Nauczycielka nie może mi powiedzieć o co chodzi bo nie jestem prawnym opiekunem Jo.- Wyjeśniłem smutny.
- Aha. Trzeba to zmienić.
- Naprawdę?
- Harry co się tak dziwisz. Oboje się nią opiekujemy.
Liliana
Właśnie wyszliśmy od prawnika. Nie było żadnych problemów z prawami do opieki. Wyszliśmy przed kancelarie marcowe słońce przebijało się przez chmury.
- Musimy tam wrócić- stwierdził Harry.
- Zapomniałeś czegoś?
- Tak. Chcę, żeby prawnie Darcy była twoją córką.
Złapał mnie za rękę i z powrotem wróciliśmy do prawnika. Nawet miał on przygotowane specjalne dokumenty. Po drodze zajechaliśmy do sklepu. W domu Bonnie i Louis zajmowali się dzieciakami.
- Sorry, że tak długo- powiedziałam.- Zajechaliśmy jeszcze do sklepu. Zostaniecie na obiad?
- Z chęcią- odpowiedział Louis patrząc na Bonnie która kiwała głową na tak.- I dzieciaki są kochane. Pomóc ci? Musę się podszkolić w gotowaniu, komuś obiecałem kolację własnej roboty.
- Możesz mi pomóc.
Louis wziął ode mnie zakupy i poszliśmy do kuchni. Harry po chwili przyniósł resztę. Louis zabrał się za krojenie.
- Lou jak tak bardzo lubisz dzieci to czemu nie dorobisz się własnych?
- Wcześniej Eleanor nie chciała, a z Bonnie dopiero co się poznajemy. A czemu pytasz?
- Bo chcę być chrzestną- odpowiedziałam śmiejąc się.
- Wezmę to na uwagę.
Nawet udało nam się ugotować jadalny obiad. Louis za bardzo go posolił.
- Naprawdę jesteś zakochany- stwierdził Harry.
- No jestem.
- Widać i czuć.
- O co ci chodzi?- zapytał poddenerwowany.
- Lou kotku przesoliłeś obiad- zaśmiała się Bonnie.
Zjedliśmy obiad i siedzieliśmy na kanapie.
- Harry wiesz, że dzisiaj jest mecz.
- Wiem, miałem w planach go oglądać z synem.
- Ale ja się nigdzie nie ruszam i nie mam zamiaru oglądać meczu- zauważyłam biorąc do ręki pilot.
- Kochanie w tym domu jest jeszcze kilka innych telewizorów.
- To się przenieś.
- Ale stąd jest blisko do kuchni.
- Hazza będziesz oglądał mecz z synek zero piwa.
- Oh no dobra. Louis chodź obejrzymy mecz na górze.
Harry wziął Erica na ręce i poszli na górę, a my z Bonnie zaczęłyśmy się śmiać. Przyjaciółka trzymała Sam na rękach, a u mnie na kolanach siedziała Darcy. Jo z Niallem była w kinie na jakiejś bajce. Niall to był jej ulubiony wujek.
No i jakoś udało mi się wyskrobać ostatni rozdział. CHyba napiszę drugą cześć bo mam już pomysł tylko muszę go dopracować. Niedługo dodam epilog.
fajnie że chcesz drugą część. Świetny ostatni rozdział.
OdpowiedzUsuńcudowny :* błagam cie nie kończ tego opowiadanie jeszcze bo ja je strasznie uwielbiam <3 czekam na nn - patrysia
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.
OdpowiedzUsuńhuhuhuhu. podoba mi sie :-D dostalam przed chwila jakiejs glupawki i mi sie smiac chce:-P
OdpowiedzUsuńczekan na nn
Rose
To jest jeden z moich ulubionych blogów <3 Błagam nie kończ tego *_*
OdpowiedzUsuńJej!!! Czekam na następną część! No to Niall ma zwolenniczki xd
OdpowiedzUsuń*Ewik
świetny rozdział <3 czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńGenialny :) Nic dodać nic ująć <3
OdpowiedzUsuńJezu! Przestraszyłaś mnie tym, że to ostatni rozdział, dobrze że za chwilę doczytałam że będzie druga część. Uff.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba. Kocham to opowiadanie!
Świetny rozdział! Powiedz mi że to będzie Niall, błagam! To było by świetne! Szkoda że to już końcówka ale liczę że założysz nowego bloga! Czekam na następny! Zapraszam jakiego bloga http://dream-love-friendship.blogspot.com
OdpowiedzUsuń