środa, 25 lipca 2012

Rozdział 2 Olśnienie


Harry

Siedzę na tej durnej ławce a tego marchewkożercy jeszcze nie ma. Wyglądam jak osioł moje conversy i spodnie są w jakimś szlamie do tego każdy przechodzień na mnie patrzy. Dobrze, że nikt mnie nie poznaje.
- Harry- słyszę jak krzyczy mój przyjaciel- Stary co się stało.- patrzy na mnie zdziwiony.
- Szkoda gadać.- chciał jeszcze o coś spytać ale spojrzałem na niego groźnie. W ciszy poszliśmy do jego samochodu.
- Powiesz mi skąd masz tą torbę i czemu jesteś cały mokry?- zapytał w samochodzie.- Chciałbym wiedzieć dlaczego cały mój samochód będzie cuchnął tym czymś.
- Niech ci będzie. Byłem w parku i myślałem. Wtedy ją zobaczyłem, myślałem, że robi mi zdjęcia, wkurwiony wyrwałem jej aparat i razem z torbą wrzuciłem do jeziorka. Ona się na mnie wydarła i poszła, a ja wyłowiłem aparat.- Powiedziałem całą prawdę.
- Ładna była?- zapytał Lou.
- Śliczna, miała takie włosy i oczy.
- Harold z zasady dziewczyny mają włosy i oczy.- powiedział śmiejąc się.
- Jak wrócimy do domu zmiksuje ci wszystkie marchewki.
 Po tych słowach Louis zaczą mnie przepraszać i błagać abym oszczędził jego marchewki. Wybaczyłem i już nie miałem w planach masowej zemsty na pomarańczowych miłościach Luisa. Jestem ciekawy czy Eleanor nie jest czasem zazdrosna o marchewki. W końcu zajechaliśmy pod dom. Wszedłem do domu razem z Lou, od razu mnie zamurowało. Zayn i Niall biegali po pokoju, blondynek gonił mulata, a za nimi biegł wściekły Liam. Spojrzeliśmy na siebie z Lou i zaczęliśmy się śmiać. W końcu ktoś zwrócił na nas uwagę.
- A tobie co?- spytała Daddy Direction’s.
- Harry spotkał dziewczynę z aparatem i wrzucił go do brudnego jeziorka. Ta na niego nawrzeszczała, a on wyłowił rzeczony aparat.- wyjaśnił za mnie Lou.
- Ładna byłą?- zapytał Zayn, który przestał uciekać przed Niallem. Blondynek wykorzystał okazję i skoczył na niego. Obaj wylądowali na podłodze.
- Ładna.- odpowiedziałem i poszedłem na górę.

Izabella

Wracam do domu bez mojego nowego aparatu. Miał morze dwa tygodnie, a ten cholerny kretyn wrzucił go do stawu. Nawet nie wiem po co miałabym robić zdjęcia. Ten chłopak wydawał mi się znajomy. Może widziała go w szkole. Wiem tyle, że jak go zobaczę to go porostu zabiję. Dla aparatu jestem gotowa zrobić wszystko. Wchodzę do domu trzaskając drzwiami. W salonie siedzi tata i patrzy na mnie zdziwiony z zasady wchodzę do domu niezauważona.
- Córeczko co się stało, czemu nie odbierałaś telefonu?- zapytał.
- Bo jakiś imbecyl utopił go w stawie, razem z aparatem. – wkurzona idę do mojego pokoju.
Wchodzę do wielkiej łazienki, długa kąpiel na pewno pomoże. Napuściłam wody do wanny nalałam jagodowego płynu do kąpieli i od razu ku mojej satysfakcji pojawiła się gruba warstwa piany. Rozebrałam się i weszłam do wanny z ciepłą wodą. Prawie się zrelaksowałam, gdy mój tata zaczą pukać do drzwi.
- Córeczko jaki to zespół, który tak uwielbia Camil.
- One Direction, a co?- pytam mało zainteresowana, mało mnie obchodzą.
- A nie chciałabyś zabrać swojej przyjaciółki na koncert, akurat wypadają w jej urodziny. Będziecie mieć okazję ich poznać. To z nimi podpisałem kontrakt.
Z wrażenia zachłysnęłam się wodą. Będę miała idealny prezent dla niej. Do urodzin został tylko tydzień a ja nie miałam prezentu. Zerwałam się szybko z wanny i w ręczniku wyskoczyłam na korytarz.
- Jeszcze się pytasz, oczywiście, że tak. Ten prezent będzie idealny, Ema padnie jak się dowie co mam dla Camil. Muszę do niej zadzwonić.- skierowałam się do pokoju, po telefon. Nagle mnie olśniło mój telefon teraz pływa na dnie jeziora.- Tatusiu dasz mi zadzwonić .- spojrzałam na niego błagalnie.
- Dzwoń- powiedział podając mi iPhona – Tylko nie gadaj całą noc.
- Dobrze tatusiu.- odpowiedziałam uszczęśliwiona i odeszłam. Wybrałam numer koleżanki i czekając nuciłam sobie pod nosem Call me maybe.
- Cześć śpiewaczko.- usłyszałam głos przyjaciółki.
- Witaj tancereczko.- odpowiedziałam śmiejąc się do słuchawki.
- Czemu dzwonisz z telefonu taty?- zapytała
- To długa historia.- nie miałam ochoty o tym gadać.
- Mów.- nakazała, w myślach wyobraziłam jej groźną minę i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Jakiś palant utopił mi go razem z aparatem w jeziorku w parku.- streściłam
- Palant.
- Ale mam inne nowiny. – wypieszczałam radośnie.
- Jakie?- dopytywała
- W końcu mam idealny prezent dla Camil. Trzy bilety na sobotni koncert One Direction plus wejściówki z kulisy.
- Skąd, sama próbowałam je kupić, ale wszystkie wyprzedane.
-Mój kochany tatuś, podpisał z nimi kontrakt i załatwił.
-Yeey- zaczęłyśmy krzyczeć aż do pokoju wparował tata i Leo.
- Młoda czego krzyczysz?- zapytał braciszek, a ja zamiast mu odpowiedzieć, rzuciłam w niego niebieską poduszką.- Mogłabyś się ubrać.-dodał wychodząc. Moją uwagę przykuła płyta leżąca na biurku. Przyjrzałam się jej dokładnie.
- Czemu nic nie mówisz?- zapytała przyjaciółka.
- Wiem kto jest tym palantem, który utopił mi telefon i aparat.- odparłam
- Kto? Musimy się na nim zemścić.
- To Harry Styles- odpowiedziałam.
- Ten z One Direction.- Moja rozmówczyni dostała nagłego olśnienia po chwili milczenia
- Tak. Musze kończyć bo tata mnie zabije za rachunek. Właściwie gdzie teraz jesteś?- zapytałam bo moja przyjaciółka tańczyła w grupie tanecznej i akurat byli na wyjeździe.
-  W Nowym Yorku.- odparła.
- No dobra kończę, tylko w sobotę musisz być koniecznie. Wariuję bez was. Ty tańczysz, Camil jest w Mediolanie na pokazie, a ja męczę się w Londynie.- Odpowiedziałam smutna.
- Wracam za trzy dni już kupiłam bilet. Może odpuść sobie szkołę, twój tata na pewno się zgodzi. On na wszystko się zgadza.
- Może tak zrobię.- zgodziłam się z nią- Dobranoc.
- Papa maleńka.- pożegnała się Ema . Razem z Camil były dla mnie jak siostry, znałyśmy się od przedszkola i od razu się zaprzyjaźniłyśmy.
Przebrałam się piżamę i zeszłam na dół do kuchni. Zajrzałam do lodówki i zobaczyłam przerażającą rzecz. Czym prędzej pobiegłam do pokoju, tylko z lodówki wzięłam jeszcze bitą śmietanę. To będzie słodka zemsta. Na kanapie siedzą winowajcy.
- Kto zjadł moje ciasto czekoladowe.- zapytałam
- Nie ja- odpowiedzieli jednocześnie z pełną buzią.
- Nie wy. Ja jednak uważam, że wy je zjedliście i mam na to dowody.- powiedziałam uśmiechając się złowieszczo. Tata i Leo spojrzeli na siebie porozumiewawczo, a ja napadłam na nich z bitą śmietaną. Potyczkę wygrałam jaj.
- Młoda pożałujesz tego- wygrażał się Leo.
- Skrzywdzisz swoją małą siostrzyczkę.- spojrzałam na niego niewinnie.
- Nie – odpowiedział po chwili namysłu.
- To ja idę do siebie. Tato wagaruję nie idę do szkoły.- ojczulek spojrzał na mnie i odpowiedział.
- To znaczy, że jutro spędzasz ze swoim staruszkiem.
- Ok. Mam ochotę wybrać sobie nowy aparat. Dobranoc.
Pobiegłam na górę i wgramoliłam się do swojego łóżka. Sama nie wiem kiedy zasnęłam. Śnił mi się Harry Styles.

Harry

Nasz dom właśnie opuścił najlepszy informatyk. Dał rade odzyskać większość zdjęć z kart pamięci i danych z telefon. Wszystko wgrał do nowego iPhona. Miałem zamiar znaleźć tę dziewczynę i przerosić ją za swoje zachowanie. Właśnie przyglądałem zdjęcia i trafiłem na znajome zdjęcie. Tym razem to ona stała przed obiektywem, a obok niej facet około 45. Znałem go tak mi się wydawało.
- Chłopaki chodźcie tu.- zawołałem. Wszyscy zjawili się po chwili w moim pokoju. Spojrzeli na mnie pytająco.- Spójrzcie na to zdjęcie.- rozkazałem. Cztery pary oczu wpatrywały się w ekran laptopa.
- Naprawdę ładna.- pierwszy odezwał się Malik.
- Chodzi mi o tego faceta. Skądś go kojarzę.
- To nasz producent Harold.- powiedział Nialler jak zwykle z gębą pełną żarcia. 



                                                   POKÓJ IZZ






                                                ŁAZIENKA IZZ


2 komentarze:

  1. świetny rozdział. Już czekam na nn. Proszę wstawiaj szybko.
    Zapraszam również do mnie

    http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. UUUUUU rozkręca się :D

    Zapraszam do mnie
    www.gotta-be-you-one-direction-story.blogspot.com Heh podobny do kolezanki na górze :D. Smieszna historia

    OdpowiedzUsuń