poniedziałek, 30 lipca 2012

ROZDZIAŁ 4 Randka nie randka

Izabella


- Tato przynieś trochę lodu.- zwróciłam się do ojca, który patrzył na mnie zdziwiony.
- Idę odpowiedział i wyszedł. Zostaliśmy z Harrym sami, który z zaciekawieniem mi się przyglądał tymi swoimi zielonymi oczami.
- Co mam coś na twarzy?
- Nie uważam, że łażenie w tym śmierdzącym jeziorze było wystarczającą karą.- odpowiedział na moje pytanie.
- Jakim jeziorze?- przy nim mój mózg chyba wolniej pracuje.
- No w tym, w którym wylądował twój aparat.
- Dobra, ale ja nadal nie wiem o co ci chodzi.
- Wczoraj kiedy ty już poszłaś wyłowiłem dla ciebie tą torbę. Telefonu i aparatu nie dało się uratować, ale zdjęcia i dane tak. Dlatego tak szybko cię znalazłem. Zobaczyłem twojego tatę i ciebie na zdjęciu. Od razu skojarzyłem, że jesteś jego córka, więc postanowiłem się zrekompensować. W tej torbie jest nowy telefon i aparat. Informatyk wgrał tam wszystko.- wyjaśnił pokazując mi torbę stojącą przy sofie.
Teraz bardziej mnie obchodziły te zielone tęczówki i te urocze dołeczki, które pojawiły się tylko gdy on był uśmiechnięty, nie jakiś tam aparat. Trzeba przyznać, że on ciągle się uśmiechał. Tę wspaniałą ciszę przerwało wtargnięcie taty do studia. podał mi woreczek z lodem, a ja przyłożyłam go do nosa Harrego. Ten syknął z bólu.
- Przepraszam- powiedziałam jeszcze raz. Szczerze mówiąc miałam wyrzuty sumienia.
- Nie przepraszaj. Zasłużyłem sobie za ten aparat.- powiedział 
- Wcale nie, przecież go wyciągnąłeś. Może mogłabym ci to jakoś wynagrodzić- zaproponowałam. W oczach Harrego pojawił się cień zainteresowania.
- Mogłabyś wybrać się ze mną na spacer.
- Oczywiście odparłam z uśmiechem. Dziwiło mnie to, że przy nim czuję się tak pewnie . Na sobie czułam nie tylko wzrok Harrego,  ale też taty. Patrzył na mnie nieco zdziwiony.

Harry 


Siedziałem na tej kanapie z workiem lodu na twarzy i wpatrywałem się w nią. Była drobna, z burzą kręconych włosów sięgających za ramiona do tego piękne czekoladowe oczy. Mógłbym tak na nią patrzeć całą wieczność, gdyby nie wtargnięcie reszty zespołu.
- Panie Anders- Liam zwrócił się do ojca Izz, ale spojrzał na mnie i dodał zdziwiony.- O Harry ty tutaj, a my ciebie szukaliśmy.
- Hazza co ci się stało?- zapytał Niall patrząc na moją twarz.
- Znalazłeś tę od aparatu.- stwierdził Lou wpatrując się w Izz.
- Jest naprawdę śliczna.- no tak to mógł palnąć tylko Zayn. 
Swój wzrok z kumpli przeniosłem na Izz , której twarz pokrył uroczy rumieniec, a wzrokiem podziwiała swoje buty.
- Chłopaki zaczynajmy nagrywanie- powiedziałem. Lepiej było ich czymś zając.
- A twój nos- tym razem odezwała się Izz, było to tylko trzy ciche słowa , ale jak mnie ucieszyły.
- Mi nic nie będzie- odpowiedziałem. Zaczęliśmy nagrywać, nie obyło się bez wygłupów. było koło 16 kiedy skończyliśmy.
- Chłopaki zaczekajcie na mnie w samochodzie, zaraz wrócę- powiedziałem do przyjaciół idąc w przeciwną stronę. - Izz zaczekaj.- krzyknąłem do dziewczyny, a ona się odwróciła do mnie z cudownym uśmiechem na ustach. Podbiegłem do i zapytałem.- Czy ten spacer jest nadal aktualny?
- Oczywiście, że tak.- odpowiedziała.
- To może za dwie godziny w parku przy tym jeziorku. - zaproponowałem.
- To w parku za dwie godziny przy jeziorku.
- Izz a powiesz mi jak się nazywasz?- zapytałem zdając sobie sprawę z tego iż znam tylko zdrobnienie.
- Izabella- odpowiedziała i odeszła.
- Izabella- powtórzyłem po cichu, stojąc tam jak kołek. Otrząsnąłem się i poszedłem do samochodu. Wszyscy patrzyli na mnie zaciekawieni, a ja myślałem tylko o niej.
- Hazza co się stało ci w nos?- zapytał Lou
- Niechcący dostałem drzwiami od Izabelli.
- Kogo?- tym razem pytanie zadał Zayn.
- O tej ślicznej.- odpowiedziałem.
- Aaa- powiedzieli wszyscy jednocześnie.
- Harremu wpadła w oko.- stwierdził Nialler
- Hazzuś zdradzasz mnie.- powiedział zrozpaczony Pan Marchewka.
- Oj ty moja marcheweczko ale ty mnie pierwszy zdradziłeś.- po tych słowach wszyscy wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. W końcu dojechaliśmy do domu, z samochodu wyskoczyłem jako pierwszy i od razu pobiegłem do swojego pokoju się przygotować, Wiozłem prysznic i tylko w ręczniku na biodrach wszedłem do pokoju. Na łóżku leżał mój telefon , zobaczyłam, że mam jednego SMS'a :
"Co do tego spaceru mam jeden warunek. Izz"- czytając wiadomość uśmiechnąłem się do siebie i odpisałem.
"Jaką.H"- długo nie musiałem czekać na odpowiedź.
" Żadnego topienia mojego aparatu :D"
" Da się załatwić"
"To do zobaczenia"
" Do zobaczenia Izabello"
Już nie odpisała, podszedłem do szafy aby wybrać ubrania. Padło na ciemne jeansy, czarny T- Shirt, białe conversy i jedną z moich kochanych marynarek.

Izabella


Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam, że on nadal tam stał z tą głupawą minął. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie wiem co w nim było, ale dzięki niemu czułam się jakoś inaczej.
- To co tato wracamy już do domu.- zaproponowałam. 
- Jasne przecież moja córcia musi się przygotować na randkę.
- Tato to nie randka, tylko zwykłe spotkanie.- zaprzeczyłam.
- Ściemę to ty możesz wciskać temu lokowatemu, ale nie mnie. Widziałem jak na siebie patrzycie.
- Tato- jęknęłam
- Dobrze już będę cicho, ale ja swoje wiem.- powiedział wsiadając do samochodu. 
Całą drogę się do mnie nie odzywał. Chyba chciał mnie tym ukarać. Ja jednak byłam zadowolona w spokoju mogłam myśleć o Harrym. Wzięłam telefon i napisałam do niego kilka SMS'ów. Oderwałam wzrok od telefonu i zobaczyłam, że mojego staruszka w nim nie ma, a my stoimy na podjeździe pod domem. Z samochodu wyskoczyłam wyskoczyłam wściekła. Weszłam do domu trzaskają drzwiami.
- Czemu mi nie powiedziałeś, że jesteśmy już w domu?- zapytałam patrząc na niego moim zabójczym spojrzeniem.
- Byłaś zajęta swoim chłopakiem, nie chciałem wam przeszkadzać.
- To Izz ma chłopaka?- zapytał mój braciszek.
- Nie - krzyknełam na nich i poszłam do siebie. 
Po jakiś 40 minutach zeszłam na dół już ubrana i gotowa do wyjścia. Dojście spacerkiem do parku zajęło mi  15 minut. Spojrzałam na zegarek, było 20 minut przed czasem. Spojrzałam w stronę jeziorka i zobaczyłam go. Stał tam i czekał. Czekał na mnie. Ta jedna myśl sprawiła mi tyle radosci. Podeszłam do niego, a on spojrzał na mnie zielonymi oczami, na jego ustach pojawił się uśmiech.
- Cześć- powiedział przytulając mnie. Nieco mnie zdziwił ten gest, ale w jego ramionach czułam się cudownie.
- Cześć Harry.
- To co przejdziemy się?- zapytał. Ja na znak zgody kiwnęłam tylko głowął.
Spacerowaliśmy po parku, rozmawialiśmy, opowiadaliśmy o sobie, śmialiśmy się. Muszę przyznać, że nawet z Camil i Emili nie gadało mie się tak dobrze jak z nim.
- Izabello co powiesz na kawę.- zapytał 
- Z miłą chęcią.- zgodziałm się.
Poszliśmy do najbliższej kawiarni, usiedliśmy w kącie tak aby nikt go nie rozpozanł. Podeszła do nas kelnerka.
- Co podać?- zapytała
- Ja poproszę sernik na zimno i kawę mrożoną, a ty Izz co chcesz.
- Ciastko czekoladowe i kawę z mlekiem. 
- Na zamówienie czekaliśmy w milczeniu, wpatrzeni tylko w swoje oczy. Byliśmy tak zajęci sobą, że nawet nie zauważyliśmy kiedy podeszła do nas kelnerka. Z niechęcią oderwałam wzrok od Harrego i zabrałam się za swoje ciasto.To samo zrobił Harry. Nagel spojrzał na mnie i zapytał.
- Dasz spróbować- kiwnełam tylko głowął. Harry wziął kawałek ciasta do ust.
- Pycha- powiedział- A ty mojego chesz?
- Tak ukroiłam sobie kawałek- Smaczne - stwierdziłam.
- Ale?- zapytał
- Ale co Harry?
- Musi być jakieś ale.
- No dobrze jest. Mój sernik jest owiele lepszy.- odpowiedziałam na jego ale.
- Chciałbym się o tym przekonać.
- Czuj się zaproszony.- oboje spojrzeliśmy na siebi i od razu zaczeliśmy się smiać. Skończyliśmy jeść swoje ciasto i stwierdziliśmy, że czas już wracać.
- Można prosić rachunek- Harry zagadną do kelnerki.
- Oczywiście- odpowiedziała i po chwili wróciła z rachunkiem.
- Ja zapłacę.- powiedziałam wyciągając portfel, ale Harry mnie ubiegł i już podawał banknot kelnerce.
- Reszta dal ciebie - dodał na porzegnanie- Izz idziemy - nie odpowiedziałam tylko wstałam z krzesła. Wyszliśmy z kawiarni. Na dworze było zimno, zadrżałam. Harry od razy to zauważył i sciągał już swoją marynarkę, kiedy się odezwałam.
- Harry nie trzeba, przeciez tobie będzie zimno.
To go nie powstrzymało, okrył swoją marynarką moje ramiona. Poczułam zapach jego perfum. Szlismy wolnym krokiem.
- Izz mam pytanie.- po dlugiej ciszy odezwał się Harry.
- Tak.
- Wybierasz się na nasz koncert.
- Tak, ten wypad na wasz koncert to prezent urodzinowy dla mojej przyjaciółki.W dzień koncertu są jej urodziny, ona was uwielbia.
- To naprawdę pomysłowy prezent .
- Dziękuję to jesteśmy na miejscu - powiedziałam do Harrego.
- Izz, dzięki że się zgodziłeś.
- Harry to ja powinnam ci dziękować. to był naprawdę miły wieczór. Dobranoc.
- Dobranoc- odpowiedział i zaczął iść gdy do niego krzyknęłam.
- Harry marynarka.
- Poczekaj będę miał chociaż pretekst, aby cię odwiedzieć.- powiedział i odszedł.

niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział 3 Spotkanie



Izabella

 Z mojej krainy snów wyrwał mnie mój pies. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam, że gryzie mnie za duży palec, a ja głupia myślałam, że to mi się tylko śniło. Wstałam i poszłam do łazienki się ogarnąć, zajęło mi to jakiś 40 minut. Stwierdziłam, że skoro jeszcze wszyscy śpią to ja pójdę pobiegać. Wyciągnęłam z pudełka mój odtwarzacz mp3, założyłam słuchawki na uszy i wyszłam z domu. Dobiegłam do parku i z powrotem, po drodze kupiłam jeszcze coś na śniadanie.  Zakupy położyłam w kuchni i pobiegłam na górę. Wzięłam długi prysznic i założyłam to . Gdy zeszłam na śniadanie, zobaczyłam tatę i Leo nad poranną kawą czytających gazetę.
- Cześć siostrzyczko. Wiesz może kto przyniósł te pyszności? – zapytał gryząc maślanego rogalika.
- Ja byłam rano w sklepie.- odpowiedziałam sięgając po kubek z kawą. Z lodówki wyjęłam mleko i całkiem sporą ilość wlałam do kubka.- Teraz nadaje się to do picia.- stwierdziłam. Spojrzałam na talerz i zobaczyłam, że ktoś zjadł moje ulubione bułeczki cynamonowe.- Z wami nie da się mieszkać.
- Córeczko tego szukasz? – zapytał tata pokazując mi talerz bułeczek cynamonowych- Uratowałem je przed tym żarłokiem.
- Dziękuję.- odpowiedziałam zajadając się bułeczką.
- To co gotowa na pójście do pracy?
- Ja zawsze, będę mogła znowu pobawić się zabawkami.- odpowiedziała podekscytowana. Sprzęt w studiu taty jest zajebisty, kocham się nim bawić.- To co jedziemy?
- Tak- tata wziął jeszcze swego laptopa i pojechaliśmy do biura.
Biuro było w centrum miasta, tata zaparkował na wyznaczonym miejscu, każdy z jego pracowników bał się je zająć. Mój zwariowany tata raz nawet sprawdził czy jak on jest na urlopie to mu je zajmują. Okazał się, że nie.
 Gdy byliśmy już w budynku, nie zwracając uwagi na tatę pobiegłam do studia nagraniowego, siedział tam dźwiękowiec Gibi. Ciemnowłosy  afroamerykanin, o dziwnym uśmiechu. Ciągle się uśmiechał, to było po prostu przerażające.
- Cześć Izz.- przywitał się.
- Cześć Gib, czy mógłbyś?- zapytałam
- Jasne Mała.- odpowiedział i wyszedł.
Zabrałam się do roboty.  Wyjęłam z torby iPada i podłączyłam go do komputera. Wybrałam odpowiednią muzykę i zaczęłam śpiewać. http://www.youtube.com/watch?v=WiXDmnS1CAA Miranda Cosgrove - Kissin' U
Sparks fly, It's like electricity
I might die when I forget how to breathe
You get closer
There's no where in this world
I'd rather be
Time stops
Like everything around me
Is frozen
And nothing matters
Than these few moments
When you opened my mind
To things I've never seen

Cause when I'm kissing you
My senses come alive
Almost like the puzzle pieces
I've been trying to find
Falls right into place
You're all that it takes
My doubts fade away
When I'm kissing you

When I'm kissing you
It all starts making sense
And all the questions 
I've been asking in my head
Like you are the one 
Should I really trust
Crystal Clear it becomes
When I'm kissing you

Past loves , they never got very far
Falls off, made sure I got in my heart
And I promise I wouldn't do this
Till I knew it was right for me
But no one, no guy that I met before
Could make me feel so right and secure
And have you noticed I lose my focus
And the world around me disappears

Cause when I'm kissing you
My senses come alive
Almost like the puzzle pieces
I've been trying to find
Falls right into place
You're all that it takes
My doubts fade away
When I'm kissing you

When I'm kissing you
It all starts making sense
And all the questions 
I've been asking in my head
Like you are the one 
Should I really trust
Crystal Clear it becomes
When I'm kissing you

I've never felt nothing like this
It's making me open up
No point even trying to fight this
It kinda feels like it's love

Cause when I'm kissing you
My senses come alive
Almost like the puzzle pieces
I've been trying to find
Falls right into place
You're all that it takes
My doubts fade away
When I'm kissing you

When I'm kissing you
It all starts making sense
And all the questions 
I've been asking in my head
Like you are the one 
Should I really trust
Crystal Clear it becomes
When I'm kissing you

Harry 

Wpadłem do biura Daniella Andersa jako pierwszy z chłopaków. Mężczyzna siedział przy biurku i wstukiwał jakiś tekst do komputera. Mężczyzna podniósł oczy znad komputera i spojrzał na mnie.
- Dzień dobry Harry, myślałem, że jesteśmy umówieni dopiera za godzinę.
- Tak, tylko ja chciałbym o czymś z panem porozmawiać.- powiedziałem niepewnie. Nie wiem jak on zareaguje na to, że zniszczyłem jego córce sprzęt warty kilkadziesiąt tysięcy funtów. Słyszałem, że ten facet jest gotowy zrobić wszystko dla swojej córki.
- O co chodzi?- zapytał wciąż pisząc na komputerze
- Chodzi o pańską córkę.
- Moją córkę?- zapytał zdziwiony, spojrzał na torbę obok krzesła i od razu się uśmiechnął.- Ty jesteś ty, który utopił jej aparat.
- Ja.- odpowiedziałem i po chwili dodałem- Myślałem, że ona jest jednym z paparazzi i nieco mnie poniosło.
- Tak, a co ja mam do tego?
- Chciałbym prosić o małą przysługę.- spojrzałem na niego – Czy mógłby pan ją przeprosić ode mnie i dać to.- podałem torbę z nowym iPhonem i aparatem.
- Sam ją przepraszaj. Jeżeli chodzi o jej aparat to lepiej z nią nie zadzierać. Więc za karę ty się z nią zmierzysz. Chodź.- powiedział do mnie.
Szczerze mówiąc bałem się. Szliśmy korytarzem  do jakiegoś studia. Stała tam piękna, z rozpuszczonymi włosami. Śpiewała jak anioł. Nagle ktoś pociągnął mnie do tyłu.
- Ani słowa, że tu byłeś, a w szczególności, że słyszałeś jak śpiewa.
- Ale ona śpiewa cudownie.- palnąłem
- Wiem, Izz jest nieśmiała i boji się do kogoś odezwać, a co dopiero przy kimś śpiewać.- wyjaśnił mi, ale ja nadal patrzyłem na niego głupawym wzrokiem. Dziewczyna, która wczoraj o mało co nie zabiła by mnie samym wzrokiem jest nieśmiała. W życiu bym tego nie powiedział.
- Ona wczoraj opieprzyła mnie tak, za ten aparat, myślałem, że mnie zabije, a przynajmniej wrzuci do tego jeziorka. Nie powiedziałbym, że ona jest nieśmiała.- powiedziałem.
- Bo to chodziło o aparat.- wyjaśnił mi w ostatnim momencie bo ze studia wypadła jego córka. Obrzuciła mnie gniewnym spojrzeniem i z powrotem weszła do studia.
- Ej zaczekaj, chciałem cię przeprosić.- krzyknąłem za nią. Chciałem wejść za nią do studia, ale dostałem drzwiami w nos.- Auć.
- O Jezu przepraszam. Nie chciałem.- zaczęła mnie przepraszać.- Chciałeś, abym zaczekała.
- Trzeba przyznać jesteśmy kwita.- powiedziałem, a ona się do mnie uśmiechnęła. Zaczęła prowadzić mnie do studia. Posadziła mnie na kanapie i zwróciła się do pana Daniella
- Tato przyniesiesz trochę lodu. 






------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam mały pomysł.

- W komentarzach dodawajcie swoje pomysły a ja postaram się je wykorzystać w opowiadaniu. 

środa, 25 lipca 2012

Rozdział 2 Olśnienie


Harry

Siedzę na tej durnej ławce a tego marchewkożercy jeszcze nie ma. Wyglądam jak osioł moje conversy i spodnie są w jakimś szlamie do tego każdy przechodzień na mnie patrzy. Dobrze, że nikt mnie nie poznaje.
- Harry- słyszę jak krzyczy mój przyjaciel- Stary co się stało.- patrzy na mnie zdziwiony.
- Szkoda gadać.- chciał jeszcze o coś spytać ale spojrzałem na niego groźnie. W ciszy poszliśmy do jego samochodu.
- Powiesz mi skąd masz tą torbę i czemu jesteś cały mokry?- zapytał w samochodzie.- Chciałbym wiedzieć dlaczego cały mój samochód będzie cuchnął tym czymś.
- Niech ci będzie. Byłem w parku i myślałem. Wtedy ją zobaczyłem, myślałem, że robi mi zdjęcia, wkurwiony wyrwałem jej aparat i razem z torbą wrzuciłem do jeziorka. Ona się na mnie wydarła i poszła, a ja wyłowiłem aparat.- Powiedziałem całą prawdę.
- Ładna była?- zapytał Lou.
- Śliczna, miała takie włosy i oczy.
- Harold z zasady dziewczyny mają włosy i oczy.- powiedział śmiejąc się.
- Jak wrócimy do domu zmiksuje ci wszystkie marchewki.
 Po tych słowach Louis zaczą mnie przepraszać i błagać abym oszczędził jego marchewki. Wybaczyłem i już nie miałem w planach masowej zemsty na pomarańczowych miłościach Luisa. Jestem ciekawy czy Eleanor nie jest czasem zazdrosna o marchewki. W końcu zajechaliśmy pod dom. Wszedłem do domu razem z Lou, od razu mnie zamurowało. Zayn i Niall biegali po pokoju, blondynek gonił mulata, a za nimi biegł wściekły Liam. Spojrzeliśmy na siebie z Lou i zaczęliśmy się śmiać. W końcu ktoś zwrócił na nas uwagę.
- A tobie co?- spytała Daddy Direction’s.
- Harry spotkał dziewczynę z aparatem i wrzucił go do brudnego jeziorka. Ta na niego nawrzeszczała, a on wyłowił rzeczony aparat.- wyjaśnił za mnie Lou.
- Ładna byłą?- zapytał Zayn, który przestał uciekać przed Niallem. Blondynek wykorzystał okazję i skoczył na niego. Obaj wylądowali na podłodze.
- Ładna.- odpowiedziałem i poszedłem na górę.

Izabella

Wracam do domu bez mojego nowego aparatu. Miał morze dwa tygodnie, a ten cholerny kretyn wrzucił go do stawu. Nawet nie wiem po co miałabym robić zdjęcia. Ten chłopak wydawał mi się znajomy. Może widziała go w szkole. Wiem tyle, że jak go zobaczę to go porostu zabiję. Dla aparatu jestem gotowa zrobić wszystko. Wchodzę do domu trzaskając drzwiami. W salonie siedzi tata i patrzy na mnie zdziwiony z zasady wchodzę do domu niezauważona.
- Córeczko co się stało, czemu nie odbierałaś telefonu?- zapytał.
- Bo jakiś imbecyl utopił go w stawie, razem z aparatem. – wkurzona idę do mojego pokoju.
Wchodzę do wielkiej łazienki, długa kąpiel na pewno pomoże. Napuściłam wody do wanny nalałam jagodowego płynu do kąpieli i od razu ku mojej satysfakcji pojawiła się gruba warstwa piany. Rozebrałam się i weszłam do wanny z ciepłą wodą. Prawie się zrelaksowałam, gdy mój tata zaczą pukać do drzwi.
- Córeczko jaki to zespół, który tak uwielbia Camil.
- One Direction, a co?- pytam mało zainteresowana, mało mnie obchodzą.
- A nie chciałabyś zabrać swojej przyjaciółki na koncert, akurat wypadają w jej urodziny. Będziecie mieć okazję ich poznać. To z nimi podpisałem kontrakt.
Z wrażenia zachłysnęłam się wodą. Będę miała idealny prezent dla niej. Do urodzin został tylko tydzień a ja nie miałam prezentu. Zerwałam się szybko z wanny i w ręczniku wyskoczyłam na korytarz.
- Jeszcze się pytasz, oczywiście, że tak. Ten prezent będzie idealny, Ema padnie jak się dowie co mam dla Camil. Muszę do niej zadzwonić.- skierowałam się do pokoju, po telefon. Nagle mnie olśniło mój telefon teraz pływa na dnie jeziora.- Tatusiu dasz mi zadzwonić .- spojrzałam na niego błagalnie.
- Dzwoń- powiedział podając mi iPhona – Tylko nie gadaj całą noc.
- Dobrze tatusiu.- odpowiedziałam uszczęśliwiona i odeszłam. Wybrałam numer koleżanki i czekając nuciłam sobie pod nosem Call me maybe.
- Cześć śpiewaczko.- usłyszałam głos przyjaciółki.
- Witaj tancereczko.- odpowiedziałam śmiejąc się do słuchawki.
- Czemu dzwonisz z telefonu taty?- zapytała
- To długa historia.- nie miałam ochoty o tym gadać.
- Mów.- nakazała, w myślach wyobraziłam jej groźną minę i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Jakiś palant utopił mi go razem z aparatem w jeziorku w parku.- streściłam
- Palant.
- Ale mam inne nowiny. – wypieszczałam radośnie.
- Jakie?- dopytywała
- W końcu mam idealny prezent dla Camil. Trzy bilety na sobotni koncert One Direction plus wejściówki z kulisy.
- Skąd, sama próbowałam je kupić, ale wszystkie wyprzedane.
-Mój kochany tatuś, podpisał z nimi kontrakt i załatwił.
-Yeey- zaczęłyśmy krzyczeć aż do pokoju wparował tata i Leo.
- Młoda czego krzyczysz?- zapytał braciszek, a ja zamiast mu odpowiedzieć, rzuciłam w niego niebieską poduszką.- Mogłabyś się ubrać.-dodał wychodząc. Moją uwagę przykuła płyta leżąca na biurku. Przyjrzałam się jej dokładnie.
- Czemu nic nie mówisz?- zapytała przyjaciółka.
- Wiem kto jest tym palantem, który utopił mi telefon i aparat.- odparłam
- Kto? Musimy się na nim zemścić.
- To Harry Styles- odpowiedziałam.
- Ten z One Direction.- Moja rozmówczyni dostała nagłego olśnienia po chwili milczenia
- Tak. Musze kończyć bo tata mnie zabije za rachunek. Właściwie gdzie teraz jesteś?- zapytałam bo moja przyjaciółka tańczyła w grupie tanecznej i akurat byli na wyjeździe.
-  W Nowym Yorku.- odparła.
- No dobra kończę, tylko w sobotę musisz być koniecznie. Wariuję bez was. Ty tańczysz, Camil jest w Mediolanie na pokazie, a ja męczę się w Londynie.- Odpowiedziałam smutna.
- Wracam za trzy dni już kupiłam bilet. Może odpuść sobie szkołę, twój tata na pewno się zgodzi. On na wszystko się zgadza.
- Może tak zrobię.- zgodziłam się z nią- Dobranoc.
- Papa maleńka.- pożegnała się Ema . Razem z Camil były dla mnie jak siostry, znałyśmy się od przedszkola i od razu się zaprzyjaźniłyśmy.
Przebrałam się piżamę i zeszłam na dół do kuchni. Zajrzałam do lodówki i zobaczyłam przerażającą rzecz. Czym prędzej pobiegłam do pokoju, tylko z lodówki wzięłam jeszcze bitą śmietanę. To będzie słodka zemsta. Na kanapie siedzą winowajcy.
- Kto zjadł moje ciasto czekoladowe.- zapytałam
- Nie ja- odpowiedzieli jednocześnie z pełną buzią.
- Nie wy. Ja jednak uważam, że wy je zjedliście i mam na to dowody.- powiedziałam uśmiechając się złowieszczo. Tata i Leo spojrzeli na siebie porozumiewawczo, a ja napadłam na nich z bitą śmietaną. Potyczkę wygrałam jaj.
- Młoda pożałujesz tego- wygrażał się Leo.
- Skrzywdzisz swoją małą siostrzyczkę.- spojrzałam na niego niewinnie.
- Nie – odpowiedział po chwili namysłu.
- To ja idę do siebie. Tato wagaruję nie idę do szkoły.- ojczulek spojrzał na mnie i odpowiedział.
- To znaczy, że jutro spędzasz ze swoim staruszkiem.
- Ok. Mam ochotę wybrać sobie nowy aparat. Dobranoc.
Pobiegłam na górę i wgramoliłam się do swojego łóżka. Sama nie wiem kiedy zasnęłam. Śnił mi się Harry Styles.

Harry

Nasz dom właśnie opuścił najlepszy informatyk. Dał rade odzyskać większość zdjęć z kart pamięci i danych z telefon. Wszystko wgrał do nowego iPhona. Miałem zamiar znaleźć tę dziewczynę i przerosić ją za swoje zachowanie. Właśnie przyglądałem zdjęcia i trafiłem na znajome zdjęcie. Tym razem to ona stała przed obiektywem, a obok niej facet około 45. Znałem go tak mi się wydawało.
- Chłopaki chodźcie tu.- zawołałem. Wszyscy zjawili się po chwili w moim pokoju. Spojrzeli na mnie pytająco.- Spójrzcie na to zdjęcie.- rozkazałem. Cztery pary oczu wpatrywały się w ekran laptopa.
- Naprawdę ładna.- pierwszy odezwał się Malik.
- Chodzi mi o tego faceta. Skądś go kojarzę.
- To nasz producent Harold.- powiedział Nialler jak zwykle z gębą pełną żarcia. 



                                                   POKÓJ IZZ






                                                ŁAZIENKA IZZ


wtorek, 24 lipca 2012

Rozdział 1 Początek


 Izabella

Dzisiejszy dzień w szkole to maskara, nienawidzę do niej chodzić. Tyle osób wokół mnie, każdy coś do mnie mówi, a ja nie mam odwagi odpowiedzieć. Boję się wydać nawet najcichszy dźwięk. Łzy cisną mi się do oczu, szybko je wycieram bo jestem już pod domem. Nie chcę aby tata się martwił i tak ma dużo na głowie. Ostatnio podpisał kontrakt z jakimś zespołem. szczerze nie wiem nawet o kogo chodzi. Otwieram drzwi i od razu wita mnie mój kochany piesek Pchełka. Wchodzę do domu z psem na rękach i słyszę kłótnię  taty i Leo. Jak zwykle.
- Co zamierzasz zrobić ?- zapytał tata już czerwony ze złości.
- Zamierzam rzucić studia i wyjechać do USA.- odpowiedział mój braciszek.
- Tobie tylko w głowie zabawa, nie jesteś poważny, nie wiesz co to znaczy być odpowiedzialnym. Uważasz, że za każdym razem będę wykładał forsę na twoje zachcianki.
- Nie musisz poradzę sobie jestem już dużym chłopcem poradzę sobie.
- Przez ile dwa tygodnia, a później ja będę musiał znowu wyciągać cię z kłopotów. Ile to można Leo. Zrozum chcę dla ciebie jak najlepiej.
- On ma rację, a i obiecałeś, że do Ameryki weźmiesz mnie ze sobą.- powiedziałam z udawanym smutkiem w głosie. Oboje na mnie spojrzeli, chyba nie wiedzieli, że już wróciłam.
- Obiecałem i cię zabiorę.
- To może pojedziecie tam na wakacje, wszystko załatwię.- zaproponował tata.
- Nie- odpowiedzieliśmy jednocześnie- Ktoś musi ciebie pilnować, a na mamę nie można liczyć.
- Izz ma rację będziesz siedział tylko w pracy, na wakacje pojedziemy razem.- dodał Leo.
- Nie wstydzisz się spędzać wakacje ze staruszkiem?- zapytał ojczulek.
- Nie jesteś aż tak stary i w dodatku wakacje z tobą są odjazdowe.- odpowiedział braciszek ze swoim uśmieszkiem na ustach.- Teraz spadam Anna na mnie czeka.
- No właśnie chciałabym ja poznać.- usłyszeliśmy za sobą głos mamy.
- Ależ mamusiu sam najpierw muszę ją lepiej poznać, dopiero wtedy wam ją przedstawię.- powiedział wychodząc.
- A jak córeczko było w szkole?- zapytała mnie mama.
- Tak jak zwykle- odpowiedziałam wymykając się na schody.Jeszcze tego by mi brakowała, aby ona zaczęła się tym przejmować. Pobiegłam do swojego królestwa. Niebieskie ściany biurko, z laptopem i łóżko, kilka dywanów, no i zdjęcia oprawione w ramki. Poszłam do garderoby wybrać ciuchy.Padło na to. Biorę szybki prysznic, włosy wiążę w luźny kok. Biorę tylko torbę z aparatem, iPhona i mnie nie ma. 

 Harry

Idę zatłoczonymi ulicami Londynu i staram się nie rzucać w oczy, jakoś nie mam ochoty aby napadły mnie fanki. Próbuje sobie wszystko poukładać. Doszedłem do jeziorka w parku i patrzę na kaczki. O kurwa Harry ogarnij się. Widzę jak jakaś laska robi mi zdjęcia, podchodzę do niej i z wściekłością zabieram torbę, aparat i wrzucam je do jeziora. Spogląda na mnie przestraszonymi oczami. Hazza co ty narobiłeś.
- Zwariowałeś, to był mój nowy aparat, i telefon był w tej torbie, a teraz pływa to w jakimś stawie.- krzyczy na mnie
- Było nie robić mi zdjęć.- wyjaśniłem
- Nie robiłam tobie zdjęć tylko kaczkom. Po jaką cholerę miałam ci robić zdjęcia.- powiedziała i odeszła wściekła.
Wpadłem na genialny pomysł. Wszedłem do tego jeziora i wyciągnąłem tą torbę.Nie przemyślałem tego moje buty i spodnie w jakimś szlamie. O nie, nie będę wracać piechotą w takim stanie. Wyją telefon którego na na szczęście nie zalałem.
- Louis przyjechał byś po mnie potrzebuje podwózki?- zapytałem się przyjaciela.
- Jasne zaraz będę.



                                              PCHEŁKA

poniedziałek, 23 lipca 2012

Bohaterowie



                                       Izabella Jen Anders-   nieśmiała siedemnastolatka o ciemnych, kręconych włosach i pięknych czekoladowych oczach, które chowa za okularami. Jest drobna, mądra i śliczna. Wraz z rodzicami i starszym bratem mieszka w Anglii, ale z pochodzenia jest Polką. Jej pasją jest fotografowanie, śpiewanie i granie na gitarze. Tylko z aparatem w ręku czuje się swobodnie. Oprócz talentu do robienia pięknych potrafi też pięknie śpiewać, ale okazję aby się o tym przekonać mieli tylko jej rodzice, starszy brat i przyjaciółki. Każdy mówi do niej Izz.

     

                                       Leo Anders- 22 lata starszy brat Izabelli, jest bardzo nadopiekuńczy w stosunku do młodszej siostry. Studiuje w Londynie architekturę, ale nigdy nie ciągnęło go do nauki tak jak młodszą siostrę.

                                      Julia Anders- mama Izabelli i Leo, jest prawniczką i często nie ma jej w domu. Za bardzo nie interesuje się swoimi dziećmi. Z pochodzenia jest Polką, ale dla męża przeprowadziła się do Londynu.

                                      Daniel Anders- Anglik, ma wytwórnie muzyczną, rozpieszcza swoje dzieci, a szczególnie córkę. właściwie wychowuje dwójkę dzieci sam, bo jego żona jest zajęta pracą.

           

                                      Emili Richardson-  17 lat roześmiana blondynka o zielonych oczach, jedna z dwóch najlepszych przyjaciółek Izabelli. Kocha tańczyć, jest bardzo żywiołowa.


                         

                                           Camil  Stiuart- 18 lat wesoła, brunetka o piwnych oczach. Jest modelką, ale normalnie chodzi do szkoły. Jej najlepszymi przyjaciółkami są Emili i Izabella. Uwielbia zespół One Direction, a w szczególności Nailla.




                                              Eleanor Calder



                                               Danielle Peazer




                                                One Direction