Emili
Chyba nie było szczęśliwszej osoby na tym świecie niż ja, no ale cóż w życiu jest tak że zawsze trzeba też swoje wycierpieć. Wczoraj wróciliśmy z Brighton, jutro wraca Izz. Budzę się wtulona w Zayna i od razu uśmiecham się. Nagle wstaję i biegnę do łazienki. O boże jak mi jest niedobrze. Te cholerne mdłości męczą mnie od dwóch dni.
- Emili.- słyszę głos Zayna, już po chwili siedzi obok mnie w łazience.- Powinnaś pójść do lekarza.
- To tylko zatrucie, mogłam nie zjadać pizzy i zagryzać jej połową tortu. Taki zestaw wytrzyma tylko żołądek Nialla.
- Zrobię ci gorącej herbaty.- Zayn wstał i wyszedł z pomieszczenia, a ja dalej siedziałam na zimnej podłodze, pochylając się nad kibelkiem.- Przyniosłem herbaty i tabletki.
- Dziękuje.- wstałam, wzięłam tabletki i popiłam herbatą.
- Słoneczko ja się o ciebie martwię.
- To tylko zatrucie, do jutra przejdzie.- uspokoiłam go
- Jak do jutra ci nie przejdzie to po prostu zwiążę cię i zaniosę do lekarza.
- Mówię ci przejdzie mi. Ja już czuję się lepiej.
- Masz dzisiaj próbę?
- Tak, powinnam się już szykować.
Wróciłam do łazienki, wzięłam prysznic i ubrałam się w jeansy i sweter. <klik>. Jak to jest, jest dopiero początek września, a tu już zimno. Włosy zebrałam w kucyk i gotowa wyszłam z łazienki. Zayn siedział na łóżku, nadal odziany tylko w bokserki.
- Ja będę lecieć.- powiedziałam całując go na pożegnanie.
- Pa kochanie.
Zanim wyszłam z domu, założyłam jeszcze beżową kurtkę, brązowy komin i brązowe traperki na obcasie. Wsiadłam do taksówki, którą co rano zamawia mi Liam. Daddy o wszystkim pamięta. Podjechałam pod studio i znowu zrobiło mi się nie dobrze. Czym prędzej pobiegłam do łazienki.
- Emi bo się zabijesz.- zaśmiał się Ian, jak biegłam. Nic nie powiedziałam tylko wparowałam do tej łazienki. Mój żołądek urządzał sobie jakiś strajk. - Emi, moje gratulacje.
- Czego mi gratulujesz?- zapytałam poirytowana.
- No wiesz, ostatnio dwa lata temu moja mama tak wymiotowała i tydzień później obwieścili mi radosną nowinę.
- To nie jest ciąża, po prostu się zatrułam.- powiedziałam wstając z podłogi. Opłukałam twarz i poszłam do szatni. Przebrałam się w czarne leginsy i beżowy top.<klik>. Gotowa poszłam do studia.
- Jak do jutra ci nie przejdzie to po prostu zwiążę cię i zaniosę do lekarza.
- Mówię ci przejdzie mi. Ja już czuję się lepiej.
- Masz dzisiaj próbę?
- Tak, powinnam się już szykować.
Wróciłam do łazienki, wzięłam prysznic i ubrałam się w jeansy i sweter. <klik>. Jak to jest, jest dopiero początek września, a tu już zimno. Włosy zebrałam w kucyk i gotowa wyszłam z łazienki. Zayn siedział na łóżku, nadal odziany tylko w bokserki.
- Ja będę lecieć.- powiedziałam całując go na pożegnanie.
- Pa kochanie.
Zanim wyszłam z domu, założyłam jeszcze beżową kurtkę, brązowy komin i brązowe traperki na obcasie. Wsiadłam do taksówki, którą co rano zamawia mi Liam. Daddy o wszystkim pamięta. Podjechałam pod studio i znowu zrobiło mi się nie dobrze. Czym prędzej pobiegłam do łazienki.
- Emi bo się zabijesz.- zaśmiał się Ian, jak biegłam. Nic nie powiedziałam tylko wparowałam do tej łazienki. Mój żołądek urządzał sobie jakiś strajk. - Emi, moje gratulacje.
- Czego mi gratulujesz?- zapytałam poirytowana.
- No wiesz, ostatnio dwa lata temu moja mama tak wymiotowała i tydzień później obwieścili mi radosną nowinę.
- To nie jest ciąża, po prostu się zatrułam.- powiedziałam wstając z podłogi. Opłukałam twarz i poszłam do szatni. Przebrałam się w czarne leginsy i beżowy top.<klik>. Gotowa poszłam do studia.
Zayn
Martwiłem się o Emili, no ale ona jest uparta i do lekarza nie pójdzie. Próbuję właśnie wymyślić niespodziankę do mojej księżniczki, ale jakoś mi nie wychodzi.
- Camil.- zawołałem jej przyjaciółkę, która akurat przechodziła.
- Co jest Zayn?
- Mam do ciebie pytanie.
- No dawaj.- wstałem z łóżka i z szuflady w której trzymałem bieliznę wyjąłem małe czerwone pudełeczko.- Myślisz, że jej się spodoba?- zapytałem ukazując zawartość.
- Zayn, czy ty zamierzasz się jej oświadczyć?
- Tak. Spodoba jej się?
- Spodoba.- powiedziała- Kiedy zamierzasz to zrobić.
- W najbliższym czasie. Muszę wymyślić coś romantycznego.
- To myśl, ja lecę bo mam sesję.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
Emili
Całą próbę słowa Iana dźwięczały mi w głowie. Dla pewność, aby wykluczyć tę ewentualność poszłam do apteki po test. wróciłam do domu Zayna nie było. Zamknęłam się w łazience. Spojrzałam na ten cholerny test, pozytywny. Wrzuciłam go do kosza stojącego w łazience i wyszłam. Swoją walizkę wyjęłam z szafy i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Nie mogłam mu zniszczyć jego kariery, najlepiej będzie zniknąć z jego życia. Spakowałam swoje rzeczy i zadzwoniłam po taksówkę. Zniosłam walizkę na dół.
- Wyjeżdżacie gdzieś?- zapytał mnie Liam. Spojrzałam na niego, zobaczył ślady łez.- Pokłóciliście się? Emili, on jest narwany.- nic nie powiedziałam tylko przytuliłam przyjaciela.
- Żegnaj.- powiedziałam i wyszłam. Walizkę kierowca zapakował do bagażnika, miałam już wsiadać kiedy pod dom podjechał Zayn.
- O co wam poszło, że ona chce się wyprowadzać?- zapytał go Liam, mulat spojrzał na mnie swoimi piwnymi oczami.
- Emili?
- Zayn ja przepraszam, nie mogę niszczyć ci kariery. Po prostu zapomnij o mnie.- powiedziałam i wsiadłam do taksówki.
Podjechałam pod dom rodziców i wysiadłam z samochodu. Od razu przywitała mnie Melania, przytulając się moich nóg. Dalej była mama, spojrzałam na nią zapłakana, a ona wiedziała, że coś jest nie tak.
- Mela pójdź się pobawić do siebie.- dziewczyna posłusznie pobiegła do siebie.- Emili córeczko co się stało.
- Rozstałam się z Zaynem.- powiedziałam, ona mnie przytuliła.- Będziesz babcią.- dodałam, a ona po prostu mocniej mnie przytuliła.
Siedziałyśmy w salonie i popijałyśmy kakao.
- Co na to Zayn.
- Nie ma miejsca dla nas w jego życiu.- powiedziałam. Kilka łez popłynęło mi po policzku.- Ja pójdę się położyć.
Zayn
Patrzyłem jak odjeżdża, jak zostawia mnie samego. Bezsilny, bez serca, bez swego sensu życia, patrzyłem na podjazd, mając nadzieję, że ona zaraz wróci, że znowu będę mógł ją przytulić, pocałować, zatopić się w jej zielonych oczach i powiedzieć jak bardzo ją kocham.
- O co się pokłóciliście.- zapytał Liam
- O nic. Wszystko było dobrze.- usiadłem na schodach.
- Chodź do domu.
- Nie ona może wróci.- siedziałem tak dwie godziny, nie wróciła. Wstałem, wszedłem do domu, z kuchni wziąłem kilka butelek wódki i poszedłem do siebie. Plan był prosty spić się tak, że nie będę nic pamiętał. Piłem i paliłem na zmianę.
- O co się pokłóciliście.- zapytał Liam
- O nic. Wszystko było dobrze.- usiadłem na schodach.
- Chodź do domu.
- Nie ona może wróci.- siedziałem tak dwie godziny, nie wróciła. Wstałem, wszedłem do domu, z kuchni wziąłem kilka butelek wódki i poszedłem do siebie. Plan był prosty spić się tak, że nie będę nic pamiętał. Piłem i paliłem na zmianę.
- Zayn może przystopujesz.- upomniał mnie po raz który Liam zabierając przy tym butelkę.
- Odpieprz się.- zabrałem mu butelkę i upiłem z niej sporego łyka.- Po co? Ona mnie nie chce.- zacząłem ryczeć jak dziecko.- Odeszła, zostawiła mnie.- spojrzałem na jej uśmiech uchwycony na fotografii stojącej u mnie na stoliku.- Kazała zapomnieć.- powiedziałem rzucając ramką o podłogę. Szkło rozpadło się na kawałki. Kolejne zdjęcia skończyły tak samo.
- Zayn uspokój się.- powiedział Liam.
- Nie będziesz mi rozkazywać. Wypieprzaj stąd. - krzyknąłem na niego. Chłopak posłusznie wyszedł z mojego pokoju. Wpadłem w furię, rzeczy, meble lądowały na podłodze. Natrafiłem na czerwone pudełeczko. Pijany i bezsilny opadłem na łóżko, na pościel która pachniała nią.- Czemu?
Nieźle skacowany wstałem z łóżka. Spojrzałem najpierw na zegarek była 13, później na bałagan znajdujący się w moim pokoju. Ignorując bałagan poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w czyste ciuch. O matko jak mnie głowa nawala. Wychodząc przewróciłem kosz na śmieci. Wypadł stamtąd kilka śmieci i test ciążowy. Podniosłem i spojrzałem na niego. Dwie kreski. O kurde ja będę tatą. Moją wewnętrzną radość przerwał telefon. W szybkim tempie znalazłem go wśród szczątków moich mebli.
- Ian?- zdziwiłem się.
- Zayn czy wy się pokłóciliście się, bo ona... Nigdy jej takiej nie widziałem. Wiele razy przychodziła tutaj aby się wyżyć, ale teraz ona po prostu siedzi w kącie i zalewa się łzami.
- Ja zaraz tam będę.- powiedziałem. Zbiegłem na dół, i zacząłem szukać kluczyków od auta ciągle w ręku trzymając ten test.- Li gdzie są moje kluczyki.
- A po co ci?- zapytał szatyn.
- Ona jest w ciąży rozumiesz, dla tego odeszła.
- Co?- zdziwił się Liam
- Będę tatą. Daj te kluczyki.- chłopak niechętnie dał mi kluczyki.
Wsiadłem do samochodu i pojechałem pod studio taneczne. Ian miał racje, siedziała skulona i płakała. Na sam widok jej łez sprawiał, że moje serce rozpadało się na kawałki. Podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem. Podniosła swoje zapłakane oczy na mnie.
- Emili, słoneczko proszę nie płacz.
- Zayn, proszę zapomnij o mnie.
- O tobie czy o was?- zapytałem.- Jak mam zapomnieć. Kocham cię, jesteś moim powietrzem.
- Zayn nie możemy, twoja kariera. Nie chcę ci jej psuć.
- Czemu każesz mi żyć bez powietrza. Po co mi kariera bez osoby, z którą mógłbym dzielić swoją radość. To wszystko się nie liczy jak ciebie nie ma obok mnie.
- Zayn, ale ja jestem w ciąży.- te słowa wypowiedziane z jej ust sprawiły mi jeszcze więcej radości niż sama świadomość. Porwałem ją na ręce i zacząłem kręcić w koło.
- Kocham cię, rozumiesz i to maleństwo też. Nie rób już mi takich numerów.
- Ale Zayn...
- Cicho bądź- powiedziałem i po prostu ją pocałowałem.
___________________________________________________________
Co jak się wam podoba, bo mi bardzo. Mam nadzieję że się wam też podobał. Jak święta i prezenty, bo ja od swojego chłopaka dostałam wręcz zajebisty. Całował się z moją przyjaciółką. Dobrze, że nie długo sylwester i będzie okazja się spić. Ta tak od siebie, pisząc lepiej się czuję. Więc możecie się spodziewać rozdziałów częściej bo mam doła. A jak mam doła to piszę, albo maluję. Czekam na wasze komentarze i do następnego. Te święta zaczynają mnie dobijać.
Wsiadłem do samochodu i pojechałem pod studio taneczne. Ian miał racje, siedziała skulona i płakała. Na sam widok jej łez sprawiał, że moje serce rozpadało się na kawałki. Podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem. Podniosła swoje zapłakane oczy na mnie.
- Emili, słoneczko proszę nie płacz.
- Zayn, proszę zapomnij o mnie.
- O tobie czy o was?- zapytałem.- Jak mam zapomnieć. Kocham cię, jesteś moim powietrzem.
- Zayn nie możemy, twoja kariera. Nie chcę ci jej psuć.
- Czemu każesz mi żyć bez powietrza. Po co mi kariera bez osoby, z którą mógłbym dzielić swoją radość. To wszystko się nie liczy jak ciebie nie ma obok mnie.
- Zayn, ale ja jestem w ciąży.- te słowa wypowiedziane z jej ust sprawiły mi jeszcze więcej radości niż sama świadomość. Porwałem ją na ręce i zacząłem kręcić w koło.
- Kocham cię, rozumiesz i to maleństwo też. Nie rób już mi takich numerów.
- Ale Zayn...
- Cicho bądź- powiedziałem i po prostu ją pocałowałem.
___________________________________________________________
Co jak się wam podoba, bo mi bardzo. Mam nadzieję że się wam też podobał. Jak święta i prezenty, bo ja od swojego chłopaka dostałam wręcz zajebisty. Całował się z moją przyjaciółką. Dobrze, że nie długo sylwester i będzie okazja się spić. Ta tak od siebie, pisząc lepiej się czuję. Więc możecie się spodziewać rozdziałów częściej bo mam doła. A jak mam doła to piszę, albo maluję. Czekam na wasze komentarze i do następnego. Te święta zaczynają mnie dobijać.
Mi się bardzo podoba. Czekam na kolejny na tym blogu i na tym o Ronnie. :)
OdpowiedzUsuńhttp://believeloveatfirstsight.blogspot.com/
Awwww cudowne ! <3
OdpowiedzUsuńCudowny.
OdpowiedzUsuńWIESZ nie martw sie,bo chłopcy to debile sama sie przekonałam. Nie warto sie załamywać!
Pozdrawiam
Marzena
Błagam pisz dalej :) Pozdro
OdpowiedzUsuńIzabella jest zdecydowanie moją ulubioną bohaterką (:
OdpowiedzUsuńsliczny <3 dodawaj szybko kolejny o izz <3!!!!!!!
OdpowiedzUsuń