Harry
Oglądałem Tytanika z Izz, moje kochanie poszło do łazienki, nie powiem wyglądała nieco blado. Oglądałem dalej kiedy z korytarza dobiegł mnie dźwięk tłuczonego szkła. Pobiegłem w tamtą stronę. Moja Izi leżała na podłodze.
- Izi- potrząsnąłem jej ramionami. Nie reagowała. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem na pogotowie. Karetka przyjechała po 5 minutach.- Mogę jechać z wami?- zapytałem
- Oczywiście.- wsiadłem z nimi do karetki.- Czy jest ona na coś uczulona.
- Nie.
- Choruje na coś?
- Nie. Ona jest w ciąży.- powiedziałem.
Dojechaliśmy do szpitala, Izz zabrali na jakiś badania a mi kazali wypełniać jakieś papierki. Próbowałem się skupić na tym co piszę kiedy zadzwonił telefon.
- Harry Styles gdzie wy się do cholery podziewacie.- usłyszałem zaniepokojony głos Zayna.
- W szpitalu.- odpowiedziałem.
- Co się stało?
- Dokładnie nie wiem, Izi jest na badaniach. - odpowiedziałem
- Daj znać jak coś będziesz wiedział.- poprosił Zayn
- Jasne.- powiedziałem.- Zayn kończę, bo właśnie przyszedł lekarz.- dodałem i się rozłączyłem.
Podszedłem do faceta w białym kitlu, jego mina nie wyrażała żadnych uczuć. Starszy facet, koło pięćdziesiątki, nieprzenikniony wyraz twarzy bardziej straszył niż dodawał otuchy pacjentom.
- Co z nią?- zapytałem.
- To pańska dziewczyna?
- Tak.- odpowiedziałem
- Bardzo mi przykro, ale nie udało nam się uratować dziecka.- powiedział lekarz. Dłonią przeczesałem włosy, nie wiedziałem co mam zrobić. Ze złości walnąłem pięścią w ścianę.- Proszę się uspokoić- upomniał mnie.
- Mogę do niej wejść?- zapytałem.
- Oczywiście.
Wszedłem do sali, z której on przed chwilką wyszedł. Izi leżała skulona na łóżku, słyszałem jej ciche łkanie. Serce mi o mało co nie pękło. Podszedłem do dziewczyny i mocno ją przytuliłem.
- Harry nasze maleństwo...- nie dałem jej skończyć.
- Wiem kochanie.- dziewczyna wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
Jej łzy i ten smutek w jej czekoladowych oczach sprawiał mi więcej bólu, niż własne łzy. Trzymałem ją w ramionach, bo tylko to mogłem zrobić. Żadne słowa nie ukoiły by bólu, więc byłem przy niej. Do sali weszła pielęgniarka.
- Godziny odwiedzin się już skończyły.- powiedziała. Podeszła do Izz i odpięła Izz kroplówkę. Spojrzała w jej kartę.- Może pan zostać, ona powinna odpocząć.
- Dobrze.- powiedziałem.- Kochanie ja zadzwonię do chłopaków bo się martwią.
- Dobrze.- zgodziła się. - Harry ja chcę stąd wyjść, zabierz mnie stąd.
- Pójdę zapytać się lekarza kiedy cię wypuszczą. Poczekasz na mnie?- zapytałem
- Nigdzie się nie wybieram.- powiedziała, a blady uśmiech pojawił się na jej ustach.
- Za chwilę wracam.- powiedziałem i wyszedłem. Na korytarzu znalazłem lekarza.-Kiedy będę mógł ją stąd zabrać?
- Jutro rano.- odpowiedział. Trochę zły spojrzałem na lekarza, chciałem Izz zabrać stąd jak najprędzej.- Właściwie to już dzisiaj. Musi pan na nią uważać.
- Oczywiście.
- Ja pójdę przygotować wypis.- powiedział lekarz. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Zayna.
-Wiesz już coś?- zapytał
- Izi poroniła.- odpowiedziałem.
- Tak mi przykro.
- Ważne, że jej nic nie jest. Przyjechałbyś po nas do szpitala.
- Jasne.- odpowiedział mi kumpel.- Będę jak najszybciej. Wziąć jej coś do ubrania.
- Jeśli możesz.
- Jasne, że mogę. - powiedział i się rozłączył.
Wróciłem do sali Izz. Moje kochani z głową na kolanach płakało. Podniosła na mnie zapłakane oczy. Podszedłem do niej, usiadłem na łóżku, posadziłem ją sobie na kolanach i mocno przytuliłem.
- Przepraszam.- powiedziała.
- Za co kochanie?- zapytałem.
- Bo ty tak bardzo chciałeś tego dziecka.- podniosłem jej głowę do góry, tak aby patrzyła mi w oczy.
-To na pewno nie jest twoja wina. Nie masz za co mnie przepraszać. Najważniejsze, że tobie nic nie jest.
Dzisiaj taki krótki, ale mam nadzieję, że się wam spodoba. Musiałam nieco namieszać.
- Daj znać jak coś będziesz wiedział.- poprosił Zayn
- Jasne.- powiedziałem.- Zayn kończę, bo właśnie przyszedł lekarz.- dodałem i się rozłączyłem.
Podszedłem do faceta w białym kitlu, jego mina nie wyrażała żadnych uczuć. Starszy facet, koło pięćdziesiątki, nieprzenikniony wyraz twarzy bardziej straszył niż dodawał otuchy pacjentom.
- Co z nią?- zapytałem.
- To pańska dziewczyna?
- Tak.- odpowiedziałem
- Bardzo mi przykro, ale nie udało nam się uratować dziecka.- powiedział lekarz. Dłonią przeczesałem włosy, nie wiedziałem co mam zrobić. Ze złości walnąłem pięścią w ścianę.- Proszę się uspokoić- upomniał mnie.
- Mogę do niej wejść?- zapytałem.
- Oczywiście.
Wszedłem do sali, z której on przed chwilką wyszedł. Izi leżała skulona na łóżku, słyszałem jej ciche łkanie. Serce mi o mało co nie pękło. Podszedłem do dziewczyny i mocno ją przytuliłem.
- Harry nasze maleństwo...- nie dałem jej skończyć.
- Wiem kochanie.- dziewczyna wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
Jej łzy i ten smutek w jej czekoladowych oczach sprawiał mi więcej bólu, niż własne łzy. Trzymałem ją w ramionach, bo tylko to mogłem zrobić. Żadne słowa nie ukoiły by bólu, więc byłem przy niej. Do sali weszła pielęgniarka.
- Godziny odwiedzin się już skończyły.- powiedziała. Podeszła do Izz i odpięła Izz kroplówkę. Spojrzała w jej kartę.- Może pan zostać, ona powinna odpocząć.
- Dobrze.- powiedziałem.- Kochanie ja zadzwonię do chłopaków bo się martwią.
- Dobrze.- zgodziła się. - Harry ja chcę stąd wyjść, zabierz mnie stąd.
- Pójdę zapytać się lekarza kiedy cię wypuszczą. Poczekasz na mnie?- zapytałem
- Nigdzie się nie wybieram.- powiedziała, a blady uśmiech pojawił się na jej ustach.
- Za chwilę wracam.- powiedziałem i wyszedłem. Na korytarzu znalazłem lekarza.-Kiedy będę mógł ją stąd zabrać?
- Jutro rano.- odpowiedział. Trochę zły spojrzałem na lekarza, chciałem Izz zabrać stąd jak najprędzej.- Właściwie to już dzisiaj. Musi pan na nią uważać.
- Oczywiście.
- Ja pójdę przygotować wypis.- powiedział lekarz. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Zayna.
-Wiesz już coś?- zapytał
- Izi poroniła.- odpowiedziałem.
- Tak mi przykro.
- Ważne, że jej nic nie jest. Przyjechałbyś po nas do szpitala.
- Jasne.- odpowiedział mi kumpel.- Będę jak najszybciej. Wziąć jej coś do ubrania.
- Jeśli możesz.
- Jasne, że mogę. - powiedział i się rozłączył.
Wróciłem do sali Izz. Moje kochani z głową na kolanach płakało. Podniosła na mnie zapłakane oczy. Podszedłem do niej, usiadłem na łóżku, posadziłem ją sobie na kolanach i mocno przytuliłem.
- Przepraszam.- powiedziała.
- Za co kochanie?- zapytałem.
- Bo ty tak bardzo chciałeś tego dziecka.- podniosłem jej głowę do góry, tak aby patrzyła mi w oczy.
-To na pewno nie jest twoja wina. Nie masz za co mnie przepraszać. Najważniejsze, że tobie nic nie jest.
Izabella
Położyłam się na łóżku i wtuliłam w Harrego. Bicie jego serca uspokajało mnie. Teraz w tej chwili bardzo potrzebowałam tych ramion. W końcu udało mi się zasnąć.
Chodziłam po lesie i szukałam, czegoś, kogoś. Nie mogłam określić czego. Spostrzegłam postać siedzącą na polanie. Odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie dobrze znanymi mi zielonymi oczami. Urocze dołeczki ukazały się na jego policzkach kiedy się uśmiechną.
- To twoja wina.- usłyszałam z jego usta. Zamiast miłości w zielony oczach, znalazłam tam tylko nienawiść. Uśmiech zmienił się w grymas.- To przez ciebie.
- Harry ja przepraszam.- powiedziałam. Chłopak wstał i odszedł. - Harry wybacz mi. Harry. Harry nie odchodź.
Obudziłam się z krzykiem, cała zalana potem. Poczułam jak ktoś mocno mnie przytula. Spostrzegłam zielone oczy, nieco smutne, ale wypełnione miłością.
- Kochanie ja się nigdzie nie wybieram. Moje miejsce jest przy tobie.- powiedział do mnie zachrypniętym głosem.- To był tylko zły sen.
- Zły sen.- powtórzyłam. Rozejrzałam się po pokoju, było już widno, z ogrodu dochodziły czyjeś śmiechy.- Oni jeszcze nie wiedzą?- zapytałam.
- Tylko Zayn i Emili.Powiemy im jak będziesz gotowa.
- Chyba nigdy nie będę gotowa.- wtuliłam się w jego nagi tors.
- Chcesz coś do jedzenia?- zapytał.
- Coś bym zjadła.- odpowiedziałam.- Zejdę z tobą.- wstałam z łóżka i poszłam za Harrym. W kuchni siedział Peter i Louis.
- Właśnie już chciałem was budzić.- powiedział Louis.- Mamy mały problem.
- Jaki?- zapytałam.
- Kto zostanie chrzestnym dziecka?- nie dałam radę nic powiedzieć tylko wtuliłam się w Harrego.- Coś powiedziałem?
- Zamknij się Lou.- do kuchni weszli Emili i Zayn.- Harry ty wszystkim wytłumacz, a ja zajmę się Izi.- odezwała się moja przyjaciółka.
Razem z Emili poszłyśmy na górę. Położyłam się na łóżku, a ona obok mnie. Obie patrzyłyśmy się w sufit, tak jak byłyśmy małymi dziećmi. Milczenie było czymś co nam pomagało.
_______________________________________________- Chcesz coś do jedzenia?- zapytał.
- Coś bym zjadła.- odpowiedziałam.- Zejdę z tobą.- wstałam z łóżka i poszłam za Harrym. W kuchni siedział Peter i Louis.
- Właśnie już chciałem was budzić.- powiedział Louis.- Mamy mały problem.
- Jaki?- zapytałam.
- Kto zostanie chrzestnym dziecka?- nie dałam radę nic powiedzieć tylko wtuliłam się w Harrego.- Coś powiedziałem?
- Zamknij się Lou.- do kuchni weszli Emili i Zayn.- Harry ty wszystkim wytłumacz, a ja zajmę się Izi.- odezwała się moja przyjaciółka.
Razem z Emili poszłyśmy na górę. Położyłam się na łóżku, a ona obok mnie. Obie patrzyłyśmy się w sufit, tak jak byłyśmy małymi dziećmi. Milczenie było czymś co nam pomagało.
Dzisiaj taki krótki, ale mam nadzieję, że się wam spodoba. Musiałam nieco namieszać.
No jak moglas?!heh chociaz sama zrobilam to z maja ale tam to jest inna sytuajca. Ciekawy rozdzial
OdpowiedzUsuńTrochę smutno, że Izz poroniła, ale mam nadzieję, że jeszcze będą mieli dzieci.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze wspaniały. Nic dadać nic ująć.
Czekam na nn :)
Pisz szybko <3
Zapraszam na nowe opowiadanie. Jak narazie są tylko bohaterowie, ale już niedługo dadam prolog
http://1d-give-love-to-work.blogspot.com
Po ostatnim rozdziale domyślałem się że poronin ale jak Lou zapytał kto będzie chrzestnym to mi aż się zachciało płakać! Świetny! Czekam na następny! Zapraszam na mojego bloga http://notidealbutmylife.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny:):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kama XX
Świetny rozdział , aż mi się łezka w oku zakręciła
OdpowiedzUsuń