Izabella
Jakoś udało nam się dojechać do szpitala. Nad wszystkim panowała Alice. Emili zabrano na porodówkę a my czekałyśmy na korytarzu. Pół godziny później na korytarz wpadli chłopcy. Okej, szybko się uwinęli. Jestem ciekawa kto prowadził.
- Gdzie Emili?- zapytał mnie Zayn.
- Na sali.- odpowiedziałam wskazując na drzwi.
Zayn znikną za drzwiami, a do mnie podszedł Harry. Przytuliłam się do Harrego, brakowało mi tego.
- Izi ty się dobrze czujesz?
- Tak, nam się nigdzie nie spieszy.- odpowiedziałam uśmiechając się do niego. Poczułam delikatne kopnięcia.- Połóż rękę.- poprosiłam. Harry spełnił moją prośbę. Po jego minie można było wyczytać, że jest wzruszony. Dostałam delikatnego całusa. Na korytarzu pojawił się pan Thomas, pewnie już się dowiedział.
- Co się stało?- zapytał.
- Emili rodzi.- odpowiedziałam
- A ty się dobrze czujesz?
- Tak panie Thomasie, nam się nigdzie nie spieszy.- znowu odpowiedziałam to samo. Usiadłam na drewnianym krześle i oparłam się o Lou, o którego drugie ramię opierała się El.
- Jak tam mój chrześniak?- zapytał Lou.
- Dobrze, strasznie kopie.- odpowiedziałam zamykając oczy.- Piłkarzem będzie.
- O fajnie to ja go nauczę grać.- ucieszył się Louis.- Zmęczona jesteś?
- Troszkę.
Harry usiadł kolo nas na krzesełkach. Oparłam się o mojego loczka i praktycznie już spałam kiedy pielęgniarka oznajmiła nam, że możemy już wejść do nich. W rękach Emili spała maleńka, słodka istotka. Za to Emili wyczerpana opierała się o Zayna.
- Poznajcie Mellody Malik.- powiedział z dumą Zayn.
- Słodka jest.- powiedziałam przyglądając się małej.
Emili
Kilka dni po porodzie mogłam już wrócić do domu. Zayn był nieco przewrażliwiony. Zapinał małą w foteliku w samochodzie.
-Emili wiesz jak to się zapina?- zapytał, a ja usilnie próbowałam nie zacząć się śmiać.
Wysiadłam z samochodu i poszłam pomóc mu zapiąć Mellody w foteliku. Po chwili nasze słoneczko bezpiecznie spało w foteliku samochodowym. Nie jechaliśmy do chłopaków tylko do swojego domu. Zayn wziął nasze rzeczy, a ja zaniosłam do jej pokoiku. Kiedy grzecznie spała w swoim łóżeczka ja stałam nad nią i się jej przypatrywałam.
- Co robisz?- zapytał Zayn.
- Patrzę.- odpowiedziałam wtulając się w niego.- Jest taka śliczna, nie mogę się na nią napatrzeć.
- Ja też. Cieszę się, że mam was dwie.- stwierdził i delikatnie pocałował mnie w usta. Oderwaliśmy się do siebie.- Trochę to dziwne całować się przy dziecku.
- Troszkę.- zgodziłam się z nim.
Miesiąc później
Dni mijały a mi coraz bardziej brakowało tego spontanicznego Zayna. Zrobił się opiekuńczy, odpowiedzialny i nieco mnie tym drażnił. Przebrałam się z mojego dresu w jeansy, bokserkę i różowy sweter <klik> bo dzisiaj wychodziłam z Izz. Praktycznie wróciłam do swojego starego rozmiaru. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie był Zayn.
- Na pewno dasz sobie radę?- zapytałam.
- Tak z Mel tworzymy zgraną drużynę.
- Jakby co to dzwoń.- ja chyba też zrobiłam się przewrażliwiona.
Dałam całusa Zaynowi, wzięłam kluczyki od samochodu i pojechałam do centrum handlowego. W kawiarni czekała na mnie Izz. Miło było się wyrwać z domu.
- Emili coś się stało?- zapytała po 10 minutach rozmowy. Ona znała mnie najlepiej.
- Tęsknię za moim Zaynem, tym nieprzewidywalnym który przeleciał dla mnie pół świata. Wszystko toczy się wokół Mellody.
- Emi proszę nie płacz, przecież nie jest tak źle.
- Rozmawiamy tylko o Mel.
- U to kiepsko.
- No kiepsko.- zgodziłam się z nią.
___________________________________________________
Jakiś taki sobie mi wyszedł nie mam weny, mile widziane komentarze i do następnego.
- Troszkę.- zgodziłam się z nim.
Miesiąc później
Dni mijały a mi coraz bardziej brakowało tego spontanicznego Zayna. Zrobił się opiekuńczy, odpowiedzialny i nieco mnie tym drażnił. Przebrałam się z mojego dresu w jeansy, bokserkę i różowy sweter <klik> bo dzisiaj wychodziłam z Izz. Praktycznie wróciłam do swojego starego rozmiaru. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie był Zayn.
- Na pewno dasz sobie radę?- zapytałam.
- Tak z Mel tworzymy zgraną drużynę.
- Jakby co to dzwoń.- ja chyba też zrobiłam się przewrażliwiona.
Dałam całusa Zaynowi, wzięłam kluczyki od samochodu i pojechałam do centrum handlowego. W kawiarni czekała na mnie Izz. Miło było się wyrwać z domu.
- Emili coś się stało?- zapytała po 10 minutach rozmowy. Ona znała mnie najlepiej.
- Tęsknię za moim Zaynem, tym nieprzewidywalnym który przeleciał dla mnie pół świata. Wszystko toczy się wokół Mellody.
- Emi proszę nie płacz, przecież nie jest tak źle.
- Rozmawiamy tylko o Mel.
- U to kiepsko.
- No kiepsko.- zgodziłam się z nią.
___________________________________________________
Jakiś taki sobie mi wyszedł nie mam weny, mile widziane komentarze i do następnego.
Świetny, hehe naprawdę fajny rozdział. Ja czekam na kolejny poród hehe
OdpowiedzUsuńfajny. dodaj szybko kolejny
OdpowiedzUsuńsliczny. czekam na next :)
OdpowiedzUsuńŚwietny *_*
OdpowiedzUsuńSuper ! xoxox
OdpowiedzUsuńboski ^_^
OdpowiedzUsuńfajny rozdział :D
OdpowiedzUsuńKOCHAM TWOJEGO BLOGA <3 *_* patrysia
OdpowiedzUsuńtak jak zawsze sliczny :* olcia
OdpowiedzUsuńgenialny :* kocham tego bloga :****
OdpowiedzUsuńcudny :*
OdpowiedzUsuńbardzo fany juz sie nie moge doczekac nastepnego. dodaj szybko <3 ^_^
OdpowiedzUsuńSłodki *_* *_*
OdpowiedzUsuńfajny. kiedy kolejny? xD
OdpowiedzUsuńnie wiem juz co mam pisac bo jak zawsze śliczny <3 *_*
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Zreszta jak zawsze
OdpowiedzUsuń