Rozdział 39 Wyjazd cz 1

Małe przypomnienie 

-Zayn?

- Zanim zacznie się ten cały cyrk chcę cię o coś zapytać. Emili...

 _____________________________________________________________

Tak skończył się poprzedni rozdział. Dzisiaj macie ciąg dalszy. Dziękuje za wszystkie wasze komentarze. I już was nie męczę i zapraszam na dalszą cześć. Jesteście kochani.

Emili

    Z Zaynem szliśmy korytarzem do wyjście ze szpitala kiedy ten nagle się zatrzymał. Popatrzyłam się na niego zdziwiona.

- Zayn?

- Zanim zacznie się ten cały cyrk, chcę cię o coś zapytać. Emili...- przerwał, a mi serce zaczęło bić szybciej. Podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy.

- Zayn, kochanie o co chciałeś mnie zapytać?- Zayn pocałował mnie w policzek i szepną na ucho:

- Pojedź ze mną da Bradford. - ( od autorki. Kamilko moja kochana chyba za wcześnie byłoby na oświadczyny. Naoglądałaś się za dużo romansideł. <3) Zamurowało mnie, ale tylko na maleńką chwilę, bo Zayn pociągnął mnie w stronę wyjścia. Na zewnątrz było pełno dziennikarzy. Robili nam masę zdjęć, błysk flesza oślepiał mnie. Dobrze, że Zayn spakował mi okulary przeciw słoneczne. Przy pomocy paru wielkich ochroniarzy udało nam się dotrzeć w jednym kawałku do samochodu. Siedzieliśmy w samochodzie, kiedy Zayn znowu się do mnie odezwał.

- To co pojedziesz ze mną do Bradford?- zapytał

- A urodziny Izz?- wydukałam.

- Emili powiesz mi czego się boisz?

- Ja niczego się nie boję- powiedziałam tak, że nawet samej siebie bym nie przekonała. Ten rozszyfrował mnie od razu. Zajechał na jakiś parking, wysiadł z samochodu, otworzył drzwi z mojej strony. Załapał mnie za ręce i spojrzał w oczy.

- Emili mi możesz powiedzieć wszystko.- te jego oczy. Nikt nie powinien takich mieć.

- Dobrze boję się.- powiedziałam

- Czego, się boisz kochanie?

- Tego, że mnie nie polubią.

- Kochanie jesteś najcudowniejszą dziewczyną świata, więc czemu mieli by cię nie polubić. 

________________________________________________________________

Wiem krótkie, ale przyjechała do mnie głupia rodzinka i tylko tyle udało mi się napisać. Do bani