niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 46 Sto lat...

Izabella 

Weszliśmy do domu chłopaków i całe zgromadzone towarzystwo krzyknęło "Niespodzianka". Dobrze, że nie było ich tak dużo bo tylko Ann z Leo, One Direction, The Wanted z dziewczynami, Camil, Emili, Dan i El. Każdy po kolei składał mi życzenia. Padła kolej na Louisa. Przytulił mnie, złożył życzenia i szepną do ucha:
- Jakby co chcę być chrzestnym.
- Poczekasz sobie jeszcze.- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Czas na tort.- powiedział Malik i do salonu wnieśli ogromniasty tort w kształcie gitary na nim osiemnaście świeczek.- Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki.- powiedział. Zdmuchnęłam świeczki a oni zaczęli śpiewać Sto lat i to po polsku. Nieco się mylili, ale i tak było to cholernie wzruszające. Skończyli śpiewać, a ja się do niech przytuliłam.
- Jesteście kochani.- powiedziałam.
- Dla ciebie wszystko. To co toast za naszą Izabellę.- stwierdził Nialler i wszystkim po kolei rozdał po kieliszku szampana.- Za Izabellę.- powiedzieli wszyscy chórem.
   Bawiłam się świetnie, tańczyłam chyba ze wszystkimi, zrobiliśmy masę fotek. Godzinę po rozpoczęciu imprezy mój braciszek i jego dziewczyna chcieli się zmywać i to bez pożegnania.
- A wy gdzie się wybieracie?- zapytałam
- Nie wiem, mówi, że to niespodzianka.- wyjaśniła Ann
- Braciszku mogę cię prosić na chwilę.
- Jasne. - zgodził się.- Kotek poczekasz na mnie chwilę.
- A mam inne wyjście.
- No nie.- powiedział i cmokną ja w czoło. Razem z moim braciszkiem udaliśmy się do kuchni.
- Braciszku czy mogę już się zacząć cieszyć i ci gratulować?- zapytałam
- Jeżeli pytasz się czy mam zamiar jej się oświadczyć to tak zamierzam.
- Super, w takim razie spokojnie możecie iść tylko chcę wiedzieć czy się zgodziła.
- Dam ci znać i trzymaj za mnie kciuki.- powiedział i wyszedł. Nalałam sobie wina i usiadłam na krzesełku.
- Czemu tutaj tak siedzisz?- zapytał mnie Harry.
- Myślę.- odpowiedziałam
- A o czym jeśli mogę wiedzieć?- zapytał.
- Można wiedzieć.
- To zamieniam się w słuch.
- O tym, że jedna osoba może zmienić całe nasze życie. Patrz na mojego brata, wcześniej imprezy dziewczyny, a teraz planuje się oświadczyć.
- To miłość tak zmienia człowieka, chcemy aby ta druga osoba była szczęśliwa.
- Tak uważasz?- zapytałam.
- Ja to wiem, na przykład chcę aby moje słoneczko uśmiechnęło się bo co to za mina i to we własne urodziny..- jak na zawołanie uśmiech pojawił się na moich ustach. - Od razu lepiej.- stwierdził i mnie pocałował. - Zatańczysz?
- Oczywiście.- odpowiedziałam i ruszyliśmy do salonu, który dzisiaj służył jako parkiet. Przetańczyliśmy kilka kawałków. Harry poszedł porozmawiać z Liamem, a ja wyszłam na zewnątrz odetchnąć świeżym powietrzem.
- Co powiesz na to aby się wymknąć?- zapytał mnie Harry, który akurat przyszedł. Czułam jego dłonie na mojej tali i ciepły oddech na szyji. Odwróciłam się do niego, tak, że teraz śmiało mogłam patrzeć w jego zielone tęczówki.
- O czym ty myślisz Harry?- zapytałam go, chociaż sama marzyłam o tym, żeby być z nim tylko sama.
- O tobie.- odpowiedział pochylając się na de mną i składając czuły pocałunek na mojej szyji. Jego usta wędrowały po mojej szyji.
- Przekonałeś mnie. Spadamy stąd.- Harry się tylko zaśmiał. Weszliśmy z powrotem do domu, wzięłam swoją torebkę i wymknęliśmy się z domu. Szliśmy w milczeniu raz co raz na siebie patrząc.

Narrator

Para zakochanych ludzi szła nocą ulicami w Londynie. Przechodzili na pasach kiedy zauważyli pędzące auto wprost na nich. Chłopak odepchną swoją ukochaną, ale sam nie zdążył uciec wpadł pod koła pędzącego auta. Zdążył tylko powiedzieć kocham cię. Dziewczyna upadła na ulicę rozbijając sobie głowę. Oboje trafili do szpitala. Ten wypadek nie był jedyny dzisiejszej nocy. 
Chłopak wyciągną swoją dziewczynę z imprezy urodzinowej swojej młodszej siostry. Planował to od paru dni, romantyczna kolacja, pierścionek w kieszeni i ona piękna jak zawsze. Jechali z normalną prędkością, chłopka chciał zatrzymać się na światłach, ale nie mógł. Jechali coraz szybciej. Na skrzyżowaniu pojawiło się drugi auto jadące wprost na nich.
- Leo hamuj.- prosiła przez łzy dziewczyna.
- Próbuję. - chłopaka ogarnęła panika. Zderzyli się. Oboje w ciężkim stanie trafili do szpitala.

_________________________________________________________________
Szczerze jestem z niego nawet zadowolona. Czekam na wszą opinię. Proszę o szczere komentarze a następny jak najdzie mnie wena. 

5 komentarzy:

  1. Boski a zarazem smutny. Mam nadzieję, że wyjdą z tego cało i będzie dobrze.
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o ja:( mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy. Dawaj następny, bo chyba umrę z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hazz ! :(
    Izz :(
    Leo i Ann też ?!
    Ty.. Ty.. Brutalna kobieto ! :(
    Jak mogłaś! :(
    Ale i tak cię koocham, bo super piszesz :)
    Oni mają żyć ! Wszyscy !!!

    Mwahh <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże aż mi się płakać chce:c czekam na następny ! Zapraszam na mojego bloga http://notidealbutmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. NIKT ma nie zginąć rozumiesz ! ?! Proszę ? <3
    Rozdział jak zwykle superowy bombowi i ... nie umiem wyrazic tego słowami hahah ! Powiemtylko jedno RAFAELLO !
    W końcu więcej niż tysiąc słów . hahah ! Boskie ! <3
    Pozdrawiam ! <3 Kaśka . xoxo <3

    OdpowiedzUsuń