Liam
Wszystko pomału wraca do normy. Harry się obudził, Dan wróciła. Czekamy, aż Leo się obudzi. Niby Daniell wróciła, ale nie mogę z nią znaleźć porozumienia. Krzyczymy na siebie, kłócimy się najczęściej o byle co, a kończy się tym, że jedno z nas wychodzi trzaskając drzwiami. Dzisiaj była taka jedna kłótnia. Siedzę w parku i próbuję ogarnąć co się z nami stało. Zamiast myśleć jak naprawić to co się miedzy nami zepsuło ja myślę o Alice. O jej pięknych blond włosach i cudownych niebieskich oczach. O delikatnym uśmiechu.
- Liam ogarnij się.- powiedziałem do siebie.
- Chyba naprawdę brakuje ci towarzystwa bo gadasz do siebie.- usłyszałem znajomy głos. Podniosłem głowę do góry i napotkałem niebieskie spojrzenie.- Nadal wiszę ci kawę i spacer. Co powiesz, żebym spłaciła ten dług, a ty powiesz co cię gryzie.- zaproponowała.
- Wiesz co z miłą chęcią.- odpowiedziałem. W jednej chwili zapomniałem o Dan i wszystkich kłopotach.
- Powiedz jak przyjaciel?- zapytała.
- Co?- zdziwiłem się
- Ten co leży w śpiączce.
- Obudził się.- odpowiedziałem.
- Wiem.- spojrzałem na nią pytająco.- Z gazet.
- To czemu pytałaś.
- Przecież by nie powiedziała cieszę się, że twój przyjaciel Harry Styles się obudził. Głupi tekst.
-Troszeczkę.- zaśmialiśmy się.- Skąd wiesz o kogo chodziło?
- Na początku nie wiedziałam. Kojarzyłam cię skądś. Nurtowało mnie to więc w google wpisałam Liam i wyskoczył mi Liam Payne członek One Direction. Nie martw się nie zacznę piszczeć bo znam kilka waszych piosenek.
- Miło spotkać kogoś normalnego.- stwierdziłem
- Cała ta sława jest aż taka przereklamowana?- zapytała
- Nie mam życia prywatnego, wszystko zawsze może znaleźć się na pierwszych stronach gazet. Piszczące nastolatki.
- Szukasz samych wad, spójrz na to z innej strony. robisz to co kochasz i dzielisz się ze światem swoim talentem.
- Masz rację, czasem dopada człowieka taki straszny nastrój.- powiedziałem. Weszliśmy do kawiarni i zamówiliśmy dwie kawy na wynos.
- Chodź coś ci pokaże.- powiedziała. W milczeniu szliśmy przez park. Prowadziła mnie w głąb małego lasku. Zatrzymała się dopiero na skarpie. Z tamtego miejsca był widok na cały Londyn, obróciłem się i zobaczyłem starą altanę w śród drzew. Dodawała ona temu miejscu jeszcze więcej uroku.
- Wow.- tylko tyle zdołałem z siebie wykrztusić.
- Też tak powiedziałam. Można tu w ciszy pomyśleć, bez tego całego zgiełku świata.- powiedziała.
Staliśmy blisko siebie patrząc sobie w oczy. Pochyliłem się i lekko musnąłem jej wargi, po chwili jeszcze raz. Pocałunek się pogłębiał, a ja w końcu czułem, że moje życie ma jakiś sens. Alice odsunęła się ode mnie i pobiegła. Krzyczałem za nią, ale się nie zatrzymała. Patrzyłem jak biegnie.
- Cholera.- powiedziałem
- Miło spotkać kogoś normalnego.- stwierdziłem
- Cała ta sława jest aż taka przereklamowana?- zapytała
- Nie mam życia prywatnego, wszystko zawsze może znaleźć się na pierwszych stronach gazet. Piszczące nastolatki.
- Szukasz samych wad, spójrz na to z innej strony. robisz to co kochasz i dzielisz się ze światem swoim talentem.
- Masz rację, czasem dopada człowieka taki straszny nastrój.- powiedziałem. Weszliśmy do kawiarni i zamówiliśmy dwie kawy na wynos.
- Chodź coś ci pokaże.- powiedziała. W milczeniu szliśmy przez park. Prowadziła mnie w głąb małego lasku. Zatrzymała się dopiero na skarpie. Z tamtego miejsca był widok na cały Londyn, obróciłem się i zobaczyłem starą altanę w śród drzew. Dodawała ona temu miejscu jeszcze więcej uroku.
- Wow.- tylko tyle zdołałem z siebie wykrztusić.
- Też tak powiedziałam. Można tu w ciszy pomyśleć, bez tego całego zgiełku świata.- powiedziała.
Staliśmy blisko siebie patrząc sobie w oczy. Pochyliłem się i lekko musnąłem jej wargi, po chwili jeszcze raz. Pocałunek się pogłębiał, a ja w końcu czułem, że moje życie ma jakiś sens. Alice odsunęła się ode mnie i pobiegła. Krzyczałem za nią, ale się nie zatrzymała. Patrzyłem jak biegnie.
- Cholera.- powiedziałem
Izabella
Kolejny dzień podobny do innych. Odwiedzam Harrego, którego wypuszczą już dzisiaj po południu, później Leo. Sama się sobie dziwię, ale brakuje mi tego jak mówi do mnie maleńka, tej irytującej nadopiekuńczości. Kolejna łza popłynęła po moim policzku. Spojrzałam na mojego brata, leżał blady, bez życia. Jak myśleć pozytywnie jeżeli z każdym dniem jest coraz mniej nadziei. Trzymam się dla Ann. Gdyby wiedział ile łez wylała to pewnie obudził by się dawno.
- Ann.- słyszę cichy szept. Moja wyobraźnia zaczyna płatać mi figle. Po chwili widzę brązowe oczy, takie same jak moje. - Izz.- z niedowierzaniem patrzę na mojego brata. Zagubionym wzrokiem wodzi po pomieszczeniu.
- Jestem tutaj.- powiedziałam i złapałam go za rękę. Odwzajemnił gest.
- Co się stało?- zapytał.
- Później ci powiem.- łzy same lecą po moich policzkach. Do pokoju weszła Ann, widziałam jak uśmiech pojawia się na jej ustach i zaskoczenie w oczach mojego brata. Wiedziałam co zobaczył delikatny brzuszek pod letnią koszulką swojej dziewczyny.
- Annabeth.- powiedział i się uśmiechną. Ann stała i wpatrywała się w Leo szklanymi oczami.- Moje kochanie.- dziewczyna podeszła do niego i bez słowa przytuliła.
- Boże... Ty nawet nie wiesz...- chyba brakowało jej słów. - Kochanie jestem w ciąży.- powiedziała.
- Widać.- zaśmiał się Leo.
- Wiecie co ja pójdę po lekarza. - powiedziałam i wyszłam.
Na korytarzu zobaczyłam pana Thomasa, miał dosyć poważną minę. Rozmawiał z drugim lekarzem.
- Nie wiem co będzie jak on się nie obudzi w ciągu tygodnia.- usłyszałam strzęp ich rozmowy. - O Izabella.- zdziwił się jak mnie zobaczył.- Co się stało?
- Obudził się. Leo się obudził.- tylko tyle zdołałam powiedzieć. Chyba cała radość jaka trzymała mnie na nogach wyparowała. Przed oczami zrobiło mi się ciemno, nogi miałam jak z waty, a świat zaczął kręcić się jak na karuzeli. Twarze lekarzy zamazały mi się. Czułam jak ląduję na podłodze.
Nieco zdezorientowana otworzyłam oczy, ale po chwili je zamknęłam. Pomału otworzyłam jedno, później drugie. Zobaczyłam Harrego, Ann i Leo, oraz pana Thomasa.
- O nasza śpiąca królewna się obudziła.- zażartował mój braciszek.
- Co tylko wam można?- zapytałam
- Wiesz jak nas przestraszyłaś.- odezwał się Harry.
- Ty ją widziałaś dopiero w sali, a ja jak ją niesie lekarz.- zaczęli się sprzeczać.
- Możecie się zamknąć. Głowa mnie boli.- jak na zawołanie ucichli.- Panie Thomasie dlaczego zemdlałam.
- Osłabienie, stres, gwałtowne emocje i lekka anemia. Wypiszę ci żelazo i z głowy. Powinnaś też nieco odpocząć.
- Dziękuje. Nie muszę tutaj leżeć?- zapytałam
- Nie widzę wskazań. Kroplówka ci się skończy to możesz iść do domu.
- To super.
- Harry twój wypis jest gotowy.
- Świetnie, mam dość szpitala.
- A ja kiedy wychodzę?- zapytał Leo.
- Zrobimy badania kontrolne. Dwa, trzy dni. Młody znalazłem to w twoich ciuchach.- w stronę Leo poleciało czerwone pudełko. Leo bez problemu je złapał.- Jeden test za tobą, z motoryką wszystko w porządku. - dodał i wyszedł.
- Co to jest?- zapytała z zaciekawieniem Ann.
- Wiem, że to mało romantyczne, ale jak chciałem być romantyczny to kiepsko się to skończył.- powiedział, otworzył pudełko i zapytał- Ann wyjdziesz za mnie?
Annabeth chyba była w lekkim szoku. Spojrzała na nas wszystkich i z powrotem przeniosła wzrok na Leo. Widziałam iskierki radości w jej oczach.
- Jesteś wariat, ale za to cię kocham. Tak wyjdę za ciebie.- odpowiedziała.
__________________________________________________________
Udało mi się coś napisać. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Czekam na waszą opinię
- Ann.- słyszę cichy szept. Moja wyobraźnia zaczyna płatać mi figle. Po chwili widzę brązowe oczy, takie same jak moje. - Izz.- z niedowierzaniem patrzę na mojego brata. Zagubionym wzrokiem wodzi po pomieszczeniu.
- Jestem tutaj.- powiedziałam i złapałam go za rękę. Odwzajemnił gest.
- Co się stało?- zapytał.
- Później ci powiem.- łzy same lecą po moich policzkach. Do pokoju weszła Ann, widziałam jak uśmiech pojawia się na jej ustach i zaskoczenie w oczach mojego brata. Wiedziałam co zobaczył delikatny brzuszek pod letnią koszulką swojej dziewczyny.
- Annabeth.- powiedział i się uśmiechną. Ann stała i wpatrywała się w Leo szklanymi oczami.- Moje kochanie.- dziewczyna podeszła do niego i bez słowa przytuliła.
- Boże... Ty nawet nie wiesz...- chyba brakowało jej słów. - Kochanie jestem w ciąży.- powiedziała.
- Widać.- zaśmiał się Leo.
- Wiecie co ja pójdę po lekarza. - powiedziałam i wyszłam.
Na korytarzu zobaczyłam pana Thomasa, miał dosyć poważną minę. Rozmawiał z drugim lekarzem.
- Nie wiem co będzie jak on się nie obudzi w ciągu tygodnia.- usłyszałam strzęp ich rozmowy. - O Izabella.- zdziwił się jak mnie zobaczył.- Co się stało?
- Obudził się. Leo się obudził.- tylko tyle zdołałam powiedzieć. Chyba cała radość jaka trzymała mnie na nogach wyparowała. Przed oczami zrobiło mi się ciemno, nogi miałam jak z waty, a świat zaczął kręcić się jak na karuzeli. Twarze lekarzy zamazały mi się. Czułam jak ląduję na podłodze.
Nieco zdezorientowana otworzyłam oczy, ale po chwili je zamknęłam. Pomału otworzyłam jedno, później drugie. Zobaczyłam Harrego, Ann i Leo, oraz pana Thomasa.
- O nasza śpiąca królewna się obudziła.- zażartował mój braciszek.
- Co tylko wam można?- zapytałam
- Wiesz jak nas przestraszyłaś.- odezwał się Harry.
- Ty ją widziałaś dopiero w sali, a ja jak ją niesie lekarz.- zaczęli się sprzeczać.
- Możecie się zamknąć. Głowa mnie boli.- jak na zawołanie ucichli.- Panie Thomasie dlaczego zemdlałam.
- Osłabienie, stres, gwałtowne emocje i lekka anemia. Wypiszę ci żelazo i z głowy. Powinnaś też nieco odpocząć.
- Dziękuje. Nie muszę tutaj leżeć?- zapytałam
- Nie widzę wskazań. Kroplówka ci się skończy to możesz iść do domu.
- To super.
- Harry twój wypis jest gotowy.
- Świetnie, mam dość szpitala.
- A ja kiedy wychodzę?- zapytał Leo.
- Zrobimy badania kontrolne. Dwa, trzy dni. Młody znalazłem to w twoich ciuchach.- w stronę Leo poleciało czerwone pudełko. Leo bez problemu je złapał.- Jeden test za tobą, z motoryką wszystko w porządku. - dodał i wyszedł.
- Co to jest?- zapytała z zaciekawieniem Ann.
- Wiem, że to mało romantyczne, ale jak chciałem być romantyczny to kiepsko się to skończył.- powiedział, otworzył pudełko i zapytał- Ann wyjdziesz za mnie?
Annabeth chyba była w lekkim szoku. Spojrzała na nas wszystkich i z powrotem przeniosła wzrok na Leo. Widziałam iskierki radości w jej oczach.
- Jesteś wariat, ale za to cię kocham. Tak wyjdę za ciebie.- odpowiedziała.
__________________________________________________________
Udało mi się coś napisać. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Czekam na waszą opinię
widzę, że jestem pierwsza.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :)
Cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze i wróciło do normy.
Czekam na nn i zapraszam do siebie pojawił się nowy rozdział
http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com
Rozdział jak zwykle bombowy ! <3 Pozdrawiam Kaśka . xoxo
OdpowiedzUsuńswietny, jak wszystkie. dodawaj szybko kolejny.<3 chcialabym aby sie okazalo ze iza jest w ciazy. :)
OdpowiedzUsuńdodawaj szybko kolejny :)) <3 <3
OdpowiedzUsuńkiedy dodasz kolejny. juz czekam tyle i nie moge sie doczekac :)
OdpowiedzUsuń