niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 66 Pogrzeb

Izabella

Harry od incydentu w dniu ślubu Leo nieco się zmienił. Sypiał na kanapie, ciągle bał się, że może coś mi zrobić. Oglądaliśmy film w salonie.
- Ja się położę.- powiedziałam.
- Ja jeszcze skończę oglądać.- powiedział.
Cmoknęłam go w usta i poszłam na górę. Położyłam się na wielkim łóżku i czekałam, aż przyjdzie. Wyłączył telewizor, ale nie pojawił się na górze. Czekałam jeszcze chwilę, aż w końcu zasnęłam. Obudziłam się w środku nocy, miejsce obok mnie było puste. Zeszłam na dół, Harry spał na kanapie. Położyłam się obok niego i przykryłam nas kocem.
- Izi co robisz?- zapytał mnie zaspany.
-Śpię.- odpowiedziałam.
- Czemu nie jesteś w sypialni?
- Nie lubię już spać bez ciebie.- nawet po ciemku wiedziałam, że uważnie mi się przygląda swoimi zielonymi oczami.- Harry czemu ciągle śpisz na kanapie.
- Zasnąłem oglądając.
- Nieprawda, prze cały tydzień zasypiasz oglądając. 
- Boję się, że coś ci zrobię. Nie chcę cię krzywdzić.
- Nic mi nie zrobisz. Harry kochanie, byłeś pijany.- powiedziałam.
- To mnie nie tłumaczy.
- Nie to nie, ale ja śpię z tobą na tej kanapie.- stwierdziłam wtulając się w niego.
- Przecież będzie ci nie wygodnie.- zauważył.
- Tobie też jest.- nie miałam zamiaru odpuścić. 
Czułam jak Harry wstaje i bierze mnie na ręce. Po chwili byliśmy już w naszej sypialni, a ja mogłam spać wtulona w niego.

Przeżyłam kolejny ślub, Harry podczas wesela nie tkną nawet szampana. Te jego wyrzuty sumienia wykończą mnie i jego. Leżeliśmy w jego pokoju kiedy rozległ się dzwonek mojego telefonu. 
- Emi coś się stało?
- Rodzice Camil nie żyją.- odpowiedziała.- Możecie wrócić wcześniej?
- Jasne, że tak.- powiedziałam i się rozłączyłam.
- Izi coś się stało?- zapytał zaniepokojony loczek widząc łzy na mojej twarzy.
- Rodzice Camil nie żyją.- odpowiedziałam i ogarnięta uczuciem bezradności wtuliłam się w niego. 
Pół godziny później żegnaliśmy się z rodzicami Harrego.  Co raz czułam rękę Harrego mocno ściskającą moją. W końcu dojechaliśmy pod domu. Otarłam swoje łzy i wbiegłam do domu. Na kanapie siedziała Camil wtulona w Niall. Spojrzała na mnie czerwonymi oczami od płaczu. Przytuliłam przyjaciółkę.

Ubrałam czarne rurki i czarną koszulę <klik>. Z grobową miną razem z Harrym zeszliśmy na dół. Wszyscy zapakowaliśmy się do samochodu. W kościele słuchaliśmy księdza, później pojechaliśmy na cmentarz. Po pogrzebie wróciliśmy do domu. Camil zamknęła się w pokoju. Całe te trzy dnie były jedną wielką maskarą. Siedzieliśmy na kanapie, kiedy z góry zeszła Cama z walizkami. Niall patrzył na nią ze szklanymi oczami.
- Nie mogę. - powiedziała i wyszła.
_______________________________________________
Dzisiaj taki słaby, ale mam kiepską motywację. Jestem po prostu na was zła. Wraca stara zasada 5 komentarzy nowy rozdział. 

7 komentarzy:

  1. Ach ładny, ale ja chce o Roniiiiiii haha.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże , szkoda , że zginęli i co dalej z Camil i Niallem ? Czekam na następny . : *

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze genialny, przykro mi, że umarli
    Czekam na next
    Zapraszam do mnie http://onedirectionopowiadanie12.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Następny prosimy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech wszystko się ułoży ;)Świetne opowiadanie;)Najlepsze jakie czytałąm;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieje że wszystko sie ułoży:) A rozdział jak zawsze cudownu..
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedna Camil :( Boski rozdział! Czekam na następny! Zapraszam na mojego bloga http://notidealbutmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń