piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 72 Paula

Ten rozdział będzie poświęcony tylko Pauli siostrze ciotecznej Izz.

Paulina 

Siedziałam w moim pokoi i próbowałam się czegoś nauczyć, kiepsko mi szło. Bardziej się skupiałam nad muzyką lecącą z moich słuchawek. Pod nosem nuciłam refren:
Nie uda nam się mieć wszystkiego na raz
Coś kończy się, żeby coś mogło trwać
Ta brakująca część ukryta tu gdzieś
Do pełni szczęścia brak nam jej

- Siostra.- usłyszałam mojego brata, tylko on mówił do mnie po polsku
- Tak Dawidku.
- Masz ochotę pójść do klubu?- zapytała.
- Dlaczego chcesz zabrać akurat mnie?- to było podejrzane 
- Dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy.
- A co my para, że musimy razem wychodzić. Dawid mów prawdę.
- Paul powiedział, że jak do domu wrócę znowu narąbany to da mi szlaban, a mama mu przytaknęła.
- On się o ciebie martwi i za często wracasz narąbany.
- Niech się martwi wychowaniem swojej córeczki a ode mnie się odpierdoli.- warknął 
- Dawid, nie możesz mu zabronić. On czuje się winny, że zabrał ci ojca chce w jakimś stopniu ci to wynagrodzić. Czemu budujesz mury, po prostu daj się ponieść zobacz może ten diabeł nie jest taki straszny jakim go malują.- Dawid nic nie powiedział, chciał już wychodzić.- Z chęcią się zabawię, daj mi pół godziny.
- Okej, to za godzinę widzę cię na dole. 
- Jasne.- powiedziałam.
Z szafy wyjęłam czerwone rurki i czarny koronkowy top. Spojrzałam na czarne szpilki stojące na półce. Je też wyjęłam. Z gotowym zestawem  poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, nasmarowałam ciało moim ulubionym czekoladowym balsamem. Ubrałam się w ciuchy, wysuszyłam włosy i lekko je ułożyłam <klik>. Nieco mocniejszy makijaż. Założyłam skórzana kurtkę i telefon wsadziłam do kieszeni spodni. Gotowa zeszłam na dół.
- Braciszku ja jestem gotowa.
- Okej.
- Dawid.- zatrzymał nas tata.- Uważajcie na siebie.
- Jasne Paul.- powiedział, byliśmy już przy drzwiach. - Dzięki.
- Za co?- zapytał.
- Dzięki tobie one są szczęśliwe. Wolałbym, żebyś ty był moim ojcem niż ten palant.- odpowiedział i wyszedł. Poszłam za nim patrząc jeszcze na zszokowaną minę Paula.
- To było miłe.- powiedziałam wsiadając do taksówki. Dojechaliśmy do klubu.- Braciszku zamówisz mi drinka?- zapytałam patrząc na niego błagalnie.
- Ale nie mocnego, bo Paul mnie zabije jak się spijesz.
- Mnie się nie da spić. - powiedziałam.
Usiadłam do jednego ze stolików i czekałam na Dawida, po chwili przyniósł nam drinki. Wypiłam kolorowy napój i poszłam tańczyć. Co raz czułam czyjś dotyk na mojej tali. Odwróciłam się i napotkałam wpatrzone we mnie niebiesko- zielone oczy. Cudowny uśmiech na ustach przystojniaka.
- My się chyba spotkaliśmy.- powiedział.
- Chyba tak.- odpowiedziałam.- Nathan prawda?
- Tak.- spojrzał na mnie - Paula córka menadżera One Direction.
- Zgadłeś.- odpowiedziałam.
- Może mógłbym postawić ci jakiegoś drinka?- zapytał. Zanim odpowiedziałam poszukałam wzrokiem mojego brata. Tańczył z jakąś blondyną.
- Z miłą chęcią.- zgodziłam się.
Poszliśmy do jakiegoś stolika gdzie siedziała jeszcze czwórka chłopków.
- Chłopaki to jest Paula. Paula poznaj Maxa, Seeve, Jaya i Toma.
- Cześć chłopaki.- przywitałam się.
- Poczekaj na mnie, a ja pójdę po obiecanego drinka.
Usiadłam na kanapie po między Jayem a Tomem. Czemu oni wszyscy przynosili mi smerfowe napoje. Wypiłem napój i poszłam tańczyć z chłopakiem. Świetnie się z nimi bawiła, ale czas było wracać do domu. Do tego dostałam esemesa od Dawida, że wracam sama.
- Ja chłopaki lecę.- powiedziałam.
- Odprowadzę cię.- zaoferował się Nathan.
Wolnym krokiem szliśmy w stronę mojego domu, w klubie chłopak był roześmiany, a teraz z jego miny nie było można nic odczytać.
- Nathan coś się stało?- zapytałam.
- Nie nic.- powiedział unikając mojego wzroku. Byliśmy już praktycznie pod moim domem.
- Dzięki za odprowadzenie.
- Paulina, dasz mi swój numer.
- Jasne.- wpisałam mu swój numer telefon, on odwdzięczył się tym samym. Na pożegnanie cmoknęłam go jeszcze w policzek.
Po cichu, żeby nie obudzić rodziców weszłam do swojego pokoju. Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Zanim zasnęłam dostałam esemesa od Nathana:
N: Kolorowych snów.
P: Nawzajem.
Nie wiem czemu rano dopisywał mi taki wyśmienity humor. Nawet zimowe słońce za okna się do mnie uśmiechało. Poszłam pod prysznic, ubrałam się w porwanie jeansy i i brązową koszulę do tego czarne conversy <klik>. Przeczesałam włosy i zebrałam je w kucyk. Złapałam torebkę do, której wrzuciłam telefon, portfel i klucze zbiegłam na dół.
- Cześć wszystkim.- przywitałam się.
- Cześć. Śniadanie?- zapytał tata.
- Zjem po drodze, spóźnię się na próbę z Ianem.- cmoknęłam tatę w policzek, złapałam jabłko i wyszłam z domu.
Do studia nie miałam daleko, a Ian był bardzo miły. Pobiegłam od razu do szatni, przebrałam się w mój stały zestaw do tańca. W sali czekałam na Iana.  Za nim przyszedł puściłam jakąś muzykę i zaczęłam tańczyć układ siedzący w mojej głowie. Dzisiaj zamiast normalniej próby mieliśmy uczyć jakiś zespół choreografii na ich koncert.
- Brawo.- usłyszałam za sobą znajomy głos, w lustrze zobaczyła Nathana. Skończyła tańczyć i odwróciłam się do chłopaka.
- Co ty tutaj robisz?- zapytałam podchodząc do chłopaka.
- Mamy z chłopakami uczyć się jakiegoś układu. Jeżeli to ty będziesz mnie uczyć to ja bardzo polubię taniec.- posłał w moją stronę swój boski uśmiech.
- Ja i mój partner.- odpowiedziałam.- Gdzie reszta?
- Idzie.- odpowiedział, do sali wpadła trenerka z klubu.
- Paula dasz radę sama Ian ma grypę, nie da radę?
- Jasne.- odpowiedziałam jej.
- Dzięki. Emili miała rację polecając ciebie.- powiedziała i wyszła.
Dołączyła do nas reszta, zaczęłam im pokazywać kroki całkiem nieźle im szło jak brali to co mówię na poważnie. Wykończona siedziałam na parkiecie, kiedy z cwaniackim uśmiechem podszedł do mnie Nathan. Zza pleców wyjął butelkę wody i mnie oblał. Zaczęłam go gonić, wyszło na to, że ona ganiał mnie. Przyparł mnie do ściany, wpatrywałam się w jego oczy. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów.
Nie wiem czy w ogóle jest możliwe aby uchwycić moment w którym rozpoczyna się miłość.
Od największego świństwa jakie w życiu zrobiłabym dzieliły mnie sekundy i gdyby nie kobiecy głosy. Nasze usta spotkały by się. Patrząc w jego oczy nie umiałam jasno myśleć a co dopiero jakby nasze usta się spotkały w pocałunku.
- Nathan skarbie.- chłopak się odwrócił.
 Spojrzałam na blondynkę stojącą w drzwiach. Jego wzrok znowu się skupił na mnie, ale tym razem patrzył na mnie z takim smutkiem.Zabrał ręce i pozwolił mi odejść. Szybkim krokiem wyszłam ze studia. Czułam się jak najgorsza jędza myśląc o pocałunku z Nathanem. Przebrałam się w ciuchy i wyszłam.  Czemu poczułam ból w sercu? Czemu łzy cisnęły się do moich oczu. Usiadłam na jednej z ławek w parku i pozwoliłam łzom płynąć. Ktoś mnie przytulił.
- Max.- spojrzałam na chłopaka.
- On od gali ciągle o tobie mówił, a ta dziewczyna... Jest z nią tylko dla tego że nasz menadżer każe. To jak z tym udawaniem, że The Wanted i One Direction się nie cierpią.
- A co mi do tego. Ledwo go znam.
- Tak ledwo go znasz.- powiedział ironicznie.- On jeszcze na nikogo tak nie patrzył.
- Dajmy sobie spokój muszę już iść.- powiedziałam
Wstałam z ławki i wróciłam do domu. Zamknęłam się w swoim pokoju. Włączyła radio i ustawiłam je na maksa. Próbowałam zagłuszyć własne myśli. Nawet nie usłyszałam że ktoś jest w moim pokoju. Podniosłam oczy i zobaczyłam winowajcę mojego stanu.
- Co ty tutaj robisz?
- Drzwi były otwarte.- odpowiedział.
Podszedł do mnie i zrobił to czego się w życiu nie spodziewałam. Nasze usta spotkały się w delikatnym pocałunku. Czemu go nie odepchnęłam? Nie wiem. Pocałunki były coraz bardziej zachłanne, moje ciało rozpływało się pod jego dotykiem. Siedzieliśmy na moim łóżku.
- Zawróciłaś mi w głowie.- powiedział patrząc mi w oczy.- Muszę coś zrobić.
Wstał z łóżka, pocałował mnie w usta i wyszedł. Okej to było co najmniej dziwne. Wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic. Próbowałam jakoś ogarnąć własne myśli. To co się wydarzyło, dzisiejszy dzień był jedną wielką plątaniną. Wytarłam się owinięta w sam ręcznik poszłam szukać jakiś ciuchów. Leżący na biurku telefon zaczął dzwonić.
- Iza coś się stało?- zapytałam.
- Ann urodziła.- powiedziała podekscytowana.- Ann urodziła synka.
- O Jezu.- ucieszyłam się.- Wiesz co zaraz będę.
- Okej.- zgodziła się i rozłączyła.
Zaczęłam piszczeć z radości, skakać i wariować. Moje okrzyki radości roznosiły się po całym domu. Do pokoju wpadł mój tata.
- Paula co jest?
- Ann urodziła.- odpowiedziałam.
__________________________________________________________
Później zrozumiecie po co mi historia Pauli i Nathana. Jak na razie musicie zdać się na mnie i znosić moje mieszanie, obiecuję że teraz wszystko będzie happy. No to mile widziane komentarze

11 komentarzy:

  1. Fajny rozdzial. Przepraszam ale padam na twarz (zmeczylam sie nie hehe) wiec daje krotki komentarz . Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. swietny:) cisze sie ze bedzie tu nathan bo go bardzo lubie ale mam nadzieje ze nie namiesza w zyciu harrego i izz. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. śliczny. kocham nathana ale nie tak bardzo jak harrego :):)

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo ładny dodaj szybko kolejny. patrysia<3 *_*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny , zresztą jak zwykle ! <3 A tak wgl to fajne tło . : )) Pozdrawiam Kaśka . xoxo <3 : )

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny.
    Ciekawa jestem co będzie dalej i co namiesza postać Pauli i Nathana.
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny czekam na kolejny;) mania

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa jestem co będzie dalej czekam nie cierpliwie na next a ten jest swietny .:)

    OdpowiedzUsuń
  9. dodaj szybko kolejny

    OdpowiedzUsuń