wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział 49 ... gdy nie ma ciebie obok mnie

Izabella 

- Izz musimy pogadać.- powiedział tata
- Jasne- zgodziłam się z nim.- Mam nadzieję, że wyjaśnicie mi kim jest ta mała dziewczynka. 
- Jestem Lili.- odezwała się mała wyciągając do mnie rączkę.
- Izz- powiedziałam chwytając tę rączkę.- A tam stoi Liam może jak go ładnie poprosimy to się z tobą pobawi  w ogrodzie. Co ty na to?

- Fajnie.- stwierdziła
- To co Li pobawisz się z Lili?- zapytałam
- Z miłą chęcią.- zgodził się Daddy. Mała zeskoczyła z kolna mojego ojczulka i poszła z Liamem do ogrodu.
- Kim jest Lili?- zapytałam moich staruszków.
- Młodszą siostrą Annabeth.- odpowiedziała mi mama. Zamurowało mnie.
- Co?
-Pojechaliśmy do Bradford zorientować się co dzieje się z małą. Ann nigdy by nie miała szans na jej adopcje.
- I wy zamierzacie to zrobić?
- Na razie jesteśmy tylko tymczasowymi opiekunami. Nie chcemy nic robić przeciwko nim. Jak się Ann obudzi to zamierzamy z nią o tym porozmawiać.
- Izuniu - tylko mama mnie tak nazywała - Zrozum Leo jest już dorosły i ty też. Już wcześniej myśleliśmy o adopcji, a mała potrzebuje domu.
- Ja to rozumiem. Jestem zła bo nic mi nie powiedzieliście. Teraz już nie jestem najmłodsza.
- Dla mnie zawsze będziesz małą dziewczynką.- powiedział tata i mnie przytulił.
- Czyli ona z nami zostaje?
- Zostaje.- odpowiedzieli jednocześnie
- Wiecie, że będziecie musieli ograniczyć pracę?- zapytałam, a oni przytaknęli
- Izuniu cieszysz się?- zapytała mama
- Cieszę się.- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam - Leo też będzie szczęśliwy. Zależy mu na Ann i małej. Jest coś jeszcze o czym powinnam wiedzieć.
- Kupiliśmy dom dla Leo i Ann- powiedział tata.
- Blisko naszego.- dodała mama
- Nie poznaje was. Kim jesteście i co zrobiliście z moimi rodzicami. - pierwszy raz od wypadku byłam tak po prostu szczęśliwa.

    Biedny Zayn tęsknił za Emili.Chodził po domu cały struty, albo rozmawiał z Emi przez telefon.
- Zayn czemu do niej nie pojedziesz?- zapytałam mulata.
- Nie chcę cię zostawiać. - odpowiedział.
- Ja sobie dam radę, a ty pakuj swoje cztery litery w samolot i masz do niej lecieć.- Rozkazałam. Zayn dwie godziny później siedział w taksówce na lotnisko.

Liam

Siedziałem w parku jak co dzień i myślałem. Emili była skłonna zrezygnować z warsztatów w Australii tylko po to, aby wspierać Zayna i Izabelle, a moja Daniell nie. Miałem jej to za złe. Szedłem przed siebie gdy na kogoś wpadłem.
- Przepraszam.- wyjąkała dziewczyna i odeszła.
Miałem zamiar iść dalej, gdy na ziemi zobaczyłem bransoletkę. Podniosłem ją i obejrzałem było to złote serduszko na czarnym rzemyku. Na serduszku było wygrawerowane było imię "Alice". Odwróciłem się i zacząłem szukać jej wzrokiem. Nigdzie jej nie było. Schowałem bransoletkę do kieszeni i wróciłem do domu. Ciągle myślałem o tej ślicznej blondynce o niebieskich oczach. Ciekawe czy jeszcze ją spotkam. Leżałem na łóżku i przyglądałem się bransoletce. Pewnie jest dla niej ważna. Wstałem z łóżka i z powrotem poszedłem do parku. Przeszukałem cały park, zamierzałem już wracać do domu, kiedy zobaczyłem ją na mostku. Podbiegłem do niej.
- Przepraszam.- zwróciłem się do nie. Odwróciła się do mnie, łzy spływały jej po policzkach. Spojrzała na mnie i otarła je wierzchem dłoni. Z kieszeni spodni wyjąłem chusteczki i podałem jej.- Powiesz czemu płaczesz?
- Zgubiłam bardzo ważną rzecz. Wiele dla mnie znaczyła.- odpowiedziała, a ja wsłuchałem się w jej melodyjny głos.
- Tak się akurat składa, że znalazłem tutaj coś co chyba należy do ciebie.- jej błękitne oczy zabłysły ze szczęścia.
- Może znalazłeś bransoletkę z serduszkiem?- zapytała.- Na serduszku było wygrawerowane Alice.- teraz byłem pewien, że to ona. Z kieszeni wyjąłem bransoletkę i podałem dziewczynie. Z radości przytuliłam mnie.- Dziękuje. Jak mogę ci się odwdzięczyć?
- Kawa i spacer?- zaproponowałem. Intrygowała mnie ta dziewczyna.
- Zgoda, ale wiesz nie mam za wiele czasu. Pomagam w domu dziecka.- powiedziała
- Wiesz to może ja cię odprowadzę, a ty mi opowiesz coś o sobie.- zaproponowałem
- Jeżeli ty zrekompensujesz się tym samym. Mam wrażenie, że się gdzieś widziałam, ale nie mogę skojarzyć.- powiedziała.- Ale ze mnie gapa. Nawet się nie przedstawiłam. Jestem Alice.
- Wiem.- spojrzała na mnie.- Na bransoletce pisze.- dodałem. - Jestem Liam.
- Miło mi cię poznać. Więc Liamie co chcesz o mnie wiedzieć?- zapytała.
- Powiedz dlaczego ta bransoletka jest dla ciebie taka ważna. Jeżeli mogę wiedzieć.
- To moja jedyna pamiątka po rodzicach. Jak miałam cztery lata w moim domu wybuchł pożar. Tata mnie uratował, ale sam zginą. Od tamtej pory wychowywała mnie babcia. Ta bransoletka to jedyne co mi po nich zostało. Spłonęło wszystko, zdjęcia i inne pamiątki.
- Przepraszam, że zapytałem.
- Nic nie szkodzi. Teraz moja kolej na pytanie. Dlaczego jesteś taki smutny?
- Mój przyjaciel dwa tygodnie temu miał wypadek. Leży w śpiączce.
- Długo się znaliście?
- Dwa lata, ale zdążyliśmy się zżyć z chłopakami.
- Fajnie mieć takich przyjaciół.- delikatny uśmiech wpłyną na jej usta. Zatrzymała się pod jakimś budynkiem, szybko doszliśmy.- Dzięki za bransoletkę i odprowadzenie Liam.- powiedział i zniknęła za drzwiami, zostawiając mnie na ulicy. Zamyślony poszedłem w swoją stronę.

Zayn

Wylądowałem.Z czapką na głowie i okularach próbowałem wmieszać się w tłum. Pojechałem do wynajętego domku, aby przygotować niespodziankę dla Emili. Moja księżniczka nic nie wie. Gdyby Izz na mnie nie nawrzeszczała pewnie wcale bym nie przyjechał i dalej chodził smutny po domu.

Emili

   Padnięta po dzisiejszym treningu stałam pod prysznicem już dobre dwadzieścia minut. Gdyby nie moja współlokatorka pewnie stałabym tak dalej.
- Emi idziesz z nami popływać?- zapytała
- Idę daj mi się tylko ubrać.- odkrzyknęłam jej. Wytarłam się i ubrałam w granatowe bikini, jeansowe szorty i białą bluzkę z czarnym sercem <klik>. Rozczesałam mokre włosy i  wyszłam z łazienki.
- No nareszcie.- powiedziała moja współlokatorka Alex. 
- Nie narzekaj. 
- Możemy iść?- zapytała. 
- Wezmę tylko telefon.- powiedziałam. Z torby wyjęłam mój fioletowy telefon, z przyzwyczajenia spojrzałam na wyświetlacz. Na tapecie miałam Malika całującego mnie w policzek. Dostałam jednego SMS'a i to do Zayna:     
"Kocham cię"
Uśmiech zagościł na mojej twarzy i z moją rudą miałyśmy już wychodzić kiedy ktoś zapukał. Alex otworzyła drzwi, za nimi stał recepcjonista z wielkim bukietem czerwonych róż.
- Która z pań to Emili Richardson?- zapytał
- To ja.- odezwałam się - Kwity są dla mnie?
- Tak. Proszę jeszcze pokwitować.- podpisałam się i wzięłam bukiet. Wniosłam go do pokoju.
- Od kogo to?- dopytywała się Alex.
- Nie wiem. - dokładnie przyjrzałam się bukietowi. Siedział w niej bilecik. Zanim zdążyłam go wyjąć złapała go Alex i zaczęła czytać."Chcę, chce być z Tobą na zawsze, na zawsze i na wieki Na dobre i na złe i gorsze Będziemy się razem starzeć Na zawsze i na wieki" - Co ?- przerwałam jej
- "Chcę, chce...- zaczęła czytać jeszcze raz, a ja wyrwałam jej karteczkę z rąk i sama zaczęłam ją czyta
" Chcę, chcę być z Tobą na zawsze, na zawsze i na wieki
Na dobre i na złe i na gorsze
Będziemy się razem starzeć 
Na zawsze i na wieki 
- resztę chyba znasz Z.M"
- Od kogo to?- zapytała Alex
- Od Zayna.- odpowiedziałam.- Idź sama na basen ja muszę coś sprawdzić.- powiedziałam i wyszłam. Nie czekając na windę zbiegłam na dół do recepcji.- Przepraszam od kogo te kwiaty?- zapytałam recepcjonistę  który nie dawno był u nas.
- Nie wiem, mam tylko to przekazać. - powiedział i podał mi kolejną kopertę. Odeszłam i otworzyłam ją. Napisane było tak:
" Wiem, że limuzyn nie znosisz
Więc tym razem zrobimy to inaczej 
Jest też duży, ale nie pasuje do tego miasta
♥ Zayn"- oprócz tego z koperty wypadł bilet

     Wyszłam z hotelu i rozejrzałam się po ulicy. Parę metrów dalej stał wielki, dwupiętrowy autobus. Podbiegłam do niego. Za kółkiem siedział starszy pan. 
- Dzień dobry.- powiedziałam
- Proszę wsiadać.- odezwał się. Bez słowa wsiadła do autobusu i kierowca ruszył. Jechaliśmy dobre pół godziny, a ja się zastanawiałam co ten Malik znowu wymyślił. W  końcu się zatrzymał przed wejściem na plaże. Wysiadłam z autobusu i rozejrzałam się wokoło szukając jakiejś koperty.



___________________________________________________________
Jakoś wzięło mnie tak na pisanie. Mam nadzieję, że się wam spodoba. I jak myślicie co ten Malik wymyślił. Czekam na komentarze 

                                 
Alice Edwards -19 lat, pogodna, nigdy nie poznała swoich rodziców. Wychowała ją babcia Szczera do bólu, miła i pomocna. Bardzo lubi pomagać innym. Nigdy nie żąda niczego w zamian. Jedyną jej pamiątką po rodzicach jest bransoletka z jej imieniem. Traktuje ją jak talizman. Nieco namiesza w życiu pewnego szatyna. 

6 komentarzy:

  1. Suuper :*
    Zayn :* Aww :* Co on wymyślił ? xD
    Czekam na nn :)

    Mwahh <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne , cudowne , super mogłabym wymieniać .
    śliczna bransoletka :) Czekam na więcej , zapraszam do mnie i liczę na szczery komentarz http://lolaa1881.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty :)
    już nie wiem co mam ci pisać. Za każdym razem jest rewelacyjny :)
    czekam na nn
    pisz szybko

    OdpowiedzUsuń
  4. całkiem nowe opowiadanie z całkiem nową fabułą. serdecznie zapraszam na prolog i przepraszam za spam :) jeśli będziesz tak uprzejma i wejdziesz to proszę pozostaw swoją opinię a wtedy już na pewno przez cały dzień na mej twarzy będzie gościł uśmiech.<3

    http://smak-francuskiej-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń