sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 62 Polska

Izabella

Dzisiaj to tylko mogłam pomarzyć o wyspaniu się. Rano dosyć brutalnie obudziła mnie kłótnia El i Louisa. Liam miał rację ostatnio dosyć często się kłócą. Próbowałam to ignorować, ale czasem trzeba zainterweniować jak twoi przyjaciele się kłócą. Postanowiłam, że najpierw pójdę się ubrać bo dużo na sobie nie miałam. Z podłogi wzięłam koszulkę Harrego i się w nią ubrałam. Z szafy wyjęłam sobie jeansy, szarą bluzkę z jakimś wzorem i sweter. Do tego szare kozaki na obcasie i kilka bransoletek <klik>. Buty kupiłam sobie na zakupach w Holmes Chapel z Gemmą. Udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się w ciuchy włosy zebrałam w warkocz i zeszłam na dół, uprzednio budząc Harrego.

- Kochanie wstawaj.- nie reagował. W padłam na boski pomysł obudzenia go.- Harry będziesz tatą.- szepnęłam mu do ucha. Loczek obudził się jak za dotknięciem czarodziejskie różdżki.
- Naprawdę?- zapytał zaspany.
- Nie, ale trzeba wstawać.- Harry zrobił smutną minkę.- Wiem nie powinnam cię tak budzić. Przepraszam.- powiedziałam i pocałowałam go w usta. Nasz pocałunek przerwały krzyki dochodzące z dołu.- Idę zobaczyć o co chodzi, a ty się ubierz.
- Kocham cię.- powiedział
- Ja ciebie też.- wyszłam z pokoju.
Parę znalazłam w kuchni, El była już bliska płaczu a Louis kipiał ze złości. Nigdy go takiego nie widziałam. Podeszłam do szatyna i spojrzałam w jego niebieskie oczy.
- Lou, uspokój się.- powiedziałam spokojnie. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem. Wiedziałam, że nic mi nie zrobi.- Louis.- powtórzyłam jego imię. Chłopka nadal się nie opanował.- El idź do mnie tam jest Harry.- brunetka zrobiła co kazałam, widać było że się bała.- Louis chodź.- odezwałam się do niego kiedy El zniknęła z jego pola widzenia. Z chłopakiem wyszliśmy z domu.- Powiedz o co chodzi, nie poznaje cię.
- Sam siebie nie poznaje.- powiedział.- Czasem mam ochotę..., ona doprowadza mnie do takiego stanu że nie panuję nad sobą. Jestem wściekły.
- Lou dlaczego.
- Ona znowu wyjeżdża, nie wiem czemu mnie to tak irytuje. Tyle razy wyjeżdżała na sesje, a teraz po prostu mam ochotę jej zabronić. Każda nasza rozmowa kończy się kłótnią. Sama byłaś tego świadkiem. Wiesz o co nam poszło?- na to pytanie nie oczekiwał odpowiedzi.- Co zjemy na śniadanie. Głupie prawda?
- Głupie.- usiadłam obok niego na trawie.- My z Harrym też kłócimy się o głupie rzeczy.
- Wy się nie kłócicie, w tylko dyskutujecie. Jesteście parą idealną.
- Nieprawda.- zaprzeczyłam.
- Prawda.- powiedział.- Izz co jeśli to co było pomiędzy nami skończyło się. Przecież Liam i Daniell. Nie chcę tego ja ją bardzo kocham.
-W waszym wypadku jest inaczej, ty nadal ją kochasz, a ona ciebie. Liam i Daniell znaleźli inne miłości. Louis kochasz ją?- zapytałam
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Nie wyobrażam sobie życia bez niej.
- To zbieraj tyłek i idź ją przeprosić. Powiedz, że ją kochasz. Te słowa, a raczej te uczucie ma magiczną moc. Dla osoby którą kochamy jesteśmy w stanie wybaczyć każdą rzecz.
- Idę.- powiedział i wstał. Mnie też pomógł wstać. Poszliśmy na górę. El płakała w ramionach Harrego. Lou podszedł do niej od razu.- Kochanie ja przepraszam.
- Chodź nie będziemy im przeszkadzać.- powiedział do mnie Harry.
Za rękę wyszliśmy z pokoju. Zjedliśmy pyszne kanapki zrobione przez Harrego, pożegnaliśmy się z resztą i taksówką pojechaliśmy na lotnisko. Nie obyło się bez rozdawania autografów. Czasem mam wrażenie, że te piszczące nastolatki po prostu czekają na lotnisku 24 na dobę, aż w końcu pojawi się ktoś na kogo będą mogły reagować tym irytującym piskiem. Czasem jest to mega wkurzające, szczególnie jak ktoś spieszy się na samolot. W końcu, jakimś cudem dostaliśmy się na pokład samolot. Usiadłam wygodnie w miękkim foteli i ze słuchawkami w uszach zasnęłam wtulona w Harrego.
Bezczelnie zostałam obudzona przez Harrego, gdyby nie to że go tak bardzo kocham pewnie nieźle bym go rąbnęła w tą jego lokowatą głowę. No ale cóż postanowione nie palnę go w głowę bo za bardzo go kocham. Zgodnie z poleceniem pilota zapięłam pasy i 10 minut później mogliśmy już wychodzić z samolotu. O naszym przyjeździe wiedział tylko Dawid, mój brat cioteczny. Zobaczyłam blondynka czekającego na nas. Zostawiłam Harrego i podbiegłam do Dawida. Ten mnie przytulił.
- Izka jak ja się za tobą stęskniłem. - powiedział po polsku
- Ja też.- podszedł do nas Harry, miał nieco smutną minę. Wyswobodziłam się ramion Dawida i podeszłam do loczka.- Harry poznaj mojego brata Dawida. Dawidzie poznaj Harrego. 
- Cześć.- powiedział Dawid po angielsku.
- Cześć.- Harry nieco się rozpromienił. Oj ten mój zazdrośnik.
- Ja nie wiem jak ty chcesz ją przekonać do wyjazdu do Londynu. Uparła się.- powiedział Dawid jak siedzieliśmy już w samochodzie.
- Powiem ci ta, jak daje radę przekonać moją mamę do swoich racji to i ciocie dam radę. Ja swoje sposoby mam.- stwierdziłam.- Masz dla nas te bilety?
-Mam.- odpowiedział.
- Ile ci wiszę.
- Właściwie nic.- odpowiedział
- Dawid.- upomniałam chłopaka.
 On nie miał tak dobrze i jego zachcianek nie opłacał tata. Jego tata odszedł od cioci gdy Paulinka miała 4 miesiące. Trzeba być prawdziwym gnojem, żeby zostawić kobietę z dwójką dzieci. Jak jeszcze żyli dziadkowie to nie było im tak ciężko, a teraz szkoda gadać. Tata i mama chcieli, aby ciocia, Dawid i Paulina przeprowadzili się do Londynu, ale ona kategorycznie odmawia.
- Nic, jako brat zawodniczki mam zagwarantowane kilka biletów w pierwszym rzędzie. Nie pogniewacie się muszę jeszcze zrobić zakupy.
- Jasne. - zgodziłam się. Po godzinie chodzenia między półkami w spożywczym w końcu mogliśmy się udać do kasy. Połowa tych zakupów to wyłącznie moje zachcianki.- Teraz ja płacę.- powiedziałam do Dawida.
- Izka.
- Ja płacę.- sprzeczaliśmy się kilka dobrych minut, kiedy Harry podszedł do ekspedientki i podał jej swoją kartę.
- Kochanie ja płacę.- powiedział z uśmiechem. Wyszło na to, że oboje z Dawidem przegraliśmy. Zabraliśmy wszystkie zakupy do samochodu i podjechaliśmy pod dom. Wiele wspomnień się kryło za tymi czterema ścianami. Wzięłam swoją torebkę i dwie reklamówki z zakupami i poszłam do środka.
- Dawid ciebie posłać po zakupy to jak po śmierć.- usłyszałam ciocię.
- Rozczaruję cię, ale Dawidem nie jestem.- powiedziałam wchodząc do kuchni i stawiając reklamówki na stole.
- Iza.- ucieszyła się ciocia.- Nie przytulę cię bo jestem cała w mące.
- Nic nie szkodzi.- powiedziałam przytulając się do niej.
- Ona to mądra wzięła dwie torebki i se poszła, a my mamy nosić walizki.
- Dawid nie narzekaj.- powiedziałam.- Jakoś Harry nie narzeka.
- Bo on się boi, że karzesz mu spać na kanapie.- powiedział
- Nie jestem taka straszna. Daj te zakupy.- od Harrego wzięłam resztę zakupów i zaniosłam je do kuchni.- Cioci to jest Harry, Kotek to jest ciocia Agata.
- Dzień dobry pani.- przywitał się Harry.
- Jaka pani, Agata. Na aż taką starą nie wyglądam. - zaśmiała się ciocia.
- Dobra.- zgodził się Harry. Ja zaczęłam rozpakowywać zakupy.
- Iza powiedz mi co robisz w Krakowie.
- Iza?- zadziwił się Harry.
- Iza to polskie zdrobnienie od Izabelli. - wyjaśniłam chłopakowi.- Odpowiadając na twoje pytanie ciociu to jestem tutaj w ważniej sprawie, ale to później najpierw idę się przebrać, bo trzeba się szykować na zawody.
- Właśnie zawody.- powiedziała. - No dobra ja obiad skończę później idę się szykować.
Razem z ciocią poszłyśmy na górę. Ja pomaszerowałam do gościnnego. Z walizki wyjęłam czyste ciuchy, bo te nieco były w mące i pomaszerowałam do łazienki na korytarzu. Przebrałam się w jeansy ze skórzanym paskiem, brązową bokserkę i rozpinany sweter w jakiś zygzaki. Do tego brązowe mokasyny. <klik>. Przeczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Gotowa zeszłam na dół. Harrego znalazłam w kuchni.
- Harry co robisz?- zapytałam, widząc jak chłopak wstawia do piekarnika naczynie żaroodporne.
- Kończę obiad. Jak wrócimy to wystarczy tylko upiec. - pomogłam mu jeszcze posprzątać. Usiedliśmy razem z Dawidem razem na kanapę i czekaliśmy już tylko na ciocię.
- Jestem gotowa.- usłyszeliśmy.
Całą czwórką załadowaliśmy się do auta. Po pół godziny tułaczki samochodem, w końcu dojechaliśmy pod halę sportową. Nieco spóźnieni zajęliśmy wyznaczone miejsca. Turniej trwał 3 godziny i nasza Paulina wygrała. Wiedziałam, że ten szampan na pewno się przyda. Poszliśmy do szatni.
- Gratuluję młoda.- powiedziałam do dziewczyny. Jej niebieskie oczy zrobiły się wielkie jak spodki. W naszej rodzinie nikt nie miał niebieskich oczu, a jej są identyczne jak Paula. Na bok odrzuciłam moje przemyślenia i przytuliłam dziewczynę.- Normalnie rozwaliłaś wszystkich.
- Iza co tu robisz?
- Oglądam jak wygrywasz i mam małą misję.- odpowiedziałam ze śmiechem.
Paulina się przebrała i pojechaliśmy do domu. Dosyć dziwnie się dzisiaj czułam. Jadłam na potęgę, chociaż ja zawsze dużo jem, ale teraz to mogłabym porównywać się do Nialla.
Nieubłaganie zbliżał się nasz wyjazd i zaczęłam wprowadzać w życie swój plan. Rano jak zwykle wstała wcześniej niż Harry, nieco mi było nie dobrze.Poszłam pod prysznic, wzięłam szybką kąpiel, dokładnie wytarłam mokre ciało i ubrałam się w rurki, czarną bokserkę i do tego czarne baleriny <klik>. Piżamę zaniosłam do pokoju i z torby wyjęłam trzy koperty. Na dole siedział już Dawid, Paulina i ciocia. Każdemu dałam kopertę.
- Z tymi zaproszeniami i biletami zrobicie co chcecie.- powiedziałam- Nie mam zamiaru żadnego z was przekonywać do przyjazdu na ślub Leo. Powiem tylko tyle jak nie przyjedziecie to mu będzie przykro.
- Iza my nie możemy tego przyjąć.- powiedziała ciocia.
- Dobra powiem tak. Dawid chcesz polecieć do Londynu?- zapytałam chłopaka.
- Z miłą chęcią, już się stęskniłem z Leo i poznałbym tę dziewczynę z którą nasz Leo się żeni. On, który zmieniał dziewczyny częściej niż ja.
- Lot masz 18 więc twoja decyzja czy lecisz. To co?
- Lecę.- powiedział.
- Paulina, a  ty masz ochotę zobaczyć galę w Nowym Jorku?
- Zobaczę w telewizji.
- Nie w telewizji tylko na żywo.
- Co?- oczy dziewczyny zrobiły się wielkie z radości.- Jasne, że tak.
- To 13 w czwartek masz być spakowana, a dzisiaj po południu pójdziemy znaleźć ci jakąś sukienkę.- dziewczyna mnie przytuliła i pobiegła na górę. Dawid też się zmył.
- Ty zrobisz jak chcesz. - powiedziałam i poszłam na górę. Zadzwoniłam do Paula.
- Cześć maleńka jak tam u rodziców Harrego.
- Kiepskie masz informacje jestem u cioci Agi. Paul dał byś radę załatwić jedną dodatkową wejściówkę na galę.
- Dla kogo?
- Pauliny.- odpowiedziałam.
- Dam radę mała. Izz ile lat ma Paulina?
- 16 skończyła w kwietniu, a co?
- Nic. Kończę.
- Cześć Paul.- poszłam do pokoju obudzić Harrego, ale nie musiałam. On w pełni ubrany siedział na łóżku.- Chodź oglądać te moje zdjęcia.- obiecałam mu, że pokaże moje zdjęcia z dzieciństwa.
Razem wybraliśmy się na odwiedziny na strychu. Oglądaliśmy czarno- białe fotografie.
-Izi, a to nie Paul?- zapytał mnie pokazując fotografię.
Dokładnie się jej przyjrzałam. Chłopak łudząco podobny do mojego chrzestnego całował moją ciocię w policzek. Odwróciłam i zobaczyłam podpis ' Aga i Paul 06.1995'- Izi nie mówiłaś, że oni byli razem.
- Bo nie wiedziałam. 95, wtedy ciocia była jeszcze z wujkiem Wiktorem.
Trafiliśmy na jeszcze kilka takich zdjęć. Na jednym znaleźliśmy wierszyk. Pismo było Paula. Wiersz przeczytałam na głos.- '... Niech słowo kocham jeszcze raz z twych ust usłyszę, niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę'
Zaczęliśmy zbierać zdjęcia kiedy z jednego z albumów wypadł akt urodzenia Pauli. Miałam już 100% pewności, że Paulina nie jest córką Wiktora.
- Harry zabrałbyś Paulę i Dawida do kina. Chciałbym pogadać z ciocią.
- Jasne.- zgodził się Harry i już pół godziny później razem pojechali na miasto. Zeszłam na dół do cioci.
- To chodzi o Paula, nie chcesz, żeby dowiedział się o tym, że ma córkę.- powiedziałam
- To co było między mną a Paulem skończyło się. Wtedy w sierpniu, jak wakacje się skończyły, a Wiktor wrócił do domu kazałam mu wyjechać. Zrobił to.
- Ale czemu mu nie powiedziałaś? On miał i nadal ma prawo wiedzieć.
- Iza to nie takie proste. Kochałam Paula, a z Wiktorem byłam tylko ze względu na Dawida. Jaką miałam pewność, że Paul będzie się chciał zaopiekować nami.
- Widocznie za słabo mnie znałaś Aga.- z progu dobiegł nas głos Paula.
- Paul?- teraz to i ja się zdziwiłam.- Co tu robisz?
- Głupi nie jestem dodałem dwa do dwóch i z Londynu nie jest wcale tak daleko.- powiedział podchodząc do mojej cioci.- Aga, czemu mi nie powiedziałaś.
- A wyglądam na człowieka, który potrzebował twojej litości. Paul to były tylko trzy miesiące, po co miałam się łudzić, że kiedykolwiek coś do mnie czułeś.
- Nadal coś do ciebie czuję.- ich spojrzenia się spotkały, a mi od tej ich paplaniny zrobiło się niedobrze.
- Po prostu się pocałujcie, powiedzcie, że się kochacie i po sprawie.- powiedziałam. Oboje na mnie spojrzeli.
- Kocham cię Aga.- powiedział Paul i pocałował moją ciocię.
Godzinę później trzeb było, całą prawdę powiedzieć Paulinie i Dawidowi. Paula z płaczem wybiegła z domu a Paul dostał od Dawida w gębę. Teraz siedział na krześle w kuchni z workiem lodu przy oku.
- Te szesnaście lat temu nie miałeś takiej pary w rękach.- powiedział
- Sorki, nie wiedziałem wszystkiego i już ci przywaliłem.
- Dobra wybaczam, jeżeli mi wybaczysz, że prze ze mnie straciłeś ojca.
- Był dupkiem. - wszyscy się zaśmialiśmy.- Dobra trzeba pojechać po Paulę bo nam się zapłacze.
- Jest tam gdzie zwykle?- zapytałam.
- Tak.- odpowiedział mi Dawid.
- Paul zbieraj się, musisz porozmawiać ze swoją córką.
Wzięłam kluczyki od Dawidy i razem pojechaliśmy nad Wisłę. Paula siedziała na starym mostku. Paul wysiadł z samochodu i razem poszliśmy do dziewczyny. Obserwowałam jak mój chrzestny siada obok dziewczyny.
- Wiesz, ja wiedziałam. Znalazłam swój akt urodzenia. Zawsze się zastanawiałam dla czego Iza tak bardzo cię obchodzi a ja nie. Odpowiesz mi.
- Dzisiaj się dowiedziałem o twoim istnieniu. Przepraszam, gdybym tylko wsadził swoją dumę w kieszeń i wcześniej przyjechał.  Może damy radę jakoś to naprawić. Co ty na to?
- Chcę spróbować tato. - powiedziała Paulina i przytuliła się do Paula.
- Nie chcę wam przerywać, ale oni pewnie się o nas martwią.
Zajechaliśmy jeszcze do sklepu. Paul i Paulina, poszli zrobić zakupy a ja poszłam do apteki. Stałam przed wejściem i zastanawiałam się czy zdobyć się na odwagę. W końcu odważyłam się i kupiłam test.  Wróciliśmy do domu, ja szybko poszłam spać. Praktycznie już spałam jak poczułam jak Harry przyciąga mnie do siebie i całuje na dobranoc. Tak łatwo zasypiało się w jego ramionach.
Obudziłam się pierwsza, wzięłam ciuchy do ubrania i z torebki test i poszłam do łazienki. Ubrałam się w jeansy i luźny sweter do tego sandały na obcasie. <klik> Usiadłam na podłodze i bałam się spojrzeć na wynik.
- Izi jesteś tam?- do drzwi zapukał Harry. Zebrałam w sobie odwagę i spojrzałam.
- Jestem.- odezwałam się.
- Mogę wejść?- zapytał.
- Jasne.- Harry wszedł do środka, zobaczył że siedzę na podłodze.
- Izi, źle się czujesz.- pokiwałam przecząco głową. Spojrzał na kawałek plastiku w moim ręku.- Izi nie ma co się smucić, kiedyś się uda.
- Harry wynik jest pozytywny.- powiedziałam.
- To czemu płaczesz, ty tego nie chciałaś. Nie powinienem cię namawiać.- wstałam i zamknęłam mu usta pocałunkiem.
- Ze szczęścia płaczę. Harry nie mówmy jeszcze nikomu.
- Dobrze.- Harry mocno mnie przytulił.
- Dusisz mnie. Idę jeść śniadanie bo jeszcze idę dzisiaj na zakupy z Pauliną.
-No właśnie zakupy, Izi ty nie powinnaś się przemęczać.- Harremu włączył się instynkt opiekuńczy.
- Hazza to tylko zakupy. '
Poszłam do pokoju. Test wsadziłam do walizki, żeby nit nie znalazł. Zeszłam na dół na śniadanie i razem z Paulą poszliśmy na zakupy.
----------------------------------------------
Wiecie, nieco namieszałam, ale potrzebowałam postaci Pauliny w Londynie, później zrozumiecie. Mam nadzieję, że się wam spodoba taki obrót spraw. Czekam na wasze komentarze.

Dawid Jakubiak- 19 lat, cioteczny brat Leo i Izabelli. Interesuje się grafiką.



 Paulina Jakubiak- 16 lat, młodsza siostra Dawida, interesuje się tańcem, karate, muzyką. Zawzięcie trenuje karate. 

2 komentarze:

  1. Świetny :)
    Cieszę się, że Izz jest w ciąży i że Paul ma córkę.
    Super <3
    Czekam na nn
    Pisz szybko :)
    Zapraszam do siebie

    http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. awawawaw jaki przystojniak <3

    OdpowiedzUsuń