wtorek, 24 grudnia 2013
poniedziałek, 2 grudnia 2013
wtorek, 12 listopada 2013
niedziela, 27 października 2013
Epilog
Joanna
Wyszłam z domu i patrzyłam jak Niall trzymając na kolanach Nelę mówi coś dla Samanty. Poprawiłam swój sweter i podeszła do nich.
- I koniec bajki- usłyszałam głos swojego męża.
- Tato co było dalej?- zapytała nasza córeczka.
- Oboje wrócili do domu, a Jo pojechała na studia- odpowiedziałam za niego.
- I tylko tyle?- Obie dziewczynki nie były zachwycone z zakończenia bajki.
Niall posłał mi jeden ze swoich wspaniałych uśmiechów i znowu zaczął opowiadać. Zamknęłam oczy i przeniosłam się do tamtego momentu.
Wyszłam z domu i patrzyłam jak Niall trzymając na kolanach Nelę mówi coś dla Samanty. Poprawiłam swój sweter i podeszła do nich.
- I koniec bajki- usłyszałam głos swojego męża.
- Tato co było dalej?- zapytała nasza córeczka.
- Oboje wrócili do domu, a Jo pojechała na studia- odpowiedziałam za niego.
- I tylko tyle?- Obie dziewczynki nie były zachwycone z zakończenia bajki.
Niall posłał mi jeden ze swoich wspaniałych uśmiechów i znowu zaczął opowiadać. Zamknęłam oczy i przeniosłam się do tamtego momentu.
~~***~~
Zadowolona wyszłam z sali egzaminacyjnej. Zdałam. Przy drzwiach czekał na mnie Niall. Uśmiechnęłam się szeroko i podniosłam ręce pokazując mu uniesione kciuki. W jednej chwili znalazłam się w jego ramionach. Obejmując mnie w tali okręcał się dookoła. Odchyliłam głowę do tyłu i zaczęłam się śmiać. Mężczyzna postawił mnie na ziemi. Złapał moją warz w dłonie i patrząc się w moje oczy zachłannie wpił się w moje usta. Ręce splotłam na jego karku i przyciągnęłam go bliżej siebie. Staliśmy tak kilka chwil próbując złapać normalny oddech.
- Muszę ci coś pokazać.- Złapał mnie za rękę i pociągną w stronę wyjścia. Ledwo mogłam za nim nadążyć na tych wysockich obcasach.
Od godziny jechaliśmy gdzieś samochodem. W końcu Niall zjechał na parking przy jakiś lesie. Niechętnie wysiadłam z samochodu. Mój strój nie nadawał się na wycieczki po lesie. Niall podszedł do mnie. Bezceremonialnie wziął mnie na ręce.
- Wiesz, że umiem chodzić?- zapytałam łapiąc się jego ramion.
- Wiem, ale w tych ślicznych bucikach nie będzie ci wygodnie.- Cmoknął mnie w nos i zaczął iść.
- Powiesz mi dlaczego chodzimy po lesie.
- Dlatego- odpowiedział.
Staliśmy przed małym domkiem w środku lasu. Niall postawił mnie na drewnianym patio i wręczył klucze. Zanim zdążyłam podejść do drzwi on klęczał przede mną.
- Wybudowałem ten dom dla ciebie, z myślą, że kiedyś razem tutaj zamieszkamy. Razem będziemy wychowywać dzieci i cieszyć się każdą chwilą spędzoną razem. Joanno czy uczynisz mi ten zaszczyt i sprawisz, że będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, i wyjdziesz za mnie.
Zaszokowana i wzruszona patrzyłam to na Nialla to na dom. Pokiwałam twierdząco głową nie mogąc wydobyć z siebie głosu. Mężczyzna włożył na mój palec piękny pierścionek. Zanim zdążyłam odzyskać mowę on zamknął mi usta pocałunkiem.
~~***~~
- I żyli długo i szczęśliwie w swoim małym domku- powiedział Niall łapiąc mnie za rękę i palcem wodząc po złotym pierścionku. - Jak tam mój synek?- zapytał Niall.
- Wierci się niemiłosiernie, to ma po tatusiu. - Usiadłam na wiklinowej kanapie obok Nialla. Nela przeniosła się na moje kolana.
- Mamusiu ja chcę mojego brata.
- Cierpliwości kochanie, jeszcze trzy miesiące.- Pocałowałam ją w blond czuprynkę.
No i jakoś udało mi się coś wystukać. Te coś to epilog, ale wkurzało mnie to, że ten blog leżał sobie w zapomnieniu. Więc napisałam zakończenie, szczęśliwe zakończenie. Mam nadzieję, że wszyscy co to czytają i nadal czekają na jakiś odezw z mojej strony, zostawią po sobie jakiś ślad. Będę miała dla was coś jeszcze w zanadrzu, ale to później muszę się ogarnąć.
niedziela, 15 września 2013
Info o rozdziale
Naprawdę nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział. Ostatnio nie mam natchnienia do pisania o chłopakach. Mam niby napisane jakieś fragmenty, ale nie mogę złożyć ich w całość. Bardzo was przepraszam. Postaram się jakoś zmobilizować.
Na pociechę mam dla was opowiadanie, ale bez One Direction. Jeżeli macie ochotę to wpadnijcie : http://kochaj-zyj-marz.blogspot.com/
Macie tu zwiastun:
Liczę na waszą opinie
Na pociechę mam dla was opowiadanie, ale bez One Direction. Jeżeli macie ochotę to wpadnijcie : http://kochaj-zyj-marz.blogspot.com/
Macie tu zwiastun:
środa, 21 sierpnia 2013
#7 + zwiastun nowego opowiadania
Mam dla was zwiastun nowego opowiadania. Będę wdzięczna jak wpadniecie i pozostawicie po sobie jakiś ślad. Miłego oglądania i czytania. http://harry-weronika-louis.blogspot.com/
Joanna
Leżałam na łóżku z głową na kolanach Nialla. Mężczyzna rozmawiała przez telefon. Chyba z moją starszą siostrą. Bawiła się moimi włosami.
- No leży sobie... Tak dom jeszcze stoi... Może sama z nią porozmawiaj... Już ci ją daje.
Niall podał mi swój telefon. Zanim go wzięłam przewróciłam jeszcze oczami. Mężczyzna się zaśmiała cicho, a ja zaczęłam rozmawiać z siostrą.
- Ja cię po prostu kiedyś zabije- powiedziała na wstępie.- Mogłaś przynajmniej poinformować nas, że gdziekolwiek wyjeżdżasz.
- Lili nie pomyślałam o tym. Chciałam jakoś złagodzić ból.- Niall starł łzę z mojego policzka. Chciał zabrać dłoń z mojej twarzy, ale go powstrzymałam i wtuliłam się w nią.
- Tak to już bywa ze złamanym sercem. Nie gniewam się, ale tylko dlatego, że cię rozumiem. Baw się dobrze na tych wakacjach.
- Ucałuj ode mnie wszystkich.- Poprosiłam i się rozłączyłam.
- Co pani sobie życzy na obiad ? - zapytał Niall.
- Przed chwilą zjedliśmy śniadanie.
- Dobra to co takiego robimy.
- Ja chciałam poleniuchować i poczytać książkę.
- Całkiem niezły pomysł- przyznał.
Nasze czytanie książki skończyło się tak, że on siedział za mną i czytał mi przez ramie. W końcu przyszła pora na obiad. Niall poszedł go szykować, a ja rozłożyłam się na kocu. Podziwiałam białe obłoki płynące po błękitnym niebie. Musiałam przysnąć, bo jak otworzyłam oczy to leżałam obok Nialla w sypialni. Mój chłopak zawzięcie czytał książkę i to na dodatek tę moją.
- Wiesz, że to romansidło?- zapytałam.
- Tak, le jest jeszcze wojna. Bardzo interesująca i wciągająca książka.
- Dobrze mój romantyku.
Przybliżyłam się do niego i zachłannie pocałowałam. Objął mnie w tali i mocno przyciągnął do siebie. Jęknęłam zadowolona kiedy jego dłonie znalazły się pod moją koszulką. Przekręcił nas tak, że leżałam pod nim. Spojrzał mi w oczy i najpierw pocałował mnie w czoło, później musnął mój nos a na samym końcu wpił się w moje usta. Podniósł się z łóżka, a ja jęknęłam niezadowolona.
- No tak Amber jest lepsza- warknęłam.
- Tu wcale nie chodzi o Amber.
- Czyli wcale cię nie pociągam. Jeszcze lepiej..
- Boże Jo nawet nie wiesz jak mnie pociągasz. Nie chce żeby dla ciebie było to odbębnienie jakiejś rzeczy.
- Nie traktuje tego tak, porostu chce się z tobą przespać.
- No właśnie powiedział wściekły. Spojrzał jeszcze raz na mnie, a potem kręcąc głową wyszedł z sypialni. Rzuciłam się na poduszki. Nie traktowałam tego tak, po prostu chciałam udowodnić mu, ze jestem jego. Zaburczało mi w brzuchu. Podniosłam się i poszłam na dol. Niall siedział przy stole. Gdybym nie zasnęła jedlibyśmy obiad przy świecach Osiadłam mu na kolanach. Objęłam go za szyje i przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
- Da się uratować ten obiad. Głodna jestem.- Uśmiechnął się delikatnie i pogłaskał mnie po głowie.
- Padnie ci w tym kolorze, twoje oczy są jeszcze bardziej zielone.- Cmoknął mnie w nos.- Wiesz, ze ze mnie slaby kucharz. Chciałem zamówić pizze.
- Chodź nauczę cie zrobić coś pysznego.
Wstałam z jego kolan i trzymając go za rękę poprowadziłam do kuchni. Wyciągałam z lodówki i szafek potrzebne rzeczy.
- Kochanie pokrój te warzywa- powiedziałam do Nialla. Wziął nóż i zaczął kroić. Wstawiłam patelnie i garnek na ryż. Godzinę później przy świecach jedliśmy nasza kolacje. Niall otworzył wino. Było cudownie.
Ubrałam się w strój kąpielowy i poszłam popływać. Niall pojechał po coś do miasta. Przez ostatnie parę dni było strasznie gorąco, więc woda w jeziorze się nagrała. Wskoczyłam z kładki do wody. Przepłynęłam dość spory kawałek. Zanurkowałam i kierowałam się do brzegu. Wynurzając się zobaczyłam psa na brzegu. Nawet z daleka było widać jak biedak był wychudzony. Wyszłam z wody i do niego podeszłam. Powoli, żeby go nie przestraszyć. Ukucnęłam i wyciągnęłam w jego kierunku rękę. Najpierw mnie powąchał, a później polizał. Podrapałam go za dużym uchem.
- Chodź dam ci coś do jedzenia
Poprowadziłam go do domu i dałam mu kiełbasy. Nalałam wody plastikowy pojemnik i patrzyłam jak zajada. Do domu wszedł Niall. Zdziwiony patrzył na psa.
- Skąd go masz?- zapytał.
- Przybłąkał się- odpowiedziałam.- Przydałoby się go wykąpać i pojechać z nim do weterynarza.
- Czyli to facet?
- Skąd ja mam to wiedzieć.
Parę godzin później
Napuściłam do wanny ciepłej wody. Niall siłą wsadził do niej psa. Nigdy bym nie pomyślała, że kąpanie psa to taka zabawa. Nasz piesek nie chciał z nami współpracować. Na koniec wyszło, że wszystko było mokre i w pianie wraz z nami. Usiadłam na podłodze i zaczęłam się śmiać. Rude włosy miałam w mokrych stronkach, a koszulka przylegała do mojego ciała. Niall ściągnął swoją koszulkę, która też była mokra.
- Ale tu bałagan- stwierdził.
Widziałam jak na mnie patrzy, jak jego wzrok prześlizguje się po mnie. Uśmiechnęłam się i wstałam z podłogi. Złapałam go za rękę i poprowadziłam do sypialni. Spojrzałam w jego niebieskie oczy. Patrzyła na mnie niepewnie.
- Chcę tego bo cię kocham- powiedziałam.
Delikatny uśmiech rozjaśnił jego twarz. Przyciągnął mnie do siebie. Jego dłoń wędrowała od mojej tali przez pośladki do kolana. Podniósł mnie do góry. Owinęłam go nogami w pasie. Jego usta brały moje w posiadanie. Położył mnie na łóżku. Moja koszulka i szorty znalazły się na podłodze. Nie byłam mu dłużna i pozbyłam się jego spodni. Położył się obok mnie na łóżku. Składał miliony pocałunków na moim ciele. Nasza bielizna szybko dołączyła do reszty rzeczy. Zamknął mi usta kolejnym gorącym pocałunkiem. Poczułam jak we mnie wchodzi. Głośny jęk wydobył się z moich ust. Byłam przygotowana na ból.
- Już dobrze- powiedziała powoli oddychając.
Niall zaczął poruszać się we mnie. Czułam każde muśnięcie jego ust na swoim ciele, jakby zostawiał na nim palące ślady. Doszliśmy jednocześnie. Leżałam na łóżku próbując złapać normalny oddech. Niall objął mnie w tali i przyciągnął do siebie.
- Kocham cię- wymruczał mi do ucha.
Moje oczy powoli się zamykały. Zasnęłam w objęciach swojego ukochanego.
sobota, 17 sierpnia 2013
#6
Joanna
Zarzuciłam swoją sportową torbę na ramię. Komórkę i portfel wsadziłam do kieszeni jeansów. Z szuflady w gabinecie Harry'ego wzięłam klucze od domku na mazurach. Chciałam już wyjść. W drzwiach zobaczyłam Sam.
- Wyjeżdżasz gdzieś?- zapytała.
- Tak mała.- Poczochrałam ją po ciemnych włosach i wyminęłam.- Nie mów rodzicom.
- Zmieniłaś się. Wcześniej byłaś fajniejsza. Przez ciebie mama i tata się kłócą.
Nic nie powiedziałam tylko dalej szłam do drzwi. Przed domem czekała na mnie taksówka. Wsiadłam do niej i pojechałam na lotnisko. Nie zmieniłam się, aż tak bardzo, po prostu dorosłam. Powtarzałam sobie w myślach przez cały lot do Warszawy. Na lotnisku czekał na mnie stary kolega.
- Asiek zmieniłaś się- powiedział przytulając mnie.
- Oj Kamil.- Wiedziałam, że mu się podobam, ale dla mnie był tylko przyjacielem.
- Na długo zostajesz?
- Nie wiem parę dni. Mam zamiar zrobić dużą imprezę u mnie. Tylko potrzebuje małej pomocy.
- Jestem do twojej dyspozycji Asiek.
Liliana
Siedziałam w salonie i czekałam, aż Jo wróci do domu. Nie było jej od rana, a było już po północy. Harry wszedł do domu.
- Amy nic nie wie- powiedział siadając obok mnie.
- Nie wiem gdzie ona może być.- Z góry zeszła Samanta.- Córuś nie śpisz jeszcze?- zapytałam.
- Bo ja chyba wiem gdzie jest Jo. Ale zabroniła mi wam mówić.
- Kochanie powiedz nam- poprosił Harry.
- Była u ciebie w gabinecie. Powiedziała, że wyjeżdża.
Harry zerwał się z kanapy i pobiegł do gabinetu. Po chwili wrócił.
- Wzięła klucze od domu na mazurach. Mam tam lecieć?- zapytał.
- Ty nic nie zdziałasz. Ale wiem kto może. Zadzwoń do Nialla.
Joanna
Siedziałam na kolanach u Kamila. W całym domu dudniła głośna muzyka. Chłopak trzymał ręce na moim tyłku i składał delikatne pocałunki na mojej szyji. Jego ręce wślizgiwały się pod moją sukienkę.. Nie powstrzymałam go. Chyba wolałam skończyć z nim w łóżku niż nieznajomym z imprezy. Zastanawiało mnie czy planuje rozebrać mnie tu. Jego ręce wędrowały coraz wyżej. Był chyba jeszcze bardziej pijany niż ja. Zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie, że to Niall, że to jego usta wędrują po mojej szyji. Było mi mniej nie dobrze.
- Asiek ktoś do ciebie.
Przy nas pojawiła się jakaś dziewczyna. Szczerze to jej nie znałam. Zadowolona zeszłam z kolan i poszłam do drzwi. Nie spodziewałam się zobaczyć tutaj Nialla.
- Co ty tutaj robisz?- zapytałam wściekłą.
- Co ty cholera wyprawiasz?- zapytał. Niebieskie oczy pociemniały z wściekłości. Beształ mnie jakbym była małym dzieckiem. Wszedł do środka i wyłączył muzykę. Całe towarzystwo jęknęło.- Koniec imprezy. Spieprzać do domu!! - krzyknął.
- Nie masz prawa- podeszłam do niego.
- Zabronisz mi Jo?- Jego oczy wędrowały od głębokiego dekoltu mojej sukienki do odsłoniętych nóg. Kiedyś pragnęłam, żeby tak na mnie patrzył, żeby mnie pragnął. Teraz byłam na niego wściekła.
- Zabieraj ten swój gwiazdorski tyłek z powrotem do Londynu i daj mi w końcu święty spokój.
- Nie mogę Jo.- Jego głos z powrotem był miękki i delikatny, taki pełny uczucia.- Za bardzo mi na tobie zależy.
Nie sprzeciwiłam się, tylko w ciszy patrzyłam jak imprezowicze wychodzą z domu. Został tylko Kamil. Niall podszedł do niego.
- A ty nie zrozumiałeś? Myślałem, że dobrze mówię po polsku. Wyjazd stąd.
- Na pewno nie zostawię z tobą mojej dziewczyny.- Ledwo powstrzymałam parsknięcie.
- Twojej?- zapytał ze śmiechem Niall.- To nadal jest moje dziewczyna.
Kamil spojrzał na mnie, jakby czekał aż zaprzeczę. Ja nic nie zrobiła tylko stałam obok Nialla. Uśmiechałam się lekko. Nie wiem, czy to przez alkohol, czy może przez jego słowa. Kamil podniósł się z szarego fotela i wyszedł. Niall podszedł do mnie i delikatnie musną moje usta.
- Od kiedy jestem twoją dziewczyną? Przecież zerwaliśmy.
- Przyjechałem błagać o wybaczenie.
- To według ciebie było błaganie?
- Ten idiota wyprowadził mnie z równowagi. Prze okno widziałem jak macał cię po tyłku. Dobrze, że tylko na tym się skończyło. Miałem ochotę mu wpierdolić.- Zamknął mi usta w kolejnym pocałunku.
- A Harry? Amber?
- Nikt nie stoi nam już na drodze. A dla twojej świadomości nie pieprzyłem dla twojego dobra Amber. Skąd ty znasz takie słowa?
- Słyszałam tu i ówdzie. Co się zmieniło? Uczucia na nowo wróciły?
- Nigdy nie zniknęły. Po prostu uświadomiłem sobie jak różne mamy priorytety, pragnienia. Jo ja mam swoje lata. Chciałem rodziny, dzieci tego wszystkiego, a ty dopiero weszłaś w dorosłe życie. Od października idziesz na studia. Nie chciałem ci mącić w głowie moimi pragnieniami.
- Niall przecież je można połączyć- powiedziałam.
- Dopiero jak wyszłaś o tym pomyślałem, że nigdy nie pytałem jak wyobrażasz sobie naszą przyszłość. Chciałem za tobą pobiec, ale powiedziałaś, że nic do mnie nie czułaś. - Wdziałam ten sam smutek na jego twarzy co wcześniej.
- Jak mogłeś tak pomyśleć. Byłam wściekła, dlatego tak powiedziałam.
- Nigdy tak naprawdę nie rozumiałem dlaczego mnie kochasz. Jestem grubo starszy od ciebie. Uświadomiła mi to Amber. Jo wybacz mi proszę.
- Wybaczam, bo cię kocham. Nigdy więcej nie rób czegoś dla mojego dobra.
- Masz to załatwione.- Złożył na moich ustach kolejny pocałunek.- Nie obraź się, ale śmierdzisz fajkami i alkoholem.
- Nieco wypiłam. Harry zabije mnie za dom, nawet nie wie, że tu jestem.
- Wie. To on do mnie zadzwonił. Chodź, przyszykuję ci kąpiel, a później posprzątam.
Zarzuciłam swoją sportową torbę na ramię. Komórkę i portfel wsadziłam do kieszeni jeansów. Z szuflady w gabinecie Harry'ego wzięłam klucze od domku na mazurach. Chciałam już wyjść. W drzwiach zobaczyłam Sam.
- Wyjeżdżasz gdzieś?- zapytała.
- Tak mała.- Poczochrałam ją po ciemnych włosach i wyminęłam.- Nie mów rodzicom.
- Zmieniłaś się. Wcześniej byłaś fajniejsza. Przez ciebie mama i tata się kłócą.
Nic nie powiedziałam tylko dalej szłam do drzwi. Przed domem czekała na mnie taksówka. Wsiadłam do niej i pojechałam na lotnisko. Nie zmieniłam się, aż tak bardzo, po prostu dorosłam. Powtarzałam sobie w myślach przez cały lot do Warszawy. Na lotnisku czekał na mnie stary kolega.
- Asiek zmieniłaś się- powiedział przytulając mnie.
- Oj Kamil.- Wiedziałam, że mu się podobam, ale dla mnie był tylko przyjacielem.
- Na długo zostajesz?
- Nie wiem parę dni. Mam zamiar zrobić dużą imprezę u mnie. Tylko potrzebuje małej pomocy.
- Jestem do twojej dyspozycji Asiek.
Liliana
Siedziałam w salonie i czekałam, aż Jo wróci do domu. Nie było jej od rana, a było już po północy. Harry wszedł do domu.
- Amy nic nie wie- powiedział siadając obok mnie.
- Nie wiem gdzie ona może być.- Z góry zeszła Samanta.- Córuś nie śpisz jeszcze?- zapytałam.
- Bo ja chyba wiem gdzie jest Jo. Ale zabroniła mi wam mówić.
- Kochanie powiedz nam- poprosił Harry.
- Była u ciebie w gabinecie. Powiedziała, że wyjeżdża.
Harry zerwał się z kanapy i pobiegł do gabinetu. Po chwili wrócił.
- Wzięła klucze od domu na mazurach. Mam tam lecieć?- zapytał.
- Ty nic nie zdziałasz. Ale wiem kto może. Zadzwoń do Nialla.
Joanna
Siedziałam na kolanach u Kamila. W całym domu dudniła głośna muzyka. Chłopak trzymał ręce na moim tyłku i składał delikatne pocałunki na mojej szyji. Jego ręce wślizgiwały się pod moją sukienkę.. Nie powstrzymałam go. Chyba wolałam skończyć z nim w łóżku niż nieznajomym z imprezy. Zastanawiało mnie czy planuje rozebrać mnie tu. Jego ręce wędrowały coraz wyżej. Był chyba jeszcze bardziej pijany niż ja. Zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie, że to Niall, że to jego usta wędrują po mojej szyji. Było mi mniej nie dobrze.
- Asiek ktoś do ciebie.
Przy nas pojawiła się jakaś dziewczyna. Szczerze to jej nie znałam. Zadowolona zeszłam z kolan i poszłam do drzwi. Nie spodziewałam się zobaczyć tutaj Nialla.
- Co ty tutaj robisz?- zapytałam wściekłą.
- Co ty cholera wyprawiasz?- zapytał. Niebieskie oczy pociemniały z wściekłości. Beształ mnie jakbym była małym dzieckiem. Wszedł do środka i wyłączył muzykę. Całe towarzystwo jęknęło.- Koniec imprezy. Spieprzać do domu!! - krzyknął.
- Nie masz prawa- podeszłam do niego.
- Zabronisz mi Jo?- Jego oczy wędrowały od głębokiego dekoltu mojej sukienki do odsłoniętych nóg. Kiedyś pragnęłam, żeby tak na mnie patrzył, żeby mnie pragnął. Teraz byłam na niego wściekła.
- Zabieraj ten swój gwiazdorski tyłek z powrotem do Londynu i daj mi w końcu święty spokój.
- Nie mogę Jo.- Jego głos z powrotem był miękki i delikatny, taki pełny uczucia.- Za bardzo mi na tobie zależy.
Nie sprzeciwiłam się, tylko w ciszy patrzyłam jak imprezowicze wychodzą z domu. Został tylko Kamil. Niall podszedł do niego.
- A ty nie zrozumiałeś? Myślałem, że dobrze mówię po polsku. Wyjazd stąd.
- Na pewno nie zostawię z tobą mojej dziewczyny.- Ledwo powstrzymałam parsknięcie.
- Twojej?- zapytał ze śmiechem Niall.- To nadal jest moje dziewczyna.
Kamil spojrzał na mnie, jakby czekał aż zaprzeczę. Ja nic nie zrobiła tylko stałam obok Nialla. Uśmiechałam się lekko. Nie wiem, czy to przez alkohol, czy może przez jego słowa. Kamil podniósł się z szarego fotela i wyszedł. Niall podszedł do mnie i delikatnie musną moje usta.
- Od kiedy jestem twoją dziewczyną? Przecież zerwaliśmy.
- Przyjechałem błagać o wybaczenie.
- To według ciebie było błaganie?
- Ten idiota wyprowadził mnie z równowagi. Prze okno widziałem jak macał cię po tyłku. Dobrze, że tylko na tym się skończyło. Miałem ochotę mu wpierdolić.- Zamknął mi usta w kolejnym pocałunku.
- A Harry? Amber?
- Nikt nie stoi nam już na drodze. A dla twojej świadomości nie pieprzyłem dla twojego dobra Amber. Skąd ty znasz takie słowa?
- Słyszałam tu i ówdzie. Co się zmieniło? Uczucia na nowo wróciły?
- Nigdy nie zniknęły. Po prostu uświadomiłem sobie jak różne mamy priorytety, pragnienia. Jo ja mam swoje lata. Chciałem rodziny, dzieci tego wszystkiego, a ty dopiero weszłaś w dorosłe życie. Od października idziesz na studia. Nie chciałem ci mącić w głowie moimi pragnieniami.
- Niall przecież je można połączyć- powiedziałam.
- Dopiero jak wyszłaś o tym pomyślałem, że nigdy nie pytałem jak wyobrażasz sobie naszą przyszłość. Chciałem za tobą pobiec, ale powiedziałaś, że nic do mnie nie czułaś. - Wdziałam ten sam smutek na jego twarzy co wcześniej.
- Jak mogłeś tak pomyśleć. Byłam wściekła, dlatego tak powiedziałam.
- Nigdy tak naprawdę nie rozumiałem dlaczego mnie kochasz. Jestem grubo starszy od ciebie. Uświadomiła mi to Amber. Jo wybacz mi proszę.
- Wybaczam, bo cię kocham. Nigdy więcej nie rób czegoś dla mojego dobra.
- Masz to załatwione.- Złożył na moich ustach kolejny pocałunek.- Nie obraź się, ale śmierdzisz fajkami i alkoholem.
- Nieco wypiłam. Harry zabije mnie za dom, nawet nie wie, że tu jestem.
- Wie. To on do mnie zadzwonił. Chodź, przyszykuję ci kąpiel, a później posprzątam.
niedziela, 11 sierpnia 2013
#5
Harry
Była na mnie wściekła, nie odzywała się od przeszło miesiąca. Usiadłem na krześle przy wysepce. Wolałem jak była mała, jak mówiła do mnie wujku, jak razem się bawiliśmy. Do kuchni zeszła Lili.
- Cześć- powiedziała siadając na moich kolanach.- Coś się stało?- zapytała patrząc mi w oczy.
- Jo nie będzie się do mnie odzywać, aż do końca świata.
- Przejdzie jej, chociaż ja uważam, że nie potrzebnie się wtrącałeś.
- Dla jej dobra- przypomniałem żonie.
- Musimy się nauczyć, że dzieci dorastają, że nie możemy robić czegoś dla ich dobra. Muszą popełniać własne błędy, żeby się nauczyć. Nie możemy zamknąć ich w klatce.
- Dopiero mi to mówisz kochanie?- zapytałem gładząc ją po blond włosach.
- Myślałam, że to dla ciebie logiczne, ale zapomniałam, że ty jesteś nadopiekuńczym tatusiem.- Zaśmiała się.- Teraz musisz poczekać, aż przestanie ją boleć złamane serce. Innego wyjścia nie masz.
- Niall też się do mnie nie odzywa.
- On też ma złamane serce. Musisz dać im czas.
- Moja mądra żona- przyznałem całując ją w policzek.- Masz może ochotę na śniadanie.
- A co dzisiaj szef kuchni poleca?- zapytała.
- Kanapki.
- To ja poproszę z serem i pomidorem.
Joanna
Po zjedzonym śniadaniu poszłam się ubrać. Założyłam białą koszulę, białą, krótką spódniczkę i jeansową kurtkę <klik>. Zrobiłam sobie lekki makijaż i pojechałam zawieźć swoje podanie do szkoły. Siedziałam w parku i patrzyłam się na te wszystkie zakochane pary. Chciałam znowu się tak czuć. Zamknęłam oczy i pozwoliłam płynąć łzom.
- Czemu płaczesz?- Usłyszałam znajomy głos.- Przepraszam za wczoraj.
- Zack? Nie masz za co przepraszać, to raczej ja powinnam.
- Oj mała przestań. Odpowiedz na moje pytanie.
- Bo mam złamane serce i wszystko jest do dupy- odpowiedziałam patrząc w jego niebieskie oczy, chociaż większość to były źrenice.
- Mam sposób, żeby o wszystkim zapomnieć.
Z Zack'iem umówiłam się za dwie godziny w jego klubie. Wróciłam do domu, aby się przebrać. Od razu pobiegłam do swojego pokoju. Założyłam jeansowe spodenki, i różową koszulę, do tego wysokie czarne szpilki. Rozpuściłam włosy i zrobiłam sobie mocny makijaż. Złapałam swoją torebkę i pojechałam po Amy. Jak się bawić to tylko z najlepszą przyjaciółką.
- Ja jeszcze nie wytrzeźwiałam po wczorajszej imprezie- zaśmiała się.
- Oh no weź. Sama mam jechać.
- Dojadę do ciebie. Muszę na razie niańczyć te wredne bachory. Za dwie godziny wróci moja mama.
- Dobra. To w tym samym klubie za trzy godziny.
Weszłam do klubu. Jak na tak wczesną godzinę w środku było ciemno. Śmierdziało jakimś dymem. W tłumie gości znalazłam Zack'a. Podeszłam do niego. Objął mnie w pasie i podał drinka.
- Dzisiaj bawisz się na koszt firmy- zaśmiał się.
Spojrzałam na kolorową ciecz i za jednym razem wypiłam całość. Drink był mocniejszy niż te, które zazwyczaj pijam. Uśmiechnęłam się do Zack'a i poszłam się bawić. Piłam, paliłam i wirowałam wśród innych na parkiecie. Tak było dobrze, tak nic nie bolało. Jakaś laska tańczyła na jednym ze stolików. Dołączyłam do niej. Powoli kręcąc się w rytm muzyki odpinałam białe guziczki swojej koszuli. Cały tłum krzyczał.
- Dajesz, dajesz.
Rozpinałam kolejne guziki, aż w końcu różowa tkanina wylądowała na stoliku. Pod spodem miałam tylko czarny stanik, ale mało mnie interesowało, że oni wszyscy widzą mnie w bieliźnie. Tańczyłam dalej.
- Jo co ty wyprawiasz?- przed sobą zobaczyłam Amy.
- Bawię się- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Boże czego się najarałaś?
- Pytaj się Zack'a. On mi dał. Nie wiem co tam było.
- Złaź z tego stolika- rozkazała.
- Nie spinaj się tak, tylko do mnie dołącz to fajna zabawa.
Przyjaciółka rozważała moją opcję. Ktoś podał jej papierosa, ktoś drinka. Uśmiech pojawił się na jej twarzy. Chwilę później tańczyła obok mnie na stoliku.
Najcichszy dźwięk wywoływał u mnie ból głowy. Leżałam z mokrym ręcznikiem na głowie w pokoju Amy. Moja przyjaciółka nie czuła się lepiej. Jęknęłam kiedy zadzwonił mój telefon. Podniosłam się jakoś z łóżka i go odebrałam.
- Tak- wymamrotałam.
- Gdzie ty się podziewasz.- O Boże czemu ta moja siostra tak krzyczy.
- Jestem u Amelii. Możesz mówić nieco ciszej.
- Nie mogłaś nas łaskawie powiadomić.
- Pełnoletnia jestem- oznajmiłam i się rozłączyłam.
Liliana
Patrzyłam się na swój telefon. Ona nigdy się tak nie zachowywała. Spojrzałam na Harry'ego, który tak samo jak ja się o nią martwił.
- Jest u Amelii- powiedziałam.- Harry z nią dzieje się coś nie dobrego.
- Wiem kochanie. Nie ma dnia, żeby nie wróciła do domu na kacu. To wszystko moja wina.
- Harry chciałeś dla niej dobrze. Teraz trzeba tylko to jakoś naprawić.
Przytuliłam się do męża myśląc nad rozwiązaniem. Tylko Niall mógł ją sprowadzić z powrotem.
Joanna
Wyszłam z łazienki mojej przyjaciółki. W pokoju nie było Amy. Telefon schowałam do kieszeni jeansów i zeszłam na dół. Moja przyjaciółka siedziała przy fortepianie i grała. Miała talent.
- Czemu idziesz, ze mną na weterynarie zamiast pójść do szkoły muzycznej?- zapytałam.
- Bo to tylko zabawa. Mam się utrzymać z muzyki?
- Znam takich, którzy całkiem dobrze sobie radzą jako muzycy.
- Nie wiem Jo.
- Pomyśl o tym. Jadę do domu. Jak nic mi się dostanie.
- Trochę wczoraj przesadziłyśmy- stwierdziła.
- Weź przestań. Mamy zaproszenia na następną imprezę, tym razem za miastem. W piątek.
- Może przystopujmy- poprosiła.
- Ty mi to mówisz. Amy to ty zawsze imprezujesz.
- Tak, ale ja wiem czym to się kończy, a ty nie.- Podniosła głos.- Masz ochotę wylądować z jakimś pijanym zupełnie ci nie znanym goście w łóżku. A to co wczoraj paliłaś nie były to zwykłe papierosy. Będziesz chciała więcej. Tak jest za każdym razem. Jo trzeba znać umiar.
- Znam. Nie chcesz to nie jedź.- Wyszłam trzaskając drzwiami.
Była na mnie wściekła, nie odzywała się od przeszło miesiąca. Usiadłem na krześle przy wysepce. Wolałem jak była mała, jak mówiła do mnie wujku, jak razem się bawiliśmy. Do kuchni zeszła Lili.
- Cześć- powiedziała siadając na moich kolanach.- Coś się stało?- zapytała patrząc mi w oczy.
- Jo nie będzie się do mnie odzywać, aż do końca świata.
- Przejdzie jej, chociaż ja uważam, że nie potrzebnie się wtrącałeś.
- Dla jej dobra- przypomniałem żonie.
- Musimy się nauczyć, że dzieci dorastają, że nie możemy robić czegoś dla ich dobra. Muszą popełniać własne błędy, żeby się nauczyć. Nie możemy zamknąć ich w klatce.
- Dopiero mi to mówisz kochanie?- zapytałem gładząc ją po blond włosach.
- Myślałam, że to dla ciebie logiczne, ale zapomniałam, że ty jesteś nadopiekuńczym tatusiem.- Zaśmiała się.- Teraz musisz poczekać, aż przestanie ją boleć złamane serce. Innego wyjścia nie masz.
- Niall też się do mnie nie odzywa.
- On też ma złamane serce. Musisz dać im czas.
- Moja mądra żona- przyznałem całując ją w policzek.- Masz może ochotę na śniadanie.
- A co dzisiaj szef kuchni poleca?- zapytała.
- Kanapki.
- To ja poproszę z serem i pomidorem.
Joanna
Po zjedzonym śniadaniu poszłam się ubrać. Założyłam białą koszulę, białą, krótką spódniczkę i jeansową kurtkę <klik>. Zrobiłam sobie lekki makijaż i pojechałam zawieźć swoje podanie do szkoły. Siedziałam w parku i patrzyłam się na te wszystkie zakochane pary. Chciałam znowu się tak czuć. Zamknęłam oczy i pozwoliłam płynąć łzom.
- Czemu płaczesz?- Usłyszałam znajomy głos.- Przepraszam za wczoraj.
- Zack? Nie masz za co przepraszać, to raczej ja powinnam.
- Oj mała przestań. Odpowiedz na moje pytanie.
- Bo mam złamane serce i wszystko jest do dupy- odpowiedziałam patrząc w jego niebieskie oczy, chociaż większość to były źrenice.
- Mam sposób, żeby o wszystkim zapomnieć.
Z Zack'iem umówiłam się za dwie godziny w jego klubie. Wróciłam do domu, aby się przebrać. Od razu pobiegłam do swojego pokoju. Założyłam jeansowe spodenki, i różową koszulę, do tego wysokie czarne szpilki. Rozpuściłam włosy i zrobiłam sobie mocny makijaż. Złapałam swoją torebkę i pojechałam po Amy. Jak się bawić to tylko z najlepszą przyjaciółką.
- Ja jeszcze nie wytrzeźwiałam po wczorajszej imprezie- zaśmiała się.
- Oh no weź. Sama mam jechać.
- Dojadę do ciebie. Muszę na razie niańczyć te wredne bachory. Za dwie godziny wróci moja mama.
- Dobra. To w tym samym klubie za trzy godziny.
Weszłam do klubu. Jak na tak wczesną godzinę w środku było ciemno. Śmierdziało jakimś dymem. W tłumie gości znalazłam Zack'a. Podeszłam do niego. Objął mnie w pasie i podał drinka.
- Dzisiaj bawisz się na koszt firmy- zaśmiał się.
Spojrzałam na kolorową ciecz i za jednym razem wypiłam całość. Drink był mocniejszy niż te, które zazwyczaj pijam. Uśmiechnęłam się do Zack'a i poszłam się bawić. Piłam, paliłam i wirowałam wśród innych na parkiecie. Tak było dobrze, tak nic nie bolało. Jakaś laska tańczyła na jednym ze stolików. Dołączyłam do niej. Powoli kręcąc się w rytm muzyki odpinałam białe guziczki swojej koszuli. Cały tłum krzyczał.
- Dajesz, dajesz.
Rozpinałam kolejne guziki, aż w końcu różowa tkanina wylądowała na stoliku. Pod spodem miałam tylko czarny stanik, ale mało mnie interesowało, że oni wszyscy widzą mnie w bieliźnie. Tańczyłam dalej.
- Jo co ty wyprawiasz?- przed sobą zobaczyłam Amy.
- Bawię się- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Boże czego się najarałaś?
- Pytaj się Zack'a. On mi dał. Nie wiem co tam było.
- Złaź z tego stolika- rozkazała.
- Nie spinaj się tak, tylko do mnie dołącz to fajna zabawa.
Przyjaciółka rozważała moją opcję. Ktoś podał jej papierosa, ktoś drinka. Uśmiech pojawił się na jej twarzy. Chwilę później tańczyła obok mnie na stoliku.
Najcichszy dźwięk wywoływał u mnie ból głowy. Leżałam z mokrym ręcznikiem na głowie w pokoju Amy. Moja przyjaciółka nie czuła się lepiej. Jęknęłam kiedy zadzwonił mój telefon. Podniosłam się jakoś z łóżka i go odebrałam.
- Tak- wymamrotałam.
- Gdzie ty się podziewasz.- O Boże czemu ta moja siostra tak krzyczy.
- Jestem u Amelii. Możesz mówić nieco ciszej.
- Nie mogłaś nas łaskawie powiadomić.
- Pełnoletnia jestem- oznajmiłam i się rozłączyłam.
Liliana
Patrzyłam się na swój telefon. Ona nigdy się tak nie zachowywała. Spojrzałam na Harry'ego, który tak samo jak ja się o nią martwił.
- Jest u Amelii- powiedziałam.- Harry z nią dzieje się coś nie dobrego.
- Wiem kochanie. Nie ma dnia, żeby nie wróciła do domu na kacu. To wszystko moja wina.
- Harry chciałeś dla niej dobrze. Teraz trzeba tylko to jakoś naprawić.
Przytuliłam się do męża myśląc nad rozwiązaniem. Tylko Niall mógł ją sprowadzić z powrotem.
Joanna
Wyszłam z łazienki mojej przyjaciółki. W pokoju nie było Amy. Telefon schowałam do kieszeni jeansów i zeszłam na dół. Moja przyjaciółka siedziała przy fortepianie i grała. Miała talent.
- Czemu idziesz, ze mną na weterynarie zamiast pójść do szkoły muzycznej?- zapytałam.
- Bo to tylko zabawa. Mam się utrzymać z muzyki?
- Znam takich, którzy całkiem dobrze sobie radzą jako muzycy.
- Nie wiem Jo.
- Pomyśl o tym. Jadę do domu. Jak nic mi się dostanie.
- Trochę wczoraj przesadziłyśmy- stwierdziła.
- Weź przestań. Mamy zaproszenia na następną imprezę, tym razem za miastem. W piątek.
- Może przystopujmy- poprosiła.
- Ty mi to mówisz. Amy to ty zawsze imprezujesz.
- Tak, ale ja wiem czym to się kończy, a ty nie.- Podniosła głos.- Masz ochotę wylądować z jakimś pijanym zupełnie ci nie znanym goście w łóżku. A to co wczoraj paliłaś nie były to zwykłe papierosy. Będziesz chciała więcej. Tak jest za każdym razem. Jo trzeba znać umiar.
- Znam. Nie chcesz to nie jedź.- Wyszłam trzaskając drzwiami.
No i macie następny. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Miel widziane komentarze i do następnego.
Zwiastun
Proszę zwiastun na mojego nowego bloga http://love-is-blind-avalon.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
#4
Joanna
Ktoś może wie jak długo leczy się złamane serce? Chciałabym wiedzieć na ile mam się zamknąć w pokoju. Kiedy w końcu moje serce przestanie tak szybko bić na jego widok? Nie wiem nawet jak to możliwe, przecież jest w kawałkach. Spojrzałam na przyjaciółkę, która właśnie weszła do pokoju. No tak przecież to był jej pokój. Na ścianach wisiały plakaty rock'owych zespołów.
- Mam ochotę skopać tyłek temu draniowi, ale wiem, że nie poprawi ci to humoru.
- Nie sądzę. Dzięki, że mogłam zostać.
- Nie ma za co Jo.
- Amy jak ja mam siedzieć z nim w jednym pomieszczeniu? Przecież ciągle nie mogę go unikać.
- Nie możesz, ale z czasem nie będzie już tak boleć- odpowiedziała.
Przytuliłam się do niej i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w ciuchy pożyczone od Amy. Ciemno-różowa koszula i czarne obcisłe rurki nie były dokładnie w moim stylu. <klik> Wolałam dziewczęce ubrania i w innych kolorach, ale nie będę wybrzydzać. Założyłam jeszcze czarne buty na koturnie. Przejrzałam się w lustrze. Oczy miałam popuchnięte od płaczu. Spróbowałam się uśmiechnąć, ale mi nie wyszło. Na moich ustach pojawił się tylko jakiś grymas. Darowałam sobie. Wyszłam z łazienki i wróciłam do domu. Nawet nie odezwałam się do Harry'ego, po prostu zamknęłam się w pokoju.
Musiałam zasnąć bo obudziło mnie pukanie do drzwi. Podniosłam się żeby je otworzyć. W drzwiach stała Darcy.
- Jo przepraszam, ja nie wiedziałam, że tata tak się wkurzy. Przecież to fajnie, że ty i wujek Niall byliście razem- powiedziała.- Proszę nie gniewaj się na mnie.
- Nie gniewam się na ciebie.
- To dobrze.- Odetchnęła z ulgą.
Trzy tygodnie później
Szukałam pewnej książki w swoim pokoju. Potrzebowałam jej do napisania pracy na studia. Wściekła usiadłam na dywanie. Domyślałam się gdzie jest. Na nogi założyłam klapki, a na nos okulary przeciwsłoneczne. Wzięłam kluczyki od swojego auta i pojechałam do Nialla. Z przyzwyczajenia weszłam do środka bez pukania. Może byłoby lepiej dla mnie jakbym zapukała. Ustałam jak wryta w salonie i nie mogłam uwierzyć, że to co widzę jest prawdziwe. Przez ostatnie tygodnie wmawiałam sobie, że to przez Harry'ego, że nagadał coś dla Nialla, a teraz widzę go całującego się ze swoją byłą. Chciałam wyjść tak, żeby żadne z nich mnie nie zauważyło. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam się do wyjścia, ale musiałam przecież wpaść na tę pieprzoną komodę. Zdjęcia w ramkach poprzewracały się z głośnym trzaskiem.
- Cholera- mruknęłam widząc Nialla. Łzy zebrały mi się w oczach i to tyle z bycia silną. Wybiegłam na zewnątrz mając gdzieś ramki, jego i to że nadal coś do niego czuję.
- Jo zaczekaj- krzykną Niall podbiegając do mnie.
- Spieprzaj- warknęłam wyrywając rękę z jego uścisku. Nie chciałam, żeby widział moje łzy.- Idź, wracaj do niej. Szybko się pocieszyłeś.
- To nie tak.
- Kurwa, a jak? Chcesz mi powiedzieć, że nie byłam zabawką którą chciałeś przelecieć. Znudziłam ci się, ja to rozumiem.
- Nic nie rozumiesz. Życie nie jest czarno- białe ma w sobie od cholery szarości. Czasem trzeba robić coś dla innych.
- Czyli za chwile będziesz się pieprzyć z tą tapeciarą dla mojego dobra? Dobrze wiedzieć Niall.
Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Łzy płynęły mi po policzkach. Zatrzymałam się na najbliższym parkingu. Oparłam głowę o kierownice i płakałam. W końcu się uspokoiłam. Zastanawiałam się co dalej. Nie miałam zamiaru już się uczyć. kieszeni spodenek wyjęłam telefon i wybrałam numer do mojej przyjaciółki.
- Masz ochotę na imprezę?- zapytałam na wstępie.
- Wiesz, że tego nie odmawiam.- Usłyszałam jej cichy śmiech.- Jo co się stało?
- Byłam u Nialla po książkę- odpowiedziałam nie wdając się w szczegóły.
- To co wpadaj do mnie się przyszykujemy.
Odpaliłam samochód i pojechałam do przyjaciółki.
Niall
Patrzyłam jak odjeżdża. Wściekły odwróciłem się na pięcie i zapinając guziki koszuli wróciłem do domu. Na kanapie nadal siedziała Amber. Nie potrzebnie pozwoliłem jej zacząć tę grę. Uśmiechała się perfidnie.
- Po cholerę tu przyszłaś?- zapytałem.
- Bo nadal mi na tobie zależy. Niall czemu nie spróbujemy być znowu razem?
- Jest jedne ważny powód. Nie kocham cię i o ile wiem ty mnie też. Co Harry cię przysłał, żeby upewnić się, że do niej nie wrócę. Przekaż mu, że nie mam na to najmniejszych szans.
Blondynka wstała z kanapy i podeszła do mnie. Jej dłonie znalazły się na moich ramionach. Patrząc mi w oczy powiedziała.
- Harry mnie nie przysłał. Nie wiedziałam, że ta małolata będzie takim mocnym przeciwnikiem- powiedziała. Słyszałem podziw w jej głosie.- Chyba nie potrzebnie pozwoliłeś jej odejść Niall. Taka miłość zdarza się tylko raz w życiu.
Wzięła swoją torebkę i wyszła. Miałem ochotę coś rozwalić, albo komuś przywalić.
Joanna
Wzięłam ubrania, które przygotowała mi Amelia i poszłam się przebrać. Założyłam jeansowe szorty i czarny koronkowy top. Do tego czarne szpilki. Włosy rozpuściłam i zrobiłam sobie mocniejszy makijaż. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i z szerokim uśmiechem wyszłam z łazienki.
- Nieźle wyglądasz- powiedziała Amy.
Taksówką pojechałyśmy do naszego ulubionego klubu. Od dłuższego czasu tańczyłam z jednym gościem. Nazywał Zack, niezły z niego przystojniak. Jego ręce znalazły się na moim tyłku i przyciągnął mnie do siebie. Stąpałam po kruchym lodzie, ale podobało mi się to. Zmęczeni usiedliśmy do stołu.
- Skąd jesteś?- zapytałam, byłam już nieźle pijana.
- Stąd. To mój klub- powiedział.
- Nieźle i obijasz się w pracy.
- Dbam by moi goście dobrze się bawili- oznajmił.
Jego dłoń wędrowała od mojego kolana do samej krawędzi moich spodenek. Podobało mi się to.
- Mieszkam nad klubem- powiedział.- Może masz ochotę...
- Mam- przerwałam mu.
Złapał mnie za rękę i poprowadził tylnymi schodami na górę. Mieszkanie nie było duże. Kuchnia połączona z salonem, łazienka i sypialnia. To najbardziej mnie interesowało. Podszedł do mnie i zaczął całować. Nie przerywałam mu tylko odwzajemniłam pocałunek. Złapałam dół jego koszulki i odrywając się na chwilę od siebie zdjęłam ją z niego. Popchnął mnie na łóżko. Ręce trzymałam na jego karku. Jego pocałunki były brutalne. Patrzyłam w jego piwne oczy. To nie był Niall. Położyłam dłoń na jego piersi i odepchnęłam go od siebie. Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Nie mogę- powiedziałam i wstałam.
Z powrotem założyłam swoje szpili i szybko wybiegłam z pomieszczenia. Taksówka wróciłam do domu. Położyłam się n łóżku i zaczęłam płakać.
Z okropnym bólem głowy zwlokłam się z łóżka. Nie byłam pewna czy to przez kaca boli mnie głowa, czy może od płaczu. Poszłam pod prysznic. Zmyłam z siebie zapach alkoholu i dymu papierosowego. Ubrałam się w dresy i zeszłam na dół. W kuchni jak zwykle spotkałam Harry'ego. Nie odzywając się do niego słowem zrobiłam sobie kanapki. Nalewałam sobie soku do szklanki, kiedy się odezwał.
- Długo masz zamiar być na mnie zła?- zapytał.
- Do końca świata- odpowiedziałam i poszłam na górę.
Ktoś może wie jak długo leczy się złamane serce? Chciałabym wiedzieć na ile mam się zamknąć w pokoju. Kiedy w końcu moje serce przestanie tak szybko bić na jego widok? Nie wiem nawet jak to możliwe, przecież jest w kawałkach. Spojrzałam na przyjaciółkę, która właśnie weszła do pokoju. No tak przecież to był jej pokój. Na ścianach wisiały plakaty rock'owych zespołów.
- Mam ochotę skopać tyłek temu draniowi, ale wiem, że nie poprawi ci to humoru.
- Nie sądzę. Dzięki, że mogłam zostać.
- Nie ma za co Jo.
- Amy jak ja mam siedzieć z nim w jednym pomieszczeniu? Przecież ciągle nie mogę go unikać.
- Nie możesz, ale z czasem nie będzie już tak boleć- odpowiedziała.
Przytuliłam się do niej i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w ciuchy pożyczone od Amy. Ciemno-różowa koszula i czarne obcisłe rurki nie były dokładnie w moim stylu. <klik> Wolałam dziewczęce ubrania i w innych kolorach, ale nie będę wybrzydzać. Założyłam jeszcze czarne buty na koturnie. Przejrzałam się w lustrze. Oczy miałam popuchnięte od płaczu. Spróbowałam się uśmiechnąć, ale mi nie wyszło. Na moich ustach pojawił się tylko jakiś grymas. Darowałam sobie. Wyszłam z łazienki i wróciłam do domu. Nawet nie odezwałam się do Harry'ego, po prostu zamknęłam się w pokoju.
Musiałam zasnąć bo obudziło mnie pukanie do drzwi. Podniosłam się żeby je otworzyć. W drzwiach stała Darcy.
- Jo przepraszam, ja nie wiedziałam, że tata tak się wkurzy. Przecież to fajnie, że ty i wujek Niall byliście razem- powiedziała.- Proszę nie gniewaj się na mnie.
- Nie gniewam się na ciebie.
- To dobrze.- Odetchnęła z ulgą.
Trzy tygodnie później
Szukałam pewnej książki w swoim pokoju. Potrzebowałam jej do napisania pracy na studia. Wściekła usiadłam na dywanie. Domyślałam się gdzie jest. Na nogi założyłam klapki, a na nos okulary przeciwsłoneczne. Wzięłam kluczyki od swojego auta i pojechałam do Nialla. Z przyzwyczajenia weszłam do środka bez pukania. Może byłoby lepiej dla mnie jakbym zapukała. Ustałam jak wryta w salonie i nie mogłam uwierzyć, że to co widzę jest prawdziwe. Przez ostatnie tygodnie wmawiałam sobie, że to przez Harry'ego, że nagadał coś dla Nialla, a teraz widzę go całującego się ze swoją byłą. Chciałam wyjść tak, żeby żadne z nich mnie nie zauważyło. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam się do wyjścia, ale musiałam przecież wpaść na tę pieprzoną komodę. Zdjęcia w ramkach poprzewracały się z głośnym trzaskiem.
- Cholera- mruknęłam widząc Nialla. Łzy zebrały mi się w oczach i to tyle z bycia silną. Wybiegłam na zewnątrz mając gdzieś ramki, jego i to że nadal coś do niego czuję.
- Jo zaczekaj- krzykną Niall podbiegając do mnie.
- Spieprzaj- warknęłam wyrywając rękę z jego uścisku. Nie chciałam, żeby widział moje łzy.- Idź, wracaj do niej. Szybko się pocieszyłeś.
- To nie tak.
- Kurwa, a jak? Chcesz mi powiedzieć, że nie byłam zabawką którą chciałeś przelecieć. Znudziłam ci się, ja to rozumiem.
- Nic nie rozumiesz. Życie nie jest czarno- białe ma w sobie od cholery szarości. Czasem trzeba robić coś dla innych.
- Czyli za chwile będziesz się pieprzyć z tą tapeciarą dla mojego dobra? Dobrze wiedzieć Niall.
Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Łzy płynęły mi po policzkach. Zatrzymałam się na najbliższym parkingu. Oparłam głowę o kierownice i płakałam. W końcu się uspokoiłam. Zastanawiałam się co dalej. Nie miałam zamiaru już się uczyć. kieszeni spodenek wyjęłam telefon i wybrałam numer do mojej przyjaciółki.
- Masz ochotę na imprezę?- zapytałam na wstępie.
- Wiesz, że tego nie odmawiam.- Usłyszałam jej cichy śmiech.- Jo co się stało?
- Byłam u Nialla po książkę- odpowiedziałam nie wdając się w szczegóły.
- To co wpadaj do mnie się przyszykujemy.
Odpaliłam samochód i pojechałam do przyjaciółki.
Niall
Patrzyłam jak odjeżdża. Wściekły odwróciłem się na pięcie i zapinając guziki koszuli wróciłem do domu. Na kanapie nadal siedziała Amber. Nie potrzebnie pozwoliłem jej zacząć tę grę. Uśmiechała się perfidnie.
- Po cholerę tu przyszłaś?- zapytałem.
- Bo nadal mi na tobie zależy. Niall czemu nie spróbujemy być znowu razem?
- Jest jedne ważny powód. Nie kocham cię i o ile wiem ty mnie też. Co Harry cię przysłał, żeby upewnić się, że do niej nie wrócę. Przekaż mu, że nie mam na to najmniejszych szans.
Blondynka wstała z kanapy i podeszła do mnie. Jej dłonie znalazły się na moich ramionach. Patrząc mi w oczy powiedziała.
- Harry mnie nie przysłał. Nie wiedziałam, że ta małolata będzie takim mocnym przeciwnikiem- powiedziała. Słyszałem podziw w jej głosie.- Chyba nie potrzebnie pozwoliłeś jej odejść Niall. Taka miłość zdarza się tylko raz w życiu.
Wzięła swoją torebkę i wyszła. Miałem ochotę coś rozwalić, albo komuś przywalić.
Joanna
Wzięłam ubrania, które przygotowała mi Amelia i poszłam się przebrać. Założyłam jeansowe szorty i czarny koronkowy top. Do tego czarne szpilki. Włosy rozpuściłam i zrobiłam sobie mocniejszy makijaż. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i z szerokim uśmiechem wyszłam z łazienki.
- Nieźle wyglądasz- powiedziała Amy.
Taksówką pojechałyśmy do naszego ulubionego klubu. Od dłuższego czasu tańczyłam z jednym gościem. Nazywał Zack, niezły z niego przystojniak. Jego ręce znalazły się na moim tyłku i przyciągnął mnie do siebie. Stąpałam po kruchym lodzie, ale podobało mi się to. Zmęczeni usiedliśmy do stołu.
- Skąd jesteś?- zapytałam, byłam już nieźle pijana.
- Stąd. To mój klub- powiedział.
- Nieźle i obijasz się w pracy.
- Dbam by moi goście dobrze się bawili- oznajmił.
Jego dłoń wędrowała od mojego kolana do samej krawędzi moich spodenek. Podobało mi się to.
- Mieszkam nad klubem- powiedział.- Może masz ochotę...
- Mam- przerwałam mu.
Złapał mnie za rękę i poprowadził tylnymi schodami na górę. Mieszkanie nie było duże. Kuchnia połączona z salonem, łazienka i sypialnia. To najbardziej mnie interesowało. Podszedł do mnie i zaczął całować. Nie przerywałam mu tylko odwzajemniłam pocałunek. Złapałam dół jego koszulki i odrywając się na chwilę od siebie zdjęłam ją z niego. Popchnął mnie na łóżko. Ręce trzymałam na jego karku. Jego pocałunki były brutalne. Patrzyłam w jego piwne oczy. To nie był Niall. Położyłam dłoń na jego piersi i odepchnęłam go od siebie. Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Nie mogę- powiedziałam i wstałam.
Z powrotem założyłam swoje szpili i szybko wybiegłam z pomieszczenia. Taksówka wróciłam do domu. Położyłam się n łóżku i zaczęłam płakać.
Z okropnym bólem głowy zwlokłam się z łóżka. Nie byłam pewna czy to przez kaca boli mnie głowa, czy może od płaczu. Poszłam pod prysznic. Zmyłam z siebie zapach alkoholu i dymu papierosowego. Ubrałam się w dresy i zeszłam na dół. W kuchni jak zwykle spotkałam Harry'ego. Nie odzywając się do niego słowem zrobiłam sobie kanapki. Nalewałam sobie soku do szklanki, kiedy się odezwał.
- Długo masz zamiar być na mnie zła?- zapytał.
- Do końca świata- odpowiedziałam i poszłam na górę.
Jestem. Tak po wakacjach. No wiecie jeszcze gdzieś pojadę, ale jak na razie mam dla was rozdział. W końcu udało mi się go przepisać. Mam nadzieję, że się podobał. Mile widziane komentarze i do następnego. Ps. Dodałam nowych bohaterów.
piątek, 26 lipca 2013
The Versatile Blogger + info o rozdziale
Ja zostałam nominowana przez Nicole :3, Paule babajage
Wszystkim wam dziękuję
ZASADY:
1.Podziękuj nominującemu u niego na blogu.
2.Pokaż nagrodę "The Versatile Blogger" u siebie na blogu.
3.Napisz siedem faktów dotyczących siebie.- u mnie to 21 o matko jak dużo. Oby wam się nie rzuciło na mózg od tych informacji.
4.Nominuj piętnaście blogów, które na to zasługują.
5.Poinformuj o tym autorów nominowanych blogów.
Fakty o mnie:
1. Mam prawie osiemnaście lat.
2. Większość mojego życia spędziłam za granicą.
3. Mam pecha do facetów.
4. Uwielbiam książki o wampirach.
5. Zasypiam ze słuchawkami w uszach, więc na starość będę głucha jak pień.
6. Maluję, szkicuję i tym podobne.
7. Umiem grać na pianinie, ale tylko trochę.
8. Mam wredną młodszą siostrę imieniem Anastazja ale nazywam ją Nacha pierdacha ( tak wiem wredna jestem.
9. Mam przyszywanego braciszka Łukasza.
10. Pływam na żaglówkach.
11. Uważam, że książki Nicolasa Sparksa wymiatają.
13. Uwielbiam czytać.
14. Przeczytałam wszystkie książki Ewy Nowak np: Tylko nie mięta. całe gimnazjum się z nimi męczyłam, w pozytywnym słowa znaczeniu
15. Lubie kolor niebieski.
16. Nie lubię blondynek. taki mam uraz.
17. Uwielbiam smutne piosenki.
18. Moje ulubione lody to czekoladowe.
19. Lubie oglądać Glee.
20. Wolę Harry'ego Pottera niż Władcę Pierścienia.
21. Za braku pomysłu na ostatnie imfo, powiem wam, że pomalowałam paznokcie na czerwono i czarno.
Złamię jedną zasadę i nie nominuje nikogo bo za bardzo nie mam na to czasu.
INFO O ROZDZIALE.
Nowy rozdział dopiero będzie w następny poniedziałek. Nie ten co będzie, ale w następny. Za cały długi tydzień. Jestem na wakacjach i mam ograniczony dostęp do internetu. Teraz siedzę na stacji paliw w jakiejś francuskiej dziurze i klepie w komputer. Ale się nie obijam piszę w magicznym zeszyciku. To chyba tyle. Buziaki moi kochani
poniedziałek, 22 lipca 2013
#3
Harry
Nie wierzyłem temu co usłyszałem od mojej córki. Przecież Jo nie mogła spotykać się z Niallem. Dla pewności pojechałem do przyjaciela.
- Jo już czekam- usłyszałem. Wszedłem do salonu, gdzie ten stał z telefonem przy uchu. Rozłączył się i zdziwiony spojrzał na mnie.
- Czyli to prawda. Naprawdę się spotykacie.
- Powiedziała wam?- zapytał.
- Nie. Darcy was widziała. Niall jak możesz to robić?
- Ale co? Harry ja ją kocham.
- Jeżeli naprawdę ją kochasz to ją zostaw. Tobie marzy się rodzina, a ona dopiero zaczyna żyć. Po prostu pomyśl co dla niej będzie dobre.
Joanna
Weszłam do domu Nialla, nawet nie pukałam, czułam się jak u siebie. Znalazłam mojego chłopaka w kuchni. Siedział przy stole z jaką dziwną miną. Nic nie mogłam odczytać z jego twarzy.
- Jestem- powiedziałam, a on spojrzał na mnie tymi cudownymi oczami.- Jak się podoba?
- Ślicznie, jak zwykle Jo.
- Niall co się dzieje?- zapytałam siadając na przeciwko.
Mężczyzna złapał mnie za rękę, po chwili ją puścił. Jego oczy były takie smutne. Wziął głęboki oddech i powiedział.
- Nie możemy się spotykać.- Moje serce zatrzymało się.
- Dlaczego?- zapytałam cicho.
- Jo to po prostu nie ma sensu. Nie czuję do ciebie tego co na początku.- Wiedziałam, że kłamie.
- Ty tak uważasz, czy Harry?
- Jo proszę uspokój się.
- Odpowiedz mi- warknęłam.
- Harry po prostu uświadomił mi parę spraw.
- Jak on się kurwa dowiedział?- zapytałam.- Właściwie rób jak chcesz. Nie obchodzi mnie to. Nie ma znaczenia to dla mnie bo nic do ciebie nie czuję.-Wzięłam kluczyki od samochodu i skierowałam się do drzwi.- A Niall dzięki za jedną piątą auta.
Wyszłam na zewnątrz. Niby był upał, ale moim ciałem wstrząsną dreszcz. Poszłam do samochodu. Przez kilka dobrych chwil próbowałam się uspokoić. Zastanawiałam się co dalej. Odpaliłam samochód i pojechałam do domu. Wściekła weszłam do środka. W salonie siedzieli Harry, wujek Louis i ciocia Bonnie.
- Myślisz, że jak masz jakieś tam prawa do opieki nade mną to możesz wpieprzać się w moje życie. To z kim jestem czy byłam jest nie twoją sprawą.- Przeniosłam wzrok na Louis, który jako jedyny wiedział o mnie i o Niallu.- A ty. Myślałam, że mogę ci ufać, że jesteś po naszej stronie.
- Jo o co chodzi?- zapytał Lou.
- Powiedziałeś mu, bo skąd mógł wiedzieć.
- To nie on. Darcy was widziała- wyjaśnił mi Harry.
- Nie ma to żadnego znaczenia. Dopiąłeś tego co chciałeś. Nie jestem z nim. Mam nadzieję, że jesteś zadowolony.
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam trzaskając drzwiami. Pojechałam do Amy. Siedziałam w jej pokoju i płakałam tuląc się do przyjaciółki. To wszystko było takie niesprawiedliwe.
Nie wierzyłem temu co usłyszałem od mojej córki. Przecież Jo nie mogła spotykać się z Niallem. Dla pewności pojechałem do przyjaciela.
- Jo już czekam- usłyszałem. Wszedłem do salonu, gdzie ten stał z telefonem przy uchu. Rozłączył się i zdziwiony spojrzał na mnie.
- Czyli to prawda. Naprawdę się spotykacie.
- Powiedziała wam?- zapytał.
- Nie. Darcy was widziała. Niall jak możesz to robić?
- Ale co? Harry ja ją kocham.
- Jeżeli naprawdę ją kochasz to ją zostaw. Tobie marzy się rodzina, a ona dopiero zaczyna żyć. Po prostu pomyśl co dla niej będzie dobre.
Joanna
Weszłam do domu Nialla, nawet nie pukałam, czułam się jak u siebie. Znalazłam mojego chłopaka w kuchni. Siedział przy stole z jaką dziwną miną. Nic nie mogłam odczytać z jego twarzy.
- Jestem- powiedziałam, a on spojrzał na mnie tymi cudownymi oczami.- Jak się podoba?
- Ślicznie, jak zwykle Jo.
- Niall co się dzieje?- zapytałam siadając na przeciwko.
Mężczyzna złapał mnie za rękę, po chwili ją puścił. Jego oczy były takie smutne. Wziął głęboki oddech i powiedział.
- Nie możemy się spotykać.- Moje serce zatrzymało się.
- Dlaczego?- zapytałam cicho.
- Jo to po prostu nie ma sensu. Nie czuję do ciebie tego co na początku.- Wiedziałam, że kłamie.
- Ty tak uważasz, czy Harry?
- Jo proszę uspokój się.
- Odpowiedz mi- warknęłam.
- Harry po prostu uświadomił mi parę spraw.
- Jak on się kurwa dowiedział?- zapytałam.- Właściwie rób jak chcesz. Nie obchodzi mnie to. Nie ma znaczenia to dla mnie bo nic do ciebie nie czuję.-Wzięłam kluczyki od samochodu i skierowałam się do drzwi.- A Niall dzięki za jedną piątą auta.
Wyszłam na zewnątrz. Niby był upał, ale moim ciałem wstrząsną dreszcz. Poszłam do samochodu. Przez kilka dobrych chwil próbowałam się uspokoić. Zastanawiałam się co dalej. Odpaliłam samochód i pojechałam do domu. Wściekła weszłam do środka. W salonie siedzieli Harry, wujek Louis i ciocia Bonnie.
- Myślisz, że jak masz jakieś tam prawa do opieki nade mną to możesz wpieprzać się w moje życie. To z kim jestem czy byłam jest nie twoją sprawą.- Przeniosłam wzrok na Louis, który jako jedyny wiedział o mnie i o Niallu.- A ty. Myślałam, że mogę ci ufać, że jesteś po naszej stronie.
- Jo o co chodzi?- zapytał Lou.
- Powiedziałeś mu, bo skąd mógł wiedzieć.
- To nie on. Darcy was widziała- wyjaśnił mi Harry.
- Nie ma to żadnego znaczenia. Dopiąłeś tego co chciałeś. Nie jestem z nim. Mam nadzieję, że jesteś zadowolony.
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam trzaskając drzwiami. Pojechałam do Amy. Siedziałam w jej pokoju i płakałam tuląc się do przyjaciółki. To wszystko było takie niesprawiedliwe.
No i mamy następny. Mam nadzieję, że się podobał. liczne na komentarze
piątek, 19 lipca 2013
#2
Joanna
Zostałam z Sam bo była chora, reszta miała jakieś rzeczy do załatwienia na mieście. Nudziło mi się więc zadzwoniłam po Nialla. To trochę ryzykowne, ale co tam. Zbiegłam po schodach, żeby mu otworzyć. Przelotnie pocałowałam go w usta.
- Widziałaś mnie tylko wczoraj- zaśmiał się i obejmując mnie w tali wniósł mnie do środka.
- Ale już się stęskniłam. Do tego miałeś nauczyć mnie grać na gitarze.- Splotłam swoje palce z jego i poprowadziłam do salonu.
- Mała umiesz to wszystko co ja. Więcej nie mogę cię nauczyć.
- To tylko przykrywka, ale jeszcze parę dni i wszystko im powiemy. Po mojej osiemnastce nie będą mi mogli niczego zabronić.
- Myślisz, że mogą zabronić.
- Nie wiem, ale biorę pod uwagę wszystkie możliwości.
Usiadłam na jego kolanach, by za chwilę przenieść się na kanapę. Z góry zeszła Samanta. Ona zajęła moja miejsce.
- Wujku zagrasz coś?- zapytała.
- Mogę, ale będziesz musiała posiedzieć na kolanach u Jo.
- Dobrze.
Posadził dziewczynkę na moich kolanach i wziął gitarę. Dobrze, że w tym domu jest pełno przeróżnych instrumentów. Wysłuchałyśmy kilku wspaniałych piosenek i Sam zasnęła. Niall zaniósł ją do pokoju. Staliśmy w drzwiach. Mężczyzna dotknął mojego policzka.
- Kocham cię.- Pochylił się i delikatnie mnie pocałował.- Będę się zbierać.
Parę dni później
Nareszcie moje urodziny. Impreza dopiero w piątek, ale i tak się cieszę. Niby mam wolne bo to już po maturze, ale wolę imprezę w piątek. Wstałam z łóżka i zeszłam w piżamie na dół. Pachniało naleśnikami. Usiadłam przy wysepce.
- Co na śniadanie?- zapytałam Harry'ego.
- Naleś... Jo wstałaś już?
- Tak, no chyba że lunatykuje. Jestem strasznie głodna.
- To dobrze, bo mam naleśniki.
Przed moim nosem pojawiły się naleśniki, polałam jej jeszcze czekoladą i bitą śmietaną i zabrałam się za jedzenie.
- Więcej nie chcę bo pęknę- powiedziałam odsuwając od siebie talerz- Jeszcze do tego mogę przytyć.
- Dzisiaj kalorie i procenty się nie liczą.
- Dobre- stwierdziłam.- Powiem tak jak wrócę narąbana.
- Właśnie. Mam dla ciebie prezent.
- Nie trzeba, przecież wam mówiłam, że nie chcę prezentów.
- Nie gadaj tylko idź do garażu.
Byłam ciekawa więc poszłam. W garażu, a dokładniej w wielkim pudełku, ogromnym pudel przewiązanym czerwoną wstążką stała zaparkowane czarne camaro. Mało nie zaczęłam tam skakać z radości. Pobiegłam z powrotem do kuchni.
- Dziękuję Harry- powiedziała przytulając mojego opiekuna.
- To nie tylko ja. Z chłopakami się dogadałem bo dorobiłabyś się jeszcze czterech aut.
- Już wiem kto wymyślił te pudełko.
- Louis- powiedzieliśmy jednocześnie.
- Muszę pomyśleć jak je rozpakować. Mamy ogromne nożyce?
- O tym Louis też pomyślał.
Harry podał mi ogromne nożyczki też z kokardą.Zaczęłam się śmiać. Pół godziny męczyłam się z tym opakowaniem. Siedziałam na przednim siedzeniu kiedy zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz gidze pokazało się zdjęcie mojej przyjaciółki Amelii.
- Hejka starucho- powiedziała.- Wszystkiego najlepszego. Co właściwie ty robisz, że tak sapiesz.
- Rozpakowywałam moje camaro- odpowiedziałam.
- Dostałaś samochód?
- Tak zapakowany w gigantyczne pudełko.- Obie zaczęłyśmy się śmiać.- Pójdziesz ze mną do tego fryzjera?
- Tak, jak dasz mi poprowadzić.
- Ja pierwsza.
- To są twoje urodziny więc ci pozwalam.
- No to wspaniale. To za jakąś godzinę będę u ciebie.
Pobiegłam na górę się ubrać. Wyszłam spod prysznica i owinięta tylko w ręcznik poszłam szukać czegoś do ubrania. Do mojego pokoju weszła Lili.
- Hej mam coś dla ciebie- powiedziała.
- Czy ja się nie jasno wyraziłam. Nie chcę prezentów.
- Cicho siedź. To twoje osiemnaste urodziny prezenty muszą być.- Podała mi małe pudełeczko.- To należało do mamy. Powinno ci się spodobać.
Przytuliła mnie i zostawiła oniemiałą. Otworzyłam pudełko i wyjęłam jego zawartość. W środku był piękny medalion w kształcie serca. <klik>Odłożyłam go na biurko i poszłam dalej się ubierać. Padło na zielone rurki, białą koszulę i baleriny w kwiaty <klik>. Założyłam też mój prezent. Wzięłam torebkę i zbiegłam na dół.
- Wychodzę- oznajmiłam.
Wsiadłam do mojego autka i pojechałam po Amy. Moja najlepsza przyjaciółka. Wie o mnie dokładnie wszystko to ona pierwsza uświadomiła mi, że jestem zakochana w Niallu. Amy najpierw obeszła auto z każdej strony, dopiero później wsiadła do samochodu.
- Na pewno chcesz to zrobić?- zapytała.
- Zachowujesz się jakbym miała sobie zrobić tatuaż, a nie zmienić fryzurę.
- Sorry. Fajne te autko.
Zatrzymałam się przed naszym ulubionym centrum handlowym, był tam też nasz fryzjer. Szłyśmy prosto do niego kiedy ta wariatka mnie zatrzymała.
- Jo, a może przyda ci się ta piękna bielizna?- wskazała na manekina.
- Wiem co ci chodzi po głowie, ale nie jestem pewna czy Niall tego chce- stwierdziłam smutna.
- To facet. On po prostu nie chce cię zmuszać. Musisz mu jasno powiedzieć, pokazać czego chcesz.
- Nie jestem przekonana co do tej bielizny.
- Kupimy inną.
Kupiłam sobie komplet białej, koronkowej bielizny, sukienkę w kwiaty i brązowe szpilki. Dopiero po tych zakupach dotarłam do fryzjera. Włosy przemalowałam sobie na rudo.
- I jak?- zapytałam Amy. Sama patrzyłam zachwycona w lustro.
- Pasuje ci ten kolor. Szczególnie do tych zielonych oczu. I dobrze, że wszystkie nie są w identycznym, odcieniu.
- Też mi się podoba. To co robimy dalej?
- Jedziemy do mnie, przygotować cię na randkę z panem niebieskookim.
- Dobra.
Siedziałam na łóżku w sypialni Amy i bawiłam się swoim telefonem. Amy nakręciła moje włosy i niektóre spięła wsuwkami. Zrobiła mi lekki makijaż bo wie, że nie cierpię się malować. Ubrałam się w zakupione rzeczy.
- Padnie jak cię zobaczy.
- Może niech on lepiej nie pada. Nieco ciężki jest.- Obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Alibi masz. Jakby co to pijemy razem.
Pocałowałam ją w policzek, wzięłam swoją torebkę i pojechałam do Nialla.
Zostałam z Sam bo była chora, reszta miała jakieś rzeczy do załatwienia na mieście. Nudziło mi się więc zadzwoniłam po Nialla. To trochę ryzykowne, ale co tam. Zbiegłam po schodach, żeby mu otworzyć. Przelotnie pocałowałam go w usta.
- Widziałaś mnie tylko wczoraj- zaśmiał się i obejmując mnie w tali wniósł mnie do środka.
- Ale już się stęskniłam. Do tego miałeś nauczyć mnie grać na gitarze.- Splotłam swoje palce z jego i poprowadziłam do salonu.
- Mała umiesz to wszystko co ja. Więcej nie mogę cię nauczyć.
- To tylko przykrywka, ale jeszcze parę dni i wszystko im powiemy. Po mojej osiemnastce nie będą mi mogli niczego zabronić.
- Myślisz, że mogą zabronić.
- Nie wiem, ale biorę pod uwagę wszystkie możliwości.
Usiadłam na jego kolanach, by za chwilę przenieść się na kanapę. Z góry zeszła Samanta. Ona zajęła moja miejsce.
- Wujku zagrasz coś?- zapytała.
- Mogę, ale będziesz musiała posiedzieć na kolanach u Jo.
- Dobrze.
Posadził dziewczynkę na moich kolanach i wziął gitarę. Dobrze, że w tym domu jest pełno przeróżnych instrumentów. Wysłuchałyśmy kilku wspaniałych piosenek i Sam zasnęła. Niall zaniósł ją do pokoju. Staliśmy w drzwiach. Mężczyzna dotknął mojego policzka.
- Kocham cię.- Pochylił się i delikatnie mnie pocałował.- Będę się zbierać.
Parę dni później
Nareszcie moje urodziny. Impreza dopiero w piątek, ale i tak się cieszę. Niby mam wolne bo to już po maturze, ale wolę imprezę w piątek. Wstałam z łóżka i zeszłam w piżamie na dół. Pachniało naleśnikami. Usiadłam przy wysepce.
- Co na śniadanie?- zapytałam Harry'ego.
- Naleś... Jo wstałaś już?
- Tak, no chyba że lunatykuje. Jestem strasznie głodna.
- To dobrze, bo mam naleśniki.
Przed moim nosem pojawiły się naleśniki, polałam jej jeszcze czekoladą i bitą śmietaną i zabrałam się za jedzenie.
- Więcej nie chcę bo pęknę- powiedziałam odsuwając od siebie talerz- Jeszcze do tego mogę przytyć.
- Dzisiaj kalorie i procenty się nie liczą.
- Dobre- stwierdziłam.- Powiem tak jak wrócę narąbana.
- Właśnie. Mam dla ciebie prezent.
- Nie trzeba, przecież wam mówiłam, że nie chcę prezentów.
- Nie gadaj tylko idź do garażu.
Byłam ciekawa więc poszłam. W garażu, a dokładniej w wielkim pudełku, ogromnym pudel przewiązanym czerwoną wstążką stała zaparkowane czarne camaro. Mało nie zaczęłam tam skakać z radości. Pobiegłam z powrotem do kuchni.
- Dziękuję Harry- powiedziała przytulając mojego opiekuna.
- To nie tylko ja. Z chłopakami się dogadałem bo dorobiłabyś się jeszcze czterech aut.
- Już wiem kto wymyślił te pudełko.
- Louis- powiedzieliśmy jednocześnie.
- Muszę pomyśleć jak je rozpakować. Mamy ogromne nożyce?
- O tym Louis też pomyślał.
Harry podał mi ogromne nożyczki też z kokardą.Zaczęłam się śmiać. Pół godziny męczyłam się z tym opakowaniem. Siedziałam na przednim siedzeniu kiedy zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz gidze pokazało się zdjęcie mojej przyjaciółki Amelii.
- Hejka starucho- powiedziała.- Wszystkiego najlepszego. Co właściwie ty robisz, że tak sapiesz.
- Rozpakowywałam moje camaro- odpowiedziałam.
- Dostałaś samochód?
- Tak zapakowany w gigantyczne pudełko.- Obie zaczęłyśmy się śmiać.- Pójdziesz ze mną do tego fryzjera?
- Tak, jak dasz mi poprowadzić.
- Ja pierwsza.
- To są twoje urodziny więc ci pozwalam.
- No to wspaniale. To za jakąś godzinę będę u ciebie.
Pobiegłam na górę się ubrać. Wyszłam spod prysznica i owinięta tylko w ręcznik poszłam szukać czegoś do ubrania. Do mojego pokoju weszła Lili.
- Hej mam coś dla ciebie- powiedziała.
- Czy ja się nie jasno wyraziłam. Nie chcę prezentów.
- Cicho siedź. To twoje osiemnaste urodziny prezenty muszą być.- Podała mi małe pudełeczko.- To należało do mamy. Powinno ci się spodobać.
Przytuliła mnie i zostawiła oniemiałą. Otworzyłam pudełko i wyjęłam jego zawartość. W środku był piękny medalion w kształcie serca. <klik>Odłożyłam go na biurko i poszłam dalej się ubierać. Padło na zielone rurki, białą koszulę i baleriny w kwiaty <klik>. Założyłam też mój prezent. Wzięłam torebkę i zbiegłam na dół.
- Wychodzę- oznajmiłam.
Wsiadłam do mojego autka i pojechałam po Amy. Moja najlepsza przyjaciółka. Wie o mnie dokładnie wszystko to ona pierwsza uświadomiła mi, że jestem zakochana w Niallu. Amy najpierw obeszła auto z każdej strony, dopiero później wsiadła do samochodu.
- Na pewno chcesz to zrobić?- zapytała.
- Zachowujesz się jakbym miała sobie zrobić tatuaż, a nie zmienić fryzurę.
- Sorry. Fajne te autko.
Zatrzymałam się przed naszym ulubionym centrum handlowym, był tam też nasz fryzjer. Szłyśmy prosto do niego kiedy ta wariatka mnie zatrzymała.
- Jo, a może przyda ci się ta piękna bielizna?- wskazała na manekina.
- Wiem co ci chodzi po głowie, ale nie jestem pewna czy Niall tego chce- stwierdziłam smutna.
- To facet. On po prostu nie chce cię zmuszać. Musisz mu jasno powiedzieć, pokazać czego chcesz.
- Nie jestem przekonana co do tej bielizny.
- Kupimy inną.
Kupiłam sobie komplet białej, koronkowej bielizny, sukienkę w kwiaty i brązowe szpilki. Dopiero po tych zakupach dotarłam do fryzjera. Włosy przemalowałam sobie na rudo.
- I jak?- zapytałam Amy. Sama patrzyłam zachwycona w lustro.
- Pasuje ci ten kolor. Szczególnie do tych zielonych oczu. I dobrze, że wszystkie nie są w identycznym, odcieniu.
- Też mi się podoba. To co robimy dalej?
- Jedziemy do mnie, przygotować cię na randkę z panem niebieskookim.
- Dobra.
Siedziałam na łóżku w sypialni Amy i bawiłam się swoim telefonem. Amy nakręciła moje włosy i niektóre spięła wsuwkami. Zrobiła mi lekki makijaż bo wie, że nie cierpię się malować. Ubrałam się w zakupione rzeczy.
- Padnie jak cię zobaczy.
- Może niech on lepiej nie pada. Nieco ciężki jest.- Obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Alibi masz. Jakby co to pijemy razem.
Pocałowałam ją w policzek, wzięłam swoją torebkę i pojechałam do Nialla.
Brawa dla mojego wspaniałego braciszka, który często mnie wkurza za przepisanie tego rozdziało. Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał. Mile widziane komentarze.
środa, 17 lipca 2013
#1
Harry
Siedziałem w salonie. Lili szykowała kolacje. Jo wyszła na randkę ze swoim tajemniczym chłopakiem. Wkurzał mnie to, że nie wiedziałem kim on jest. Przecież ona była dla mnie jak córka i się o nią martwiłem. Na moje kolana usiadła Sam.
- Tatusiu pojedziemy jutro do centrum handlowego?- zapytała mnie jedenastolatka.
- A po co?
- Muszę kupić prezent dla Jo.- Spojrzała na mnie swoimi dużymi zielonymi oczami.- Mógłbyś mi do niego też troszkę dołożyć.
Zaśmiałem się. Dzisiaj to już drugie takie pytanie. Czekam jeszcze aż Eric mnie o to zapyta. Nie mogłem odmówić moim księżniczkom.
- Dobrze córeczko.
Dziewczynka pocałowała mnie w policzek i zeskoczyła z moich kolan. Na schodach pojawił się mój syn.
- Tak pojedziemy jutro kupić prezenty dla Jo i tak dołożę się- powiedziałem uprzedzając jego pytanie.
- Fajnie tato.
Wstałem z kanapy i poszedłem do kuchni. Objąłem moją żonę w tali i się do niej przytuliłem.
- Zbankrutuje jak będę się tak na wszystko zgadzać- powiedziałem.
- Co tym razem?- zapytała ze śmiechem.
- Kupuję cztery prezenty dla Asi- odpowiedziałem.
- Ja wiedziałam, że ty kochasz Jo, ale żeby kupować jej aż cztery prezenty.
- Nie to nasze dzieci mnie naciągają.
- A ty chcesz kolejne.
- No chcę, będzie zabawnie.
- Ja nie powiedziałam, że się zgadzam.
Było koło północy,a Jo jeszcze nie było. Martwiłem się. Siedziałem w salonie i czekałem aż wróci. Nastolatka weszła po cicho do domu. Spojrzała na mnie zdziwiona.
- O Harry. Ty nie śpisz?
- Czekałem, aż wrócisz.
- Niepotrzebnie- powiedziała.- Byliśmy za miastem i randka nam się nieco przeciągnęła- wyjaśniła.
- Z kim byłaś na randce?- zapytałem i liczyłem, że mi odpowie. Zawahała się zanim mi odpowiedziała. Joanna
Niall odwiózł mnie do domu. Pocałowałam go w policzek i wbiegłam po schodach prowadzących do dużych, drewnianych drzwi. Było dość późno, myślałam, że wszyscy już śpią. Nieco zdziwił mnie widok Harry'ego.
- O Harry- zdziwiłam się.- Ty nie śpisz?
- Czekałem aż wrócisz.- Czasem on na prawdę był nadopiekuńczy.
- Niepotrzebnie- stwierdziła.- Byliśmy za miastem i randka nam się nieco przeciągnęła.- Aśka powinnaś czasem przemyśleć jak coś powiesz- warknęłam na samą siebie w myślach.
- Z kim byłaś na randce?
Zastanawiałam się co mu odpowiedzieć. Może w końcu powiem im prawdę przecież jestem już praktycznie dorosła. Mam prawo spotykać się z kim mi się podoba.
- Z...- Przed odpowiedzią uratowała mnie Samanta. Jak ja ją kocham. Dziewczynka pojawiła się na schodach.
- Tato, źle się czuję- powiedziała podchodząc do Harry'ego. Blado wyglądała.
- Pokaż główkę.- Przyłożył jej dłoń do czoła. - Ty masz gorączkę. Chodź idziemy wziąć lekarstwa, a z tobą porozmawiam jutro.
Odetchnęłam z ulgą i pobiegłam do swojego pokoju. Chciałam odstawiać taniec radości, że mi się upiekło jak na razie. Chyba wolałam mieć przy sobie Nialla jak im to oznajmiam.
Siedziałem w salonie. Lili szykowała kolacje. Jo wyszła na randkę ze swoim tajemniczym chłopakiem. Wkurzał mnie to, że nie wiedziałem kim on jest. Przecież ona była dla mnie jak córka i się o nią martwiłem. Na moje kolana usiadła Sam.
- Tatusiu pojedziemy jutro do centrum handlowego?- zapytała mnie jedenastolatka.
- A po co?
- Muszę kupić prezent dla Jo.- Spojrzała na mnie swoimi dużymi zielonymi oczami.- Mógłbyś mi do niego też troszkę dołożyć.
Zaśmiałem się. Dzisiaj to już drugie takie pytanie. Czekam jeszcze aż Eric mnie o to zapyta. Nie mogłem odmówić moim księżniczkom.
- Dobrze córeczko.
Dziewczynka pocałowała mnie w policzek i zeskoczyła z moich kolan. Na schodach pojawił się mój syn.
- Tak pojedziemy jutro kupić prezenty dla Jo i tak dołożę się- powiedziałem uprzedzając jego pytanie.
- Fajnie tato.
Wstałem z kanapy i poszedłem do kuchni. Objąłem moją żonę w tali i się do niej przytuliłem.
- Zbankrutuje jak będę się tak na wszystko zgadzać- powiedziałem.
- Co tym razem?- zapytała ze śmiechem.
- Kupuję cztery prezenty dla Asi- odpowiedziałem.
- Ja wiedziałam, że ty kochasz Jo, ale żeby kupować jej aż cztery prezenty.
- Nie to nasze dzieci mnie naciągają.
- A ty chcesz kolejne.
- No chcę, będzie zabawnie.
- Ja nie powiedziałam, że się zgadzam.
Było koło północy,a Jo jeszcze nie było. Martwiłem się. Siedziałem w salonie i czekałem aż wróci. Nastolatka weszła po cicho do domu. Spojrzała na mnie zdziwiona.
- O Harry. Ty nie śpisz?
- Czekałem, aż wrócisz.
- Niepotrzebnie- powiedziała.- Byliśmy za miastem i randka nam się nieco przeciągnęła- wyjaśniła.
- Z kim byłaś na randce?- zapytałem i liczyłem, że mi odpowie. Zawahała się zanim mi odpowiedziała. Joanna
Niall odwiózł mnie do domu. Pocałowałam go w policzek i wbiegłam po schodach prowadzących do dużych, drewnianych drzwi. Było dość późno, myślałam, że wszyscy już śpią. Nieco zdziwił mnie widok Harry'ego.
- O Harry- zdziwiłam się.- Ty nie śpisz?
- Czekałem aż wrócisz.- Czasem on na prawdę był nadopiekuńczy.
- Niepotrzebnie- stwierdziła.- Byliśmy za miastem i randka nam się nieco przeciągnęła.- Aśka powinnaś czasem przemyśleć jak coś powiesz- warknęłam na samą siebie w myślach.
- Z kim byłaś na randce?
Zastanawiałam się co mu odpowiedzieć. Może w końcu powiem im prawdę przecież jestem już praktycznie dorosła. Mam prawo spotykać się z kim mi się podoba.
- Z...- Przed odpowiedzią uratowała mnie Samanta. Jak ja ją kocham. Dziewczynka pojawiła się na schodach.
- Tato, źle się czuję- powiedziała podchodząc do Harry'ego. Blado wyglądała.
- Pokaż główkę.- Przyłożył jej dłoń do czoła. - Ty masz gorączkę. Chodź idziemy wziąć lekarstwa, a z tobą porozmawiam jutro.
Odetchnęłam z ulgą i pobiegłam do swojego pokoju. Chciałam odstawiać taniec radości, że mi się upiekło jak na razie. Chyba wolałam mieć przy sobie Nialla jak im to oznajmiam.
Pół dnia to dla was pisałam i jestem mało zadowolona. Z następnym rozdziałem musicie uzbroić się w cierpliwość bo ja łamaga i ciamajda połamałam sobie rękę i pisanie to katorga. No mówię wam. Liczę na wasze zrozumienie. Mile widziane komentarze i do następnego.
Zapraszam was jeszcze tutaj : Miłość jest ślepa i Bezcenny dar
piątek, 12 lipca 2013
środa, 26 czerwca 2013
Epilog
Joanna
Siedziałam przy biurku i odrabiałam lekcje. Z głośników leciała muzyka. Zadowolona odłożyłam długopis. Okręciłam cię na krześle i spojrzała na swój pokój. Nie był już różowy z czego byłam zadowolona. Ściany wyłożone białą boazerią, podłoga była biała i meble. Do tego błękitne dodatki <klik>. Spojrzałam na zegarek w telefonie i szybko zerwałam się z krzesła. Wzięłam wcześniej przygotowane ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w białe szorty i kremową bluzkę na ramiączkach. Do tego sandały.<klik> Wysuszyłam blond włosy i zrobiłam sobie lekki makijaż. Wzięłam swoją torebkę i telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się na widok wiadomości.
Czekam już na dole. Kotku<3
Zadowolona zbiegłam po schodach. W salonie siedzieli Lili i Harry.
- Wychodzę- oznajmiłam i już mnie nie było.
Pod domem stało czarne bmw. Wsiadłam do niego i pocałowała siedzącego mężczyznę.
- Gdzie panią zawieźć?- zapytał patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami.
- Myślałam, że ty mi powiesz.
- Mam niespodziankę- stwierdził mój ukochany.
- Już się boję.
Pojechaliśmy za miasto, mężczyzna zaparkował na skraj lasu. Otworzył mi drzwi i z bagażnika wyją koszyk piknikowy. Wypełniony po brzegi jedzeniem, a jakże by inaczej. Trzymając się za ręce poszliśmy na polankę. Jedliśmy truskawki i piliśmy bezalkoholowego szampana. Złapał nas deszcz. Pobiegliśmy do samochodu. Siedziałam na kolanach swojego chłopaka. Byłam wpatrzona w jego niebieskie tęczówki. Chłopak pochylił się i namiętnie mnie pocałował. Oderwaliśmy się od siebie.
- Jo kiedy powiesz Harry'emu i Lili?- zapytał.
- Niedługo. Zaraz mam osiemnastkę i po niej im powiem.
- To dobrze, mam dość ukrywania. Kocham cię Jo.
- Też cię kocham.
Złożyłam namiętny pocałunek na wargach chłopaka. Jego dłonie powędrowały pod moją mokrą koszulkę.
Siedziałam przy biurku i odrabiałam lekcje. Z głośników leciała muzyka. Zadowolona odłożyłam długopis. Okręciłam cię na krześle i spojrzała na swój pokój. Nie był już różowy z czego byłam zadowolona. Ściany wyłożone białą boazerią, podłoga była biała i meble. Do tego błękitne dodatki <klik>. Spojrzałam na zegarek w telefonie i szybko zerwałam się z krzesła. Wzięłam wcześniej przygotowane ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w białe szorty i kremową bluzkę na ramiączkach. Do tego sandały.<klik> Wysuszyłam blond włosy i zrobiłam sobie lekki makijaż. Wzięłam swoją torebkę i telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się na widok wiadomości.
Czekam już na dole. Kotku<3
Zadowolona zbiegłam po schodach. W salonie siedzieli Lili i Harry.
- Wychodzę- oznajmiłam i już mnie nie było.
Pod domem stało czarne bmw. Wsiadłam do niego i pocałowała siedzącego mężczyznę.
- Gdzie panią zawieźć?- zapytał patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami.
- Myślałam, że ty mi powiesz.
- Mam niespodziankę- stwierdził mój ukochany.
- Już się boję.
Pojechaliśmy za miasto, mężczyzna zaparkował na skraj lasu. Otworzył mi drzwi i z bagażnika wyją koszyk piknikowy. Wypełniony po brzegi jedzeniem, a jakże by inaczej. Trzymając się za ręce poszliśmy na polankę. Jedliśmy truskawki i piliśmy bezalkoholowego szampana. Złapał nas deszcz. Pobiegliśmy do samochodu. Siedziałam na kolanach swojego chłopaka. Byłam wpatrzona w jego niebieskie tęczówki. Chłopak pochylił się i namiętnie mnie pocałował. Oderwaliśmy się od siebie.
- Jo kiedy powiesz Harry'emu i Lili?- zapytał.
- Niedługo. Zaraz mam osiemnastkę i po niej im powiem.
- To dobrze, mam dość ukrywania. Kocham cię Jo.
- Też cię kocham.
Złożyłam namiętny pocałunek na wargach chłopaka. Jego dłonie powędrowały pod moją mokrą koszulkę.
Postanowione, będzie druga część. Mam nadzieję, że się podobał epilog. Mile widziane komentarze i do następnego.
niedziela, 23 czerwca 2013
29. Prawa opieki
Harry
Na prośbę Lili pojechałem do szkoły Jo. Czekałem na korytarzu na jej wychowawczynie. W końcu kobieta wyszła z pokoju nauczycielskiego.
- A pani Liliana?-Zdziwiła się na mój widok
- Poprosiła mnie- odpowiedziałem i zapytałem.- Jakiś problem?
- Panie Styles nie jest pan prawnym opiekunem Joanny i nie mogę udzielić panu żadnych informacji. Proszę przyjechać z żoną.
- Dobrze. - odwróciłem się na pięcie i wróciłem do domu.
Od progu przywitała mnie moja córeczka. Strasznie była zadowolona z młodszego rodzeństwa. Wziąłem małą na ręce i poszedłem do salonu.
- Wiesz o co chodziło?- zapytała Lili szeptem.
- Nie. Czemu szepczemy?- moja żona wskazała głową na wózek, w którym spały bliźniaki.- Nauczycielka nie może mi powiedzieć o co chodzi bo nie jestem prawnym opiekunem Jo.- Wyjeśniłem smutny.
- Aha. Trzeba to zmienić.
- Naprawdę?
- Harry co się tak dziwisz. Oboje się nią opiekujemy.
Liliana
Właśnie wyszliśmy od prawnika. Nie było żadnych problemów z prawami do opieki. Wyszliśmy przed kancelarie marcowe słońce przebijało się przez chmury.
- Musimy tam wrócić- stwierdził Harry.
- Zapomniałeś czegoś?
- Tak. Chcę, żeby prawnie Darcy była twoją córką.
Złapał mnie za rękę i z powrotem wróciliśmy do prawnika. Nawet miał on przygotowane specjalne dokumenty. Po drodze zajechaliśmy do sklepu. W domu Bonnie i Louis zajmowali się dzieciakami.
- Sorry, że tak długo- powiedziałam.- Zajechaliśmy jeszcze do sklepu. Zostaniecie na obiad?
- Z chęcią- odpowiedział Louis patrząc na Bonnie która kiwała głową na tak.- I dzieciaki są kochane. Pomóc ci? Musę się podszkolić w gotowaniu, komuś obiecałem kolację własnej roboty.
- Możesz mi pomóc.
Louis wziął ode mnie zakupy i poszliśmy do kuchni. Harry po chwili przyniósł resztę. Louis zabrał się za krojenie.
- Lou jak tak bardzo lubisz dzieci to czemu nie dorobisz się własnych?
- Wcześniej Eleanor nie chciała, a z Bonnie dopiero co się poznajemy. A czemu pytasz?
- Bo chcę być chrzestną- odpowiedziałam śmiejąc się.
- Wezmę to na uwagę.
Nawet udało nam się ugotować jadalny obiad. Louis za bardzo go posolił.
- Naprawdę jesteś zakochany- stwierdził Harry.
- No jestem.
- Widać i czuć.
- O co ci chodzi?- zapytał poddenerwowany.
- Lou kotku przesoliłeś obiad- zaśmiała się Bonnie.
Zjedliśmy obiad i siedzieliśmy na kanapie.
- Harry wiesz, że dzisiaj jest mecz.
- Wiem, miałem w planach go oglądać z synem.
- Ale ja się nigdzie nie ruszam i nie mam zamiaru oglądać meczu- zauważyłam biorąc do ręki pilot.
- Kochanie w tym domu jest jeszcze kilka innych telewizorów.
- To się przenieś.
- Ale stąd jest blisko do kuchni.
- Hazza będziesz oglądał mecz z synek zero piwa.
- Oh no dobra. Louis chodź obejrzymy mecz na górze.
Harry wziął Erica na ręce i poszli na górę, a my z Bonnie zaczęłyśmy się śmiać. Przyjaciółka trzymała Sam na rękach, a u mnie na kolanach siedziała Darcy. Jo z Niallem była w kinie na jakiejś bajce. Niall to był jej ulubiony wujek.
Na prośbę Lili pojechałem do szkoły Jo. Czekałem na korytarzu na jej wychowawczynie. W końcu kobieta wyszła z pokoju nauczycielskiego.
- A pani Liliana?-Zdziwiła się na mój widok
- Poprosiła mnie- odpowiedziałem i zapytałem.- Jakiś problem?
- Panie Styles nie jest pan prawnym opiekunem Joanny i nie mogę udzielić panu żadnych informacji. Proszę przyjechać z żoną.
- Dobrze. - odwróciłem się na pięcie i wróciłem do domu.
Od progu przywitała mnie moja córeczka. Strasznie była zadowolona z młodszego rodzeństwa. Wziąłem małą na ręce i poszedłem do salonu.
- Wiesz o co chodziło?- zapytała Lili szeptem.
- Nie. Czemu szepczemy?- moja żona wskazała głową na wózek, w którym spały bliźniaki.- Nauczycielka nie może mi powiedzieć o co chodzi bo nie jestem prawnym opiekunem Jo.- Wyjeśniłem smutny.
- Aha. Trzeba to zmienić.
- Naprawdę?
- Harry co się tak dziwisz. Oboje się nią opiekujemy.
Liliana
Właśnie wyszliśmy od prawnika. Nie było żadnych problemów z prawami do opieki. Wyszliśmy przed kancelarie marcowe słońce przebijało się przez chmury.
- Musimy tam wrócić- stwierdził Harry.
- Zapomniałeś czegoś?
- Tak. Chcę, żeby prawnie Darcy była twoją córką.
Złapał mnie za rękę i z powrotem wróciliśmy do prawnika. Nawet miał on przygotowane specjalne dokumenty. Po drodze zajechaliśmy do sklepu. W domu Bonnie i Louis zajmowali się dzieciakami.
- Sorry, że tak długo- powiedziałam.- Zajechaliśmy jeszcze do sklepu. Zostaniecie na obiad?
- Z chęcią- odpowiedział Louis patrząc na Bonnie która kiwała głową na tak.- I dzieciaki są kochane. Pomóc ci? Musę się podszkolić w gotowaniu, komuś obiecałem kolację własnej roboty.
- Możesz mi pomóc.
Louis wziął ode mnie zakupy i poszliśmy do kuchni. Harry po chwili przyniósł resztę. Louis zabrał się za krojenie.
- Lou jak tak bardzo lubisz dzieci to czemu nie dorobisz się własnych?
- Wcześniej Eleanor nie chciała, a z Bonnie dopiero co się poznajemy. A czemu pytasz?
- Bo chcę być chrzestną- odpowiedziałam śmiejąc się.
- Wezmę to na uwagę.
Nawet udało nam się ugotować jadalny obiad. Louis za bardzo go posolił.
- Naprawdę jesteś zakochany- stwierdził Harry.
- No jestem.
- Widać i czuć.
- O co ci chodzi?- zapytał poddenerwowany.
- Lou kotku przesoliłeś obiad- zaśmiała się Bonnie.
Zjedliśmy obiad i siedzieliśmy na kanapie.
- Harry wiesz, że dzisiaj jest mecz.
- Wiem, miałem w planach go oglądać z synem.
- Ale ja się nigdzie nie ruszam i nie mam zamiaru oglądać meczu- zauważyłam biorąc do ręki pilot.
- Kochanie w tym domu jest jeszcze kilka innych telewizorów.
- To się przenieś.
- Ale stąd jest blisko do kuchni.
- Hazza będziesz oglądał mecz z synek zero piwa.
- Oh no dobra. Louis chodź obejrzymy mecz na górze.
Harry wziął Erica na ręce i poszli na górę, a my z Bonnie zaczęłyśmy się śmiać. Przyjaciółka trzymała Sam na rękach, a u mnie na kolanach siedziała Darcy. Jo z Niallem była w kinie na jakiejś bajce. Niall to był jej ulubiony wujek.
No i jakoś udało mi się wyskrobać ostatni rozdział. CHyba napiszę drugą cześć bo mam już pomysł tylko muszę go dopracować. Niedługo dodam epilog.
wtorek, 18 czerwca 2013
28. Urodziny Harry'ego
Liliana
Z chłopakami urządziliśmy zebranie specjalne, ale bez Harry’ego. Chodziło o jego urodziny, to już za parę dni. Kompletnie nie wiedziałam jaki mu kupić prezent. Kłóciłam się Louisem o marchewki.
- Z ciężarną się nie podzielisz.- powiedziałam smutna.
- Proszę- podał mi marchewkę.- Tylko Lili nie płacz.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Pocałowałam pasiastego w policzek i zabrałam się za jedzenie pomarańczowego warzywa. Miałam ochotę jeszcze na żelki. Spojrzałam na Nialla, który miał z pięć opakowań.
- Niall, podzielisz się żelkami.
Blondynek po chwili namysłu rzucił w moją stronę paczkę żelkowych misiów. Jeszcze szerzej się uśmiechnęłam i zabrałam się za jedzenie. Na przemian jadłam marchewkę i żelki.
- Może impreza- zaproponował Zayn.- Przez cały dzień będziemy udawać, że nie pamiętamy o jego urodzinach, Lili ty też, a później impreza.
- Ja się nie nadaję na imprezy- jęknęłam.
- Taka mała. Tylko z najbliższymi i bez alkoholu bo będą dziewczynki- dodał Liam.
- I ten pomysł mi się podoba.
Podzieliliśmy się zadaniami i Louis odwiózł mnie do domu. Trochę ciężko mi się prowadziło. Spojrzałam na pasiastego, który non stop się uśmiechał. Ostatnio ciągle był szczęśliwy.
- Czego się naćpałeś?
- Ja? Niczego, jestem po prostu cholernie szczęśliwy.
- Widać. Bonnie?
- Tak. Jestem zakochany.
- To wspaniale. Lou co ja mu mogę kupić?
- Niech pomyślę. Kamerę kup mu kamerę, którą będzie mógł nagrywać swoje dzieci.
Pocałowałam chłopaka w policzek i wysiadłam z samochodu. Weszłam do domu, gdzie panował lekki bałagan. W salonie rozłożone było wielkie płótno i we trójkę po nim malowali. Byli cali w farbie.
- Co robicie?
- Pomagamy odrobić pracę domową dla Jo- odpowiedział mi Harry.
Podszedł do mnie, z tym swoim uśmiechem. Całą twarz miał niebieską. Złapał moją twarz w dłonie i pocałował.
- Do twarzy ci w tym niebieskim- stwierdził podnosząc swoje ręce do góry, całe były upaćkane w niebieskiej farbie.
- Ubrudziłeś mnie. Nie daruję ci tego.
Udając obrażoną poszłam się umyć. Zostawiłam Harry’ego z dziewczynkami.
Urodziny Harry’ego
Przez cały dzień udawaliśmy, że nie pamiętamy o jego urodzinach. Nawet Asię i Darcy wkręciliśmy w nasz plan. Wieczorem pojechaliśmy do chłopaków, bo tam miała być impreza. Weszliśmy do środka i wszyscy zebrani krzyknęli „Niespodzianka”.
- Wszystkiego najlepszego kochanie- powiedziała przytulając go.
- Myślałem, że zapomnieliście.
- Nie tatusiu.
Po imprezie wróciliśmy do domu. Siedziałam w łazience i zmywałam makijaż kiedy poczułam straszliwy ból. Miałam nadzieję, że zaraz minie. Poczułam jak woda płynie mi po nogach. Wyszłam z łazienki.
- Harry wody mi odeszły- powiedziałam do niego.
Chłopak szybko zerwał się z łóżka i sprowadził do samochodu. Dobrze, że moja torba była spakowana już od tygodnia. Był to dziewiąty miesiąc i mogłam urodzić w każdej chwili.
- Lou możesz do nas przyjechać, trzeba popilnować dziewczynek… No tak jadę właśnie do szpitala… Śpią… Tak zadzwonię.
Harry
Lekarz stwierdził, że trzeba wykonać cesarskie cięcie. Zostałem wyproszony z Sali. Chodziłem w tą i z powrotem po korytarzu. Nie przeżyję jak historia znowu zatoczy koła. W końcu wyszła do mnie pielęgniarka.
- Ma pan córkę i syna- powiedziała a ja odetchnąłem z ulgą.
- A Lili?
- Żona też czuje się dobrze. Niedługo będzie pan mógł ich zobaczyć.
Z radości to aż przytuliłem pielęgniarkę. Kobieta niepewnie odwzajemniła uścisk. Z uśmiechem odeszła. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do chłopaków. Pół godziny później mogłem do nich wejść. Lili leżała na łóżku, a w metalowym łóżeczku leżały moje bliźniaki. Jako, że Lili spała podszedłem do nich. Nie mogłem oderwać oczu od moich skarbów.
- Śliczne są.
- Nie śpisz?- zdziwiłem się.- Bo nasze.
Podszedłem do jej łóżka i pocałowałem ją w usta. Moja piękna żona, moje całe szczęście.
- Wiesz ja ich jeszcze dokładnie nie widziałam.
- To zaraz obaczysz.
Najpierw na ręce wziąłem naszą córeczkę, podałem ją Lili i sam trzymałem naszego synka. Oboje smacznie sobie spali.
- Wiesz na pewno nie zapomnisz o ich urodzinach- zaśmiała się Lili.
- Urodzili się dzień później niż ja. To chyba był najwspanialszy prezent jaki dostałem.
- Darcy będzie zazdrosna. Tak samo powiedziałeś o jej rysunku.
- To jej nie powiemy- stwierdziłem i pocałowałem ją w usta.- Jak je nazwiemy?
- Myślałam nad Eric i Samanta .
- Bardzo ładnie- zgodziłem się.- Eric i Samanta Styles.
Jak się podoba prezent dla Harry'ego?? Sorry, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale cały tydzień nie miałam internetu. Mile widziane komentarze i do następnego. \
sobota, 8 czerwca 2013
27. Bonnie
Liliana
Dzisiaj Louis miał nam wszystkim przedstawić swoją nową dziewczynę Bonnie. Stałam przed lustrem i się ubierałam.
- Wyglądam grubo- powiedziałam do Harry'ego.
- Nie prawda.
- Jesteś ślepy czy jak? Harry ja własnych stóp nie widzę.
- Wiesz, że nie jesteś tam sama.
- Ale i tak jestem gruba.
Harry podszedł do mnie i namiętnie pocałował. Jego ręce znalazły się na mojej tali. Delikatnie przyciągnął mnie do siebie.
- Cholernie mnie pociągasz.
Pocałował mnie jeszcze raz i wyszedł z łazienki. Uśmiechałam się sama do siebie i skończyłam się ubierać. Gotowa zeszłam na dół. W salonie na kanapie siedziała jakaś brunetka i Louis. Pasiasty wstał z kanapy i podszedł do mnie.
- Cześć piękna- powiedział całując mnie w policzek.- Chodź. Bonnie kochanie poznaj moją drugą miłość Lilianę.
- On żartuje. Jestem Lili.
- Już się przyzwyczaiłam, że on ze wszystkiego żartuje. Bonnie.
- Lou widziałeś gdzieś dziewczynki?
- Obie księżniczki dostały prezenty i poszły bawić się na górę. Obie są zachwycone nową ciocią. Twój mąż jest w kuchni, sam sobie wszedłem.
- Jak zwykle Louis. Reszta zaraz powinna być.
Na zawołanie do domu wpadła pozostała trójka. Każdy z chłopaków mnie przytulił i ku zaskoczeniu Bonnie ją też wyściskali.
- Lili a co będzie do jedzenia?
- Pytaj Hazzy on gotuje, ja mam dziwny gust.
Obiad miną w cudownej atmosferze. Bonnie to bardzo miła dziewczyna i bardzo pasuje do Louisa. Leżałam na łóżku i czekałam, aż Harry wyjdzie z łazienki.
- Jak moje bliźniaki?- zapytał kładąc mi rękę na brzuchu.
- Wiercą się strasznie. Ale jeszcze dwa miesiące.
- Za trzy miesiące będę mógł patrzeć na nasze dzieci. Właśnie trzeba im pokój zrobić.
- To jutro, teraz jestem strasznie zmęczona.
Cały dzisiejszy dzień spędziłam na zakupach. Najpierw z Harry'm wybieraliśmy meble do pokoju dla bliźniaków, później z Danielle kupowałyśmy dla nich ciuszki.
- Jak to jest, że tylko Harry dorobił się dzieci?
- No cóż Harry i Julie oni byli w sobie tak po uszy zakochani. Ona chciała mieć dziecko, a on pragnął tylko jej szczęścia. Żadne z nich nie pomyślało, że tak to się skończy. Z drugiej strony Louis i Eleanor rozchodzili się i wracali do siebie. Niall nie ma dziewczyny, Zayn też.
- A ty i Liam?
- Nigdy nie rozmawialiśmy o tym.
- A chciałabyś?
Popatrzyła na mnie i szeroko się uśmiechnęła.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Krótki, do bani i w ogóle możecie mi urwać głowę, że mnie tak długo nie było. Mile widziane komentarze i do następnego.
Dzisiaj Louis miał nam wszystkim przedstawić swoją nową dziewczynę Bonnie. Stałam przed lustrem i się ubierałam.
- Wyglądam grubo- powiedziałam do Harry'ego.
- Nie prawda.
- Jesteś ślepy czy jak? Harry ja własnych stóp nie widzę.
- Wiesz, że nie jesteś tam sama.
- Ale i tak jestem gruba.
Harry podszedł do mnie i namiętnie pocałował. Jego ręce znalazły się na mojej tali. Delikatnie przyciągnął mnie do siebie.
- Cholernie mnie pociągasz.
Pocałował mnie jeszcze raz i wyszedł z łazienki. Uśmiechałam się sama do siebie i skończyłam się ubierać. Gotowa zeszłam na dół. W salonie na kanapie siedziała jakaś brunetka i Louis. Pasiasty wstał z kanapy i podszedł do mnie.
- Cześć piękna- powiedział całując mnie w policzek.- Chodź. Bonnie kochanie poznaj moją drugą miłość Lilianę.
- On żartuje. Jestem Lili.
- Już się przyzwyczaiłam, że on ze wszystkiego żartuje. Bonnie.
- Lou widziałeś gdzieś dziewczynki?
- Obie księżniczki dostały prezenty i poszły bawić się na górę. Obie są zachwycone nową ciocią. Twój mąż jest w kuchni, sam sobie wszedłem.
- Jak zwykle Louis. Reszta zaraz powinna być.
Na zawołanie do domu wpadła pozostała trójka. Każdy z chłopaków mnie przytulił i ku zaskoczeniu Bonnie ją też wyściskali.
- Lili a co będzie do jedzenia?
- Pytaj Hazzy on gotuje, ja mam dziwny gust.
Obiad miną w cudownej atmosferze. Bonnie to bardzo miła dziewczyna i bardzo pasuje do Louisa. Leżałam na łóżku i czekałam, aż Harry wyjdzie z łazienki.
- Jak moje bliźniaki?- zapytał kładąc mi rękę na brzuchu.
- Wiercą się strasznie. Ale jeszcze dwa miesiące.
- Za trzy miesiące będę mógł patrzeć na nasze dzieci. Właśnie trzeba im pokój zrobić.
- To jutro, teraz jestem strasznie zmęczona.
Cały dzisiejszy dzień spędziłam na zakupach. Najpierw z Harry'm wybieraliśmy meble do pokoju dla bliźniaków, później z Danielle kupowałyśmy dla nich ciuszki.
- Jak to jest, że tylko Harry dorobił się dzieci?
- No cóż Harry i Julie oni byli w sobie tak po uszy zakochani. Ona chciała mieć dziecko, a on pragnął tylko jej szczęścia. Żadne z nich nie pomyślało, że tak to się skończy. Z drugiej strony Louis i Eleanor rozchodzili się i wracali do siebie. Niall nie ma dziewczyny, Zayn też.
- A ty i Liam?
- Nigdy nie rozmawialiśmy o tym.
- A chciałabyś?
Popatrzyła na mnie i szeroko się uśmiechnęła.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Krótki, do bani i w ogóle możecie mi urwać głowę, że mnie tak długo nie było. Mile widziane komentarze i do następnego.
piątek, 31 maja 2013
26. Odwołany ślub
Liliana
Siedziałam sobie w salonie i pisałam. Harry i dziewczynki pojechali na basen. Upiłam łyk herbaty i z powrotem zatraciłam się w swoim zajęciu. Do domu ktoś wszedł. Podniosłam oczy znad swojego zeszytu na Louisa. Chłopak ostatnio był jakiś nieswój. Jak dla mnie on nie był zadowolony z tego szybkiego ślubu.
- Nie ma Harry'ego- powiedziałam.
- To dobrze- stwierdził Louis siadając na kanapie.- Mam problem.
- Widać.- Zamknęłam zeszyt i odłożyłam go na stolik.- Co jest? Bierzesz ślub, a nie skaczesz z radości.
- Bo nie jestem szczęśliwy. Oświadczyłem się bo myślałem, że to nas uratuje, ale popełniłem błąd.
- Co? Dlaczego?
- Lili ja jej już nie kocham. Teraz znowu wyjechała i wcale mi to nie przeszkadza. Cały ten ślub teraz jest na mojej głowie. Do tego zakochałem się.
- Dobra, a w kim?
- W dziewczynie, która pomaga mi przy ślubie.
- Louis to szaleństwo. Może to zwykłe zauroczenie.
- Wiem, że to szaleństwo, ale nie umiem przestać o niej myśleć. Szukam pretekstu, żeby spędzać z nią czas.
- Ślub jest na całe życie i jeżeli nie kochasz Eleanor to zatrzymaj tę machinę. Jeżeli się zakochałeś, no cóż na to ja nic nie poradzę.
Objęłam go ramieniem, w tym samym momencie do pokoju weszła Eleanor. Była zła i chyba słyszała naszą rozmowę.
- Nie wierzę, że to mówisz, przecież jesteś moją przyjaciółką.
- On ma wątpliwości, a ślub powinno brać się z miłości.- zaczęłam go bronić.
- Odezwała się. Ty wzięłaś ślub dla kasy.- zabolały mnie jej słowa. Louis podniósł się z kanapy. Wyglądał na wściekłego.
- El nie wciągaj jej w to- powiedział w marę spokojnie.
- Nie wciągaj. Sama się w to wciągnęła. Ona wzięła ślub dla pieniędzy Harry'ego, a teraz udziela rad.
- Eleanor licz się ze słowami.- Jeszcze Harry'ego brakowało do kompletu.- Nadal jest to moja żona.
- Żona, która zdradza cię z najlepszym przyjacielem. Harry jesteś pewien, że to twoje bliźniaki?
- Tak, jestem pewien.
- Ja na twoim miejscu bym nie była taka pewna, to przecież zwykła dziwka.
- Louis stary wiem, że to twoja narzeczona, ale nie pozwolę obrażać mojej żony.
- Nie krępuj się.- powiedział Louis.
- Ty jesteś dziwką, chodzi ci o kasę. Zdradzasz go na prawo i lewo. Tolerowałem cię w moim domu tylko ze względu na Louisa, ale miarka się przelała. Wiesz gdzie są drzwi, czy mam ci pokazać?
- Wiem-odpowiedziała.- Mnie się od tak nie zostawia.- Powiedziała do Louisa i wyszła.
Wypuszczając głośno powietrze oparłam się o kanapę. Tego się po niej nie spodziewałam.
- Harry ja się nie zakochałem w Lili- powiedział Louis.
- Wiem. Lili kochanie strasznie blada jesteś- stwierdził.-
- Po prostu się zdenerwowałam. Pójdę się położyć.
Wstałam z kanapy i skierowała się w stronę schodów. Harry zatrzymał mnie i pocałował. Uśmiechnęłam się delikatnie i poszłam na górę.
Harry
Louis stał na środku pokoju z rękoma w kieszeniach. Byłem oszołomiony sytuacją jaka miała miejsce przed chwilą.
- Piwo? Ja się muszę napić.
Poszedłem do kuchni i z lodówki wyjąłem dwie butelki. Jedną podałem Louisowi, który poszedł za mną.
- Zdradzała mnie?
- Kilka razy widziałem ją z innym.
- A ja czułem się winny.
- Dobra, kim jest ta dziewczyna?- zapytałem.
- Bonnie Brown, pomagała mi przy ślubie- odpowiedział.
- Nieźle pomagała ci przy tym ślubie- zaśmiałem się.
- Mogę zostać u was, u mnie jest Eleanor.
- Jasne nie ma sprawy. Idę do Lili.
- Przeproś ją ode mnie.- powiedział.
- Stary nie masz za co przepraszać. To Eleanor powinna przepraszać.
Skierowałem się na górę. Moje kochanie leżało na łóżku przykryta kocem. Obszedłem łóżko i usiadłem na skraju. Płakała. Pochyliłem się i otarłem jej łzy.
- Kochanie nie płacz.
- Żądzą mną hormony, ciągle płaczę.
- Dobrze.
Położyłem się obok niej i objąłem ją w tali. Rękę płożyłem na jej brzuchu.
- Harry gdzie są dziewczynki?- zapytała.
- Liam i Danielle bawią się w rodziców.- odpowiedziałem.
- Jak Louis?
- Zostaje u nas. Kochanie nie przejmuj się już. Kopią jak szalone.- zaśmiałem się czując ich kopnięcia.
- Tak. Hazza głodna jestem.
- Zamówię pizzę.
Siedziałam sobie w salonie i pisałam. Harry i dziewczynki pojechali na basen. Upiłam łyk herbaty i z powrotem zatraciłam się w swoim zajęciu. Do domu ktoś wszedł. Podniosłam oczy znad swojego zeszytu na Louisa. Chłopak ostatnio był jakiś nieswój. Jak dla mnie on nie był zadowolony z tego szybkiego ślubu.
- Nie ma Harry'ego- powiedziałam.
- To dobrze- stwierdził Louis siadając na kanapie.- Mam problem.
- Widać.- Zamknęłam zeszyt i odłożyłam go na stolik.- Co jest? Bierzesz ślub, a nie skaczesz z radości.
- Bo nie jestem szczęśliwy. Oświadczyłem się bo myślałem, że to nas uratuje, ale popełniłem błąd.
- Co? Dlaczego?
- Lili ja jej już nie kocham. Teraz znowu wyjechała i wcale mi to nie przeszkadza. Cały ten ślub teraz jest na mojej głowie. Do tego zakochałem się.
- Dobra, a w kim?
- W dziewczynie, która pomaga mi przy ślubie.
- Louis to szaleństwo. Może to zwykłe zauroczenie.
- Wiem, że to szaleństwo, ale nie umiem przestać o niej myśleć. Szukam pretekstu, żeby spędzać z nią czas.
- Ślub jest na całe życie i jeżeli nie kochasz Eleanor to zatrzymaj tę machinę. Jeżeli się zakochałeś, no cóż na to ja nic nie poradzę.
Objęłam go ramieniem, w tym samym momencie do pokoju weszła Eleanor. Była zła i chyba słyszała naszą rozmowę.
- Nie wierzę, że to mówisz, przecież jesteś moją przyjaciółką.
- On ma wątpliwości, a ślub powinno brać się z miłości.- zaczęłam go bronić.
- Odezwała się. Ty wzięłaś ślub dla kasy.- zabolały mnie jej słowa. Louis podniósł się z kanapy. Wyglądał na wściekłego.
- El nie wciągaj jej w to- powiedział w marę spokojnie.
- Nie wciągaj. Sama się w to wciągnęła. Ona wzięła ślub dla pieniędzy Harry'ego, a teraz udziela rad.
- Eleanor licz się ze słowami.- Jeszcze Harry'ego brakowało do kompletu.- Nadal jest to moja żona.
- Żona, która zdradza cię z najlepszym przyjacielem. Harry jesteś pewien, że to twoje bliźniaki?
- Tak, jestem pewien.
- Ja na twoim miejscu bym nie była taka pewna, to przecież zwykła dziwka.
- Louis stary wiem, że to twoja narzeczona, ale nie pozwolę obrażać mojej żony.
- Nie krępuj się.- powiedział Louis.
- Ty jesteś dziwką, chodzi ci o kasę. Zdradzasz go na prawo i lewo. Tolerowałem cię w moim domu tylko ze względu na Louisa, ale miarka się przelała. Wiesz gdzie są drzwi, czy mam ci pokazać?
- Wiem-odpowiedziała.- Mnie się od tak nie zostawia.- Powiedziała do Louisa i wyszła.
Wypuszczając głośno powietrze oparłam się o kanapę. Tego się po niej nie spodziewałam.
- Harry ja się nie zakochałem w Lili- powiedział Louis.
- Wiem. Lili kochanie strasznie blada jesteś- stwierdził.-
- Po prostu się zdenerwowałam. Pójdę się położyć.
Wstałam z kanapy i skierowała się w stronę schodów. Harry zatrzymał mnie i pocałował. Uśmiechnęłam się delikatnie i poszłam na górę.
Harry
Louis stał na środku pokoju z rękoma w kieszeniach. Byłem oszołomiony sytuacją jaka miała miejsce przed chwilą.
- Piwo? Ja się muszę napić.
Poszedłem do kuchni i z lodówki wyjąłem dwie butelki. Jedną podałem Louisowi, który poszedł za mną.
- Zdradzała mnie?
- Kilka razy widziałem ją z innym.
- A ja czułem się winny.
- Dobra, kim jest ta dziewczyna?- zapytałem.
- Bonnie Brown, pomagała mi przy ślubie- odpowiedział.
- Nieźle pomagała ci przy tym ślubie- zaśmiałem się.
- Mogę zostać u was, u mnie jest Eleanor.
- Jasne nie ma sprawy. Idę do Lili.
- Przeproś ją ode mnie.- powiedział.
- Stary nie masz za co przepraszać. To Eleanor powinna przepraszać.
Skierowałem się na górę. Moje kochanie leżało na łóżku przykryta kocem. Obszedłem łóżko i usiadłem na skraju. Płakała. Pochyliłem się i otarłem jej łzy.
- Kochanie nie płacz.
- Żądzą mną hormony, ciągle płaczę.
- Dobrze.
Położyłem się obok niej i objąłem ją w tali. Rękę płożyłem na jej brzuchu.
- Harry gdzie są dziewczynki?- zapytała.
- Liam i Danielle bawią się w rodziców.- odpowiedziałem.
- Jak Louis?
- Zostaje u nas. Kochanie nie przejmuj się już. Kopią jak szalone.- zaśmiałem się czując ich kopnięcia.
- Tak. Hazza głodna jestem.
- Zamówię pizzę.
Jakiś mi nie wyszedł. Mile widziane komentarze i do następnego.
czwartek, 23 maja 2013
25. Rodzinne święta
Liliana
- Bierzemy ślub- powiedziała Eleanor.
- To wspaniale.
- W sylwestra- dodał zadowolony Louis.
- Skąd ten pośpiech?- zapytał Harry.
- Tak jakoś.
- Gratulacje- oboje zaczęliśmy ich przytulać.
- Chcemy też, żebyście byli świadkami.
Spojrzałam zaszokowana na parę. Louis wcale nie wyglądał jakby żartował. Pierwszy ockną się Harry.
- Bardzo nam miło- stwierdził i przytulił przyjaciela. Poszłam w jego ślady.
Na zewnątrz czekała na nas limuzyna. Pojechaliśmy nią pod salę. Harry pomógł mi zdjąć płaszcz i zniknęliśmy w tłumie gości. Każdy mi gratulował, a Hazza nie odstępował mnie na krok. Usiedliśmy do stołu aby coś zjeść.
- No i widzisz fajnie jest, a ty nie chciałaś iść.
- Bolą mnie już plecy. Z chęcią bym już wróciła do domu.
- Dla mojej księżniczki wszystko.
Harry złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę wyjścia.
Wigilia
Na święta przyjeżdżają do nas rodzicie Harry'ego. W legginsach i koszulce Harry'ego piekłam ostatnie ciasto. Chłopak i dziewczynki mieli za zadanie ubrać choinkę. Ciasto było upieczone, a ja poszłam na górę się przyszykować. Wzięłam prysznic i ubrałam się w czarną sukienkę, na nogi założyłam czerwone szpilki. Gotowa wyszłam z łazienki. W sypialni siedział Harry ubrany już w garnitur.
- Pięknie wyglądasz.- Stwierdził.- Mam coś dla ciebie.
- Harry nie trzeba.
- Kochanie nie marudź, są święta i chcę ci dać prezent.
Na szyji zapiął mi piękny naszyjnik z serduszkiem. Odwróciłam się do niego przodem i delikatnie pocałowałam.
- Ja też mam coś dla ciebie.
- Jesteś wystarczającym prezentem.
- Ale i tak mam dla ciebie prezent.
Podałam mu jeden z moich notesów. Spojrzał na mnie zaszokowany.
- Napisałam coś nowego i specjalnie dla ciebie przetłumaczyłam na angielski.
- Naprawdę, myślałem że nie lubisz jak czytam twoje książki.
- Chciałam zrobić wyjątek.
Pocałowałam go w usta i wyszłam z pokoju zostawiając go samego. Na dole w salonie bawiły się wyszykowane dziewczynki. Zaczęłam rozkładać naczynia na stole. Zostało tylko czekać na rodziców Harry'ego. Usiadłam na kanapie kiedy ktoś zapukał do drzwi.
- Babcia.
Z podłogi zerwała się Darcy i zaczęła biec w stronę drzwi. Ze śmiechem poszłam za nią otworzyć drzwi. Przywitałam się z Ann i Robinem.
- Ja pójdę po Harry'ego.
- No właśnie gdzie on zniknął?
- Czyta.- odpowiedziałam.
Na twarzach rodziców Harry'ego malował się szok. Uśmiechając się pod nosem poszłam na górę. Miło spędziliśmy wspólną Wigilię. Dziewczynki były zadowolone z masy prezentów. Rodzice także.
- Możecie przenocować u nas.- powiedziałam.
- Nie będziemy siedzieć wam na głowie.
- Z wami, jak wam przetłumaczyć, że nie będziecie przeszkadzać.
- Wrócimy do domu. Trzymajcie się.
Razem z Harry'm zaczęliśmy sprzątać, dziewczynki dawno już spały. Kiedy naczynia były w zmywarce my także poszliśmy spać. W nocy obudził mnie jakiś hałas.
- Harry ktoś jest na dole.- powiedziałam budząc męża,
- Co? Już sprawdzam.
Harry wstał z łózka i zaspany zszedł na dół. Poszłam za nim. Po cichu schodziliśmy na dół. Chłopak podszedł do postaci stojącej w salonie i oboje zaczęli się szarpać. Ja byłam mądrzejsza i zapaliłam światło. Harry zdziwiony spojrzał na naszego włamywacza.
- Louis czy ciebie do reszty pogięło?- zapytał.
Włamywaczem był nasz przyjaciel przebrany za Świętego Mikołaja. Zaczęłam się śmiać.
- Chciałem wam tylko prezenty przynieść. Dostałem we własne urodziny.
- Nikt nie kazał ci się skradać.- zauważył Harry.
- Lili może chociaż ty docenisz moje poświęcenie.
- Docenię Mikołaju.
Podeszłam do chłopaka i go przytuliłam. Miał nawet brodę.
- Wiesz co ale ta twoja biała broda mnie kuje.
- Sorki.
Teraz broda na gumce znajdowała się z drugiej strony jego głowy. Oboje z Harry'm zaczęliśmy się śmiać.
- Bierzemy ślub- powiedziała Eleanor.
- To wspaniale.
- W sylwestra- dodał zadowolony Louis.
- Skąd ten pośpiech?- zapytał Harry.
- Tak jakoś.
- Gratulacje- oboje zaczęliśmy ich przytulać.
- Chcemy też, żebyście byli świadkami.
Spojrzałam zaszokowana na parę. Louis wcale nie wyglądał jakby żartował. Pierwszy ockną się Harry.
- Bardzo nam miło- stwierdził i przytulił przyjaciela. Poszłam w jego ślady.
Na zewnątrz czekała na nas limuzyna. Pojechaliśmy nią pod salę. Harry pomógł mi zdjąć płaszcz i zniknęliśmy w tłumie gości. Każdy mi gratulował, a Hazza nie odstępował mnie na krok. Usiedliśmy do stołu aby coś zjeść.
- No i widzisz fajnie jest, a ty nie chciałaś iść.
- Bolą mnie już plecy. Z chęcią bym już wróciła do domu.
- Dla mojej księżniczki wszystko.
Harry złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę wyjścia.
Wigilia
Na święta przyjeżdżają do nas rodzicie Harry'ego. W legginsach i koszulce Harry'ego piekłam ostatnie ciasto. Chłopak i dziewczynki mieli za zadanie ubrać choinkę. Ciasto było upieczone, a ja poszłam na górę się przyszykować. Wzięłam prysznic i ubrałam się w czarną sukienkę, na nogi założyłam czerwone szpilki. Gotowa wyszłam z łazienki. W sypialni siedział Harry ubrany już w garnitur.
- Pięknie wyglądasz.- Stwierdził.- Mam coś dla ciebie.
- Harry nie trzeba.
- Kochanie nie marudź, są święta i chcę ci dać prezent.
Na szyji zapiął mi piękny naszyjnik z serduszkiem. Odwróciłam się do niego przodem i delikatnie pocałowałam.
- Ja też mam coś dla ciebie.
- Jesteś wystarczającym prezentem.
- Ale i tak mam dla ciebie prezent.
Podałam mu jeden z moich notesów. Spojrzał na mnie zaszokowany.
- Napisałam coś nowego i specjalnie dla ciebie przetłumaczyłam na angielski.
- Naprawdę, myślałem że nie lubisz jak czytam twoje książki.
- Chciałam zrobić wyjątek.
Pocałowałam go w usta i wyszłam z pokoju zostawiając go samego. Na dole w salonie bawiły się wyszykowane dziewczynki. Zaczęłam rozkładać naczynia na stole. Zostało tylko czekać na rodziców Harry'ego. Usiadłam na kanapie kiedy ktoś zapukał do drzwi.
- Babcia.
Z podłogi zerwała się Darcy i zaczęła biec w stronę drzwi. Ze śmiechem poszłam za nią otworzyć drzwi. Przywitałam się z Ann i Robinem.
- Ja pójdę po Harry'ego.
- No właśnie gdzie on zniknął?
- Czyta.- odpowiedziałam.
Na twarzach rodziców Harry'ego malował się szok. Uśmiechając się pod nosem poszłam na górę. Miło spędziliśmy wspólną Wigilię. Dziewczynki były zadowolone z masy prezentów. Rodzice także.
- Możecie przenocować u nas.- powiedziałam.
- Nie będziemy siedzieć wam na głowie.
- Z wami, jak wam przetłumaczyć, że nie będziecie przeszkadzać.
- Wrócimy do domu. Trzymajcie się.
Razem z Harry'm zaczęliśmy sprzątać, dziewczynki dawno już spały. Kiedy naczynia były w zmywarce my także poszliśmy spać. W nocy obudził mnie jakiś hałas.
- Harry ktoś jest na dole.- powiedziałam budząc męża,
- Co? Już sprawdzam.
Harry wstał z łózka i zaspany zszedł na dół. Poszłam za nim. Po cichu schodziliśmy na dół. Chłopak podszedł do postaci stojącej w salonie i oboje zaczęli się szarpać. Ja byłam mądrzejsza i zapaliłam światło. Harry zdziwiony spojrzał na naszego włamywacza.
- Louis czy ciebie do reszty pogięło?- zapytał.
Włamywaczem był nasz przyjaciel przebrany za Świętego Mikołaja. Zaczęłam się śmiać.
- Chciałem wam tylko prezenty przynieść. Dostałem we własne urodziny.
- Nikt nie kazał ci się skradać.- zauważył Harry.
- Lili może chociaż ty docenisz moje poświęcenie.
- Docenię Mikołaju.
Podeszłam do chłopaka i go przytuliłam. Miał nawet brodę.
- Wiesz co ale ta twoja biała broda mnie kuje.
- Sorki.
Teraz broda na gumce znajdowała się z drugiej strony jego głowy. Oboje z Harry'm zaczęliśmy się śmiać.
W końcu udało mi się przepisać. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Mile widziane komentarze i do następnego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)