Harry
Wstałem wcześniej i postanowiłem przyszykować śniadanie.Zanim wyszedłem do sklepu zaszedłem do Darcy. Moja córeczka spała przytulona do misia. Później odwiedziłem pokój w którym spała siostra Lili. Dziewczynka akurat się obudziła. Przestraszonym wzrokiem błądziła po pokoju. Jej spojrzenie padło na mnie.
- Jestem Harry.- powiedziałem.
- Gdzie Lili?- zapytała. Całkiem nieźle mówi po angielsku,
- Śpi. Wiesz idę do sklepu i może masz ochotę pójść ze mną?
- Mogę?
- Tak. Ubierz się, a ja poczekam za drzwiami.
Dziewczynka po kilku minutach wyszła z pokoju. Złapałem ją za rękę, żeby mi się nie zgubiła i razem pojechaliśmy do sklepu. Była bardzo rezolutną dziewczynką.
- Lubisz czekoladę?- zapytałem biorąc do ręki Nutelle
- Tak.
Kiedy wózek był pełny pojechaliśmy do kasy zapłacić za wszystko. Z pomocą Asi zrobiłem śniadanie. Układałem wszystko na tacy kiedy dobiegł mnie krzyk Darcy.
- Tatusiu.
Poszedłem na górę, moja mała córeczka siedziała u mnie w pokoju, tuliła się do Lili.
- Mama.- powiedziała ciesząc się.
Uśmiechałem się szeroko widząc tę scenę. Lili spojrzała na mnie i też się uśmiechnęła. Do pokoju wpadał Asia.
- Cześć Lili.- powiedziała przytulając się do dziewczyny z drugiej strony. Lili syknęła.
- Co jest?- zapytałem podchodząc do niej.
- Nic to tylko ręka.
- Pokaż.
Prawa ręka Lili była sina i spuchnięta.
- To powinien zobaczyć lekarz. Zadzwonię po Lou zajmie się dziewczynkami, a my pojedziemy do szpitala.
- Harry to nic poważnego.
- Lili, nawet nie dyskutuj. Idź ubieraj się.
Liliana
Siedzieliśmy w szpitalu i czekaliśmy na naszą kolej. Uważałam, że Harry przesadza. W końcu zbadał mnie lekarz. Wysłał mnie na prześwietlenie. Ze zdjęciem wróciłam do gabinetu, teraz oprócz ortopedy była jeszcze jakaś kobieta.
- Wie pani, że nie musi się na to godzić?- zapytała, a ja szczerze nie wiedziałam o co chodzi.
- Ale na co?
- Proszę, przecież to widać, że on panią bije.
- Przepraszam kto?
- No pani mąż.- odpowiedziała, a ja się zaśmiałam.
- Harry? On by mnie nie skrzywdził. On by muchy nie skrzywdził.
- Nie musi pani go bronić.
- Ale ja mówię prawdę. To nie on. Naprawdę to nie Harry.
- Jest pani pewna, że to nie on.
- Tak jestem pewna. On nie zrobi mi krzywdy.- stwierdziłam.
Założyli mi szynę, na rękę i mogłam już wyjść. Harry objął mnie w tali i skierowaliśmy się do auta.
Wstałem wcześniej i postanowiłem przyszykować śniadanie.Zanim wyszedłem do sklepu zaszedłem do Darcy. Moja córeczka spała przytulona do misia. Później odwiedziłem pokój w którym spała siostra Lili. Dziewczynka akurat się obudziła. Przestraszonym wzrokiem błądziła po pokoju. Jej spojrzenie padło na mnie.
- Jestem Harry.- powiedziałem.
- Gdzie Lili?- zapytała. Całkiem nieźle mówi po angielsku,
- Śpi. Wiesz idę do sklepu i może masz ochotę pójść ze mną?
- Mogę?
- Tak. Ubierz się, a ja poczekam za drzwiami.
Dziewczynka po kilku minutach wyszła z pokoju. Złapałem ją za rękę, żeby mi się nie zgubiła i razem pojechaliśmy do sklepu. Była bardzo rezolutną dziewczynką.
- Lubisz czekoladę?- zapytałem biorąc do ręki Nutelle
- Tak.
Kiedy wózek był pełny pojechaliśmy do kasy zapłacić za wszystko. Z pomocą Asi zrobiłem śniadanie. Układałem wszystko na tacy kiedy dobiegł mnie krzyk Darcy.
- Tatusiu.
Poszedłem na górę, moja mała córeczka siedziała u mnie w pokoju, tuliła się do Lili.
- Mama.- powiedziała ciesząc się.
Uśmiechałem się szeroko widząc tę scenę. Lili spojrzała na mnie i też się uśmiechnęła. Do pokoju wpadał Asia.
- Cześć Lili.- powiedziała przytulając się do dziewczyny z drugiej strony. Lili syknęła.
- Co jest?- zapytałem podchodząc do niej.
- Nic to tylko ręka.
- Pokaż.
Prawa ręka Lili była sina i spuchnięta.
- To powinien zobaczyć lekarz. Zadzwonię po Lou zajmie się dziewczynkami, a my pojedziemy do szpitala.
- Harry to nic poważnego.
- Lili, nawet nie dyskutuj. Idź ubieraj się.
Liliana
Siedzieliśmy w szpitalu i czekaliśmy na naszą kolej. Uważałam, że Harry przesadza. W końcu zbadał mnie lekarz. Wysłał mnie na prześwietlenie. Ze zdjęciem wróciłam do gabinetu, teraz oprócz ortopedy była jeszcze jakaś kobieta.
- Wie pani, że nie musi się na to godzić?- zapytała, a ja szczerze nie wiedziałam o co chodzi.
- Ale na co?
- Proszę, przecież to widać, że on panią bije.
- Przepraszam kto?
- No pani mąż.- odpowiedziała, a ja się zaśmiałam.
- Harry? On by mnie nie skrzywdził. On by muchy nie skrzywdził.
- Nie musi pani go bronić.
- Ale ja mówię prawdę. To nie on. Naprawdę to nie Harry.
- Jest pani pewna, że to nie on.
- Tak jestem pewna. On nie zrobi mi krzywdy.- stwierdziłam.
Założyli mi szynę, na rękę i mogłam już wyjść. Harry objął mnie w tali i skierowaliśmy się do auta.
Dobra dzisiaj krótki. Mam nadzieję, że się podobał. Miele widziane komentarze i do następnego.
Hahahaha Harry tyranem. Fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńbooski :* kocham cie i opowiadanie :D czekam na nn :D - patrysia
OdpowiedzUsuńAwww. To jest niesamowitee !! Kocham ciee !! Do następnego! :))
OdpowiedzUsuńPrzepraszam bardzo ten rozdział nie jest beznadziejny lecz świetny :**
OdpowiedzUsuńNaprawdę super rozdział ale może mogło by więcej momentów harry i lili :)
mam nadzieję że następny rozdział pojawi się szybko♥
Co oni z mojego Harrego jakiegoś damskiego boksera robią no! :P
OdpowiedzUsuńRozdział jest zajebisty! I ja już chcę kolejny.
Czekam na kolejnyy!! :********
OdpowiedzUsuńCudowny ! <3
OdpowiedzUsuńKolejny rozdzial ma byc dzisiaj !!!!? :))
OdpowiedzUsuńSuper :) :) :)
OdpowiedzUsuńTak myślałam że lekarz pomyśli że to Hazza ja bije! Bardzo fajny rozdział! Czekam na następny! Zapraszam na mojego bloga http://dream-love-friendship.blogspot.com
OdpowiedzUsuń