Liliana
Zajechaliśmy pod dom. Asia i Darcy bawiły się z Louisem. W domu był straszny bałagan. Standardowo. Gdy tylko mnie zobaczył od razu zerwał się by mnie przytulić.
- No Harry, nie wiedziałem, że z ciebie taki damski bokser. - powiedział Lou, a ja już nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać.- Lili ty się musisz przeprowadzić do nas.
- Oczywiście Louis.- stwierdziłam.
- Kochanie chcesz mnie opuścić?- zapytał Harry obejmując mnie w tali. Pasiasty zrobił wielkie oczy, a po chwili szeroko się uśmiechał.
- No chyba muszę wam pogratulować.
- Czego?- zapytałam.
- No przecież jesteście razem.
- Louis o ile wiem ślub wzięliśmy z dwa miesiące temu.- powiedział Harry.- Nie sprawiły si kłopotu.
- Nie Darcy i Asia to grzeczne dziewczynki.
Spojrzałam na obie jak grzecznie się bawiły. Kto by pomyślał, że to wszystko tak się skończy.
- Harry możemy pogadać?- zapytał Louis.
- Jasne stary.
Harry
Poszedłem za Louisem do kuchni. Zastanawiało mnie o czym chciał rozmawiać.
- Jesteście razem?
- Tak Lou jesteśmy razem.
- Ale mi chodzi czy tak na prawdę.
- Wiem o co ci chodzi.
- Dobra, a czemu one obie są całe w siniakach. To nie ty?- zapytał jak najbardziej poważnie.
- No chyba cię pojebało. Ja miałbym im zrobić krzywdę. Znasz mnie przecież.
- Znam, ale się upewniam. To kto?
- Ich ojciec.
- A to skurwiel. Dobra, jutro nadal mam wieźć Darcy do Holmes Chapel?
- Zapytam Asię czy też nie chce pojechać do mojej mamy. Wiesz to by było nawet dobre, przygotowało by się dla niej pokój. Nie może spać w tym gościnnym jest taki smutny.
- Zapytaj, ja nadal mogę je zawieźć.
Louis pojechał do siebie, a ja zabrałem się za robienie obiadu. Do kuchni weszła Lili. Lubiłem jak się uśmiechała.
- Wiesz bo Darcy ma jutro jechać na parę dni do mojej mamy, może i Asia by chciała. My byśmy urządzili dla niej pokój. Co ty na to?
- Trzeba się jej zapytać o zdanie. Harry twoja mama nie będzie miała nic przeciwko?
- Moja mama kocha dzieci. Teraz Asia też będzie częścią naszej rodziny tak jak ty.
Podszedłem do niej i delikatnie pocałowałem. To było nieziemskie uczucie. Odsunęliśmy się od siebie jak zabrakło nam oddechu.
- Kocham cię.- powiedziałem i jeszcze raz tym razem tylko przelotnie musnąłem jej usta.
- Ja ciebie też kocham.
Spojrzałem na nią zaszokowany. Pierwszy raz to powiedziała. Stała opierając się o blat kuchenny i szeroko się uśmiechała.
- Zobaczę co robią.- stwierdziła i wyszła.
Nucąc pod nosem zabrałem się za robienie jedzenia. Usłyszałem czyjeś śmiechy.
- Darcy chce pić.- powiedziała niepewnie Asia.
- Już daję, a ty coś chcesz?
- Nie.
Do kubeczka nalałem soku dla mojej córki. Ukucnąłem na przeciwko nich i podałem go w małe rączki Darcy.
- Asiu ty się mnie boisz?- zapytałem. Lekko skinęła głową na tak.- Nie musisz się mnie bać. Kocham twoją siostrę...
- A mnie?- zapytała przerywając.
- Taż. Lili zawsze dużo o tobie opowiadała i bardzo się cieszę, że mogę cię poznać. Teraz będziemy rodzinę.
- Mogę cię przytulić?- zapytała.
- Jasne że tak.
Blondynka objęła mnie rączkami za szyję. Podniosłem się z klęczek trzymając ją na rękach.
- Jesteś strasznie lekka. Trzeba cię będzie utuczyć.- zaśmiałem się.- Masz ochotę mi pomóc?
- Mogę.
- No jasne, że tak. Jak mi pomożesz to będzie jeszcze smaczniejsze.
Zajechaliśmy pod dom. Asia i Darcy bawiły się z Louisem. W domu był straszny bałagan. Standardowo. Gdy tylko mnie zobaczył od razu zerwał się by mnie przytulić.
- No Harry, nie wiedziałem, że z ciebie taki damski bokser. - powiedział Lou, a ja już nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać.- Lili ty się musisz przeprowadzić do nas.
- Oczywiście Louis.- stwierdziłam.
- Kochanie chcesz mnie opuścić?- zapytał Harry obejmując mnie w tali. Pasiasty zrobił wielkie oczy, a po chwili szeroko się uśmiechał.
- No chyba muszę wam pogratulować.
- Czego?- zapytałam.
- No przecież jesteście razem.
- Louis o ile wiem ślub wzięliśmy z dwa miesiące temu.- powiedział Harry.- Nie sprawiły si kłopotu.
- Nie Darcy i Asia to grzeczne dziewczynki.
Spojrzałam na obie jak grzecznie się bawiły. Kto by pomyślał, że to wszystko tak się skończy.
- Harry możemy pogadać?- zapytał Louis.
- Jasne stary.
Harry
Poszedłem za Louisem do kuchni. Zastanawiało mnie o czym chciał rozmawiać.
- Jesteście razem?
- Tak Lou jesteśmy razem.
- Ale mi chodzi czy tak na prawdę.
- Wiem o co ci chodzi.
- Dobra, a czemu one obie są całe w siniakach. To nie ty?- zapytał jak najbardziej poważnie.
- No chyba cię pojebało. Ja miałbym im zrobić krzywdę. Znasz mnie przecież.
- Znam, ale się upewniam. To kto?
- Ich ojciec.
- A to skurwiel. Dobra, jutro nadal mam wieźć Darcy do Holmes Chapel?
- Zapytam Asię czy też nie chce pojechać do mojej mamy. Wiesz to by było nawet dobre, przygotowało by się dla niej pokój. Nie może spać w tym gościnnym jest taki smutny.
- Zapytaj, ja nadal mogę je zawieźć.
Louis pojechał do siebie, a ja zabrałem się za robienie obiadu. Do kuchni weszła Lili. Lubiłem jak się uśmiechała.
- Wiesz bo Darcy ma jutro jechać na parę dni do mojej mamy, może i Asia by chciała. My byśmy urządzili dla niej pokój. Co ty na to?
- Trzeba się jej zapytać o zdanie. Harry twoja mama nie będzie miała nic przeciwko?
- Moja mama kocha dzieci. Teraz Asia też będzie częścią naszej rodziny tak jak ty.
Podszedłem do niej i delikatnie pocałowałem. To było nieziemskie uczucie. Odsunęliśmy się od siebie jak zabrakło nam oddechu.
- Kocham cię.- powiedziałem i jeszcze raz tym razem tylko przelotnie musnąłem jej usta.
- Ja ciebie też kocham.
Spojrzałem na nią zaszokowany. Pierwszy raz to powiedziała. Stała opierając się o blat kuchenny i szeroko się uśmiechała.
- Zobaczę co robią.- stwierdziła i wyszła.
Nucąc pod nosem zabrałem się za robienie jedzenia. Usłyszałem czyjeś śmiechy.
- Darcy chce pić.- powiedziała niepewnie Asia.
- Już daję, a ty coś chcesz?
- Nie.
Do kubeczka nalałem soku dla mojej córki. Ukucnąłem na przeciwko nich i podałem go w małe rączki Darcy.
- Asiu ty się mnie boisz?- zapytałem. Lekko skinęła głową na tak.- Nie musisz się mnie bać. Kocham twoją siostrę...
- A mnie?- zapytała przerywając.
- Taż. Lili zawsze dużo o tobie opowiadała i bardzo się cieszę, że mogę cię poznać. Teraz będziemy rodzinę.
- Mogę cię przytulić?- zapytała.
- Jasne że tak.
Blondynka objęła mnie rączkami za szyję. Podniosłem się z klęczek trzymając ją na rękach.
- Jesteś strasznie lekka. Trzeba cię będzie utuczyć.- zaśmiałem się.- Masz ochotę mi pomóc?
- Mogę.
- No jasne, że tak. Jak mi pomożesz to będzie jeszcze smaczniejsze.
Miał być jutro, a jest dzisiaj. Wyrobiłam się wcześniej. Zadowoleni? Mam nadzieję, że się podobał. Mile widziane komentarze i do następnego.
Zajebisty! Nawet nie wiesz jak się stęskniłam za tym opowiadaniem i w ogóle za wszystkimi. Czekam na nexta. Buźka
OdpowiedzUsuńja jestem bardzo zadowolona z rozdziału,poniewaz jest booski :D czekam na next :D - patrysia
OdpowiedzUsuńZajebistyyy!! Do nastepnego
OdpowiedzUsuńCudny zwłaszcza końcówka. Kocham te opowiadanie. Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie pojawił się nowy rozdział. Mam nadzieję, że sie spodoba.
http://1d-give-love-to-work.blogspot.com
przesłodki <3
OdpowiedzUsuńsłodziutki <3
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana u mnie na blogu! Szczegóły tu :
OdpowiedzUsuńhttp://opowiada-kamila69.blogspot.com/
Kaczuszka <3
Przecudny *.* Ciekawe czy dotrwają z miłością : )
OdpowiedzUsuńmój : http://czynapawdekochasz.blogspot.com/