Liliana
Stałam w drzwiach nowego pokoju Asi i z szerokim uśmiechem patrzyłam jak Harry rozstawia różowe ramki. Odwrócił się do mnie przodem. Zielone oczy miał roziskrzone.
- Spodoba się jej?- zapytał
- Tak.- odpowiedziałam.
- To dobrze. Mam też formularze do szkoły. Trzeba ją zapisać.
- Tak, ale nie do prywatnej.
- Lili nie sprzeczaj się ze mną. Przecież to zdolna dziewczynka, w prywatnej szkole będzie mogła się rozwijać. - spojrzał na mnie maślanymi oczami a ja jak zwykle uległam.
- Jesteś nie możliwy.- stwierdziłam i wyszłam.
Doszłam do salonu kiedy Harry złapał mnie w tali i zaczął kręcić. Zaczęłam głośno się śmiać.
- Kocham cię wariacie.- stwierdziłam jak w końcu moje nogi dotknęły ziemi.- Musimy jechać po dziewczynki.
- Już, to idź się ubieraj.
Cmoknęłam go jeszcze w usta i poszłam na górę. Z wieszaka zdjęłam sukienkę w paski.<klik> Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i włosy zebrałam w warkocz. Zeszłam na dół.
- Harry kochanie jestem gotowa.- powiedziałam wchodząc do salonu.
Na kanapie siedziała jakaś para. Trochę mnie to zaszokowało bo Harry nie za bardzo był zadowolony.
- Lili słonko to są rodzice Julie.
- Dzień dobry państwu.
- Dzień dobry. Dziecko mogłabyś zostawić nas samych.
- Tak.-odpowiedziałam zaszokowana.
- Nie Lili zostań. Mówcie przy niej, nie mam przed nią żadnych tajemnic.
- Uważamy, że ona jest nieodpowiednią osobą do wychowywania Darcy.
- Słucham?- było mi przykro.
- Nieodpowiednią? Ja uważam inaczej. Kocha Darcy jak własną córkę, nie ma bardziej odpowiedniej osoby.
- Jesteś zaślepiony.
- Nawet jeśli nie pozwolę wam zabrać mi dziecka. Nie macie podstaw. Darcy jest moją córką, a to że jesteście jej dziadkami nie daje wam prawa nad decydowaniem kto ją będzie ze mną wychowywał. Julie nie ma, umarła teraz ja i Lili jesteśmy rodzicami dla Darcy.
- Ale Harry.
- Co ja? Przepraszam nie mamy dużo czasu, muszę odebrać dziewczynki od mojej mamy.
Zaszokowani wstali z kanapy i wyszli z domu. Spojrzałam na swojego męża.
- Harry to są jej dziadkowie.
- Wiem ja im nie bronie kontaktów tylko niech nie układają mi życia. Nie pozwolę cię obrażać. Chodź jedziemy.
Harry złapał mnie za rękę i poprowadził do samochodu. Jechaliśmy jakiś czas w milczeniu.
- Lili słoneczko a co myślisz nad ślubem kościelnym??
Spojrzałam na niego zaszokowana. Podniosłam do góry rękę i przeniosłam na złotą obrączkę na moim palcu. Przypomniała mi się jak Ann była zawiedziona, że tylko cywilny bierzemy.
- Wiesz ja jestem już twoją żoną.- zauważyłam.
- Wiem kochanie, ale ja bym chciał jeszcze tak przed Bogiem przysiąc ci miłość do końca życia.
Wzruszyły mnie te jego słowa. Jako dziecko zawsze marzyłam o białej sukni i księciu z bajki. Jedno z marzeń się spełniło, czemu drugie miało by nie.
- Już raz powiedziałam tak, drugi raz też mogę to zrobić.
Harry na chwilę spuścił wzrok z drogi i spojrzał na mnie. Chciał mnie pocałować.
- Ale do tego musimy żyć. Patrz na drogę.
Chłopak posłusznie odwrócił wzrok. Zamknęłam oczy i po prostu zasnęłam.
- Słoneczko jesteśmy na miejscu.- obudził mnie Harry.
- Znowu zasnęłam. Jejku.
Wysiadłam z samochodu i trzymając Harry'ego za rękę poszliśmy do drzwi. Jak tylko je otworzył było można usłyszeć dziecięce śmiechy.
- Babciu mogę soku?- zapytała moja siostra.
- Już słoneczko.
Ann podniosła się z kanapy, poczochrała ją po blond czuprynce. Spojrzała na nas.
- O już jesteście.
- Tak.- powiedział Harry.
- Mama.- krzyknęła Darcy.
Wzięłam ją na rączki. Te jej roześmianie czekoladowe oczka były wszystkim czego potrzebowałam.
- Hej kruszynko.- pocałowałam ją w czółko.- Ale się za tobą stęskniłam.
Asia tuliła się do Harry'ego.
Postanowiliśmy zostać na noc. Dziewczynki już dawno spały. Siedzieliśmy na kanapie w salonie. Ann przyniosła nam po lampce wina.
- Myślicie o następnym dziecku?- zapytała Ann, a ja o mało co nie zakrztusiłam się winem.
- Mamo.
- No co, Darcy mówiła, że chce mieć braciszka. Fajnie by było mieć wnuka. Bo dwie wnuczki mam.
- Co? A Asia, no tak. Mamo jeszcze nie rozmawialiśmy o dzieciach.
- To pomyślcie.
Stałam w drzwiach nowego pokoju Asi i z szerokim uśmiechem patrzyłam jak Harry rozstawia różowe ramki. Odwrócił się do mnie przodem. Zielone oczy miał roziskrzone.
- Spodoba się jej?- zapytał
- Tak.- odpowiedziałam.
- To dobrze. Mam też formularze do szkoły. Trzeba ją zapisać.
- Tak, ale nie do prywatnej.
- Lili nie sprzeczaj się ze mną. Przecież to zdolna dziewczynka, w prywatnej szkole będzie mogła się rozwijać. - spojrzał na mnie maślanymi oczami a ja jak zwykle uległam.
- Jesteś nie możliwy.- stwierdziłam i wyszłam.
Doszłam do salonu kiedy Harry złapał mnie w tali i zaczął kręcić. Zaczęłam głośno się śmiać.
- Kocham cię wariacie.- stwierdziłam jak w końcu moje nogi dotknęły ziemi.- Musimy jechać po dziewczynki.
- Już, to idź się ubieraj.
Cmoknęłam go jeszcze w usta i poszłam na górę. Z wieszaka zdjęłam sukienkę w paski.<klik> Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i włosy zebrałam w warkocz. Zeszłam na dół.
- Harry kochanie jestem gotowa.- powiedziałam wchodząc do salonu.
Na kanapie siedziała jakaś para. Trochę mnie to zaszokowało bo Harry nie za bardzo był zadowolony.
- Lili słonko to są rodzice Julie.
- Dzień dobry państwu.
- Dzień dobry. Dziecko mogłabyś zostawić nas samych.
- Tak.-odpowiedziałam zaszokowana.
- Nie Lili zostań. Mówcie przy niej, nie mam przed nią żadnych tajemnic.
- Uważamy, że ona jest nieodpowiednią osobą do wychowywania Darcy.
- Słucham?- było mi przykro.
- Nieodpowiednią? Ja uważam inaczej. Kocha Darcy jak własną córkę, nie ma bardziej odpowiedniej osoby.
- Jesteś zaślepiony.
- Nawet jeśli nie pozwolę wam zabrać mi dziecka. Nie macie podstaw. Darcy jest moją córką, a to że jesteście jej dziadkami nie daje wam prawa nad decydowaniem kto ją będzie ze mną wychowywał. Julie nie ma, umarła teraz ja i Lili jesteśmy rodzicami dla Darcy.
- Ale Harry.
- Co ja? Przepraszam nie mamy dużo czasu, muszę odebrać dziewczynki od mojej mamy.
Zaszokowani wstali z kanapy i wyszli z domu. Spojrzałam na swojego męża.
- Harry to są jej dziadkowie.
- Wiem ja im nie bronie kontaktów tylko niech nie układają mi życia. Nie pozwolę cię obrażać. Chodź jedziemy.
Harry złapał mnie za rękę i poprowadził do samochodu. Jechaliśmy jakiś czas w milczeniu.
- Lili słoneczko a co myślisz nad ślubem kościelnym??
Spojrzałam na niego zaszokowana. Podniosłam do góry rękę i przeniosłam na złotą obrączkę na moim palcu. Przypomniała mi się jak Ann była zawiedziona, że tylko cywilny bierzemy.
- Wiesz ja jestem już twoją żoną.- zauważyłam.
- Wiem kochanie, ale ja bym chciał jeszcze tak przed Bogiem przysiąc ci miłość do końca życia.
Wzruszyły mnie te jego słowa. Jako dziecko zawsze marzyłam o białej sukni i księciu z bajki. Jedno z marzeń się spełniło, czemu drugie miało by nie.
- Już raz powiedziałam tak, drugi raz też mogę to zrobić.
Harry na chwilę spuścił wzrok z drogi i spojrzał na mnie. Chciał mnie pocałować.
- Ale do tego musimy żyć. Patrz na drogę.
Chłopak posłusznie odwrócił wzrok. Zamknęłam oczy i po prostu zasnęłam.
- Słoneczko jesteśmy na miejscu.- obudził mnie Harry.
- Znowu zasnęłam. Jejku.
Wysiadłam z samochodu i trzymając Harry'ego za rękę poszliśmy do drzwi. Jak tylko je otworzył było można usłyszeć dziecięce śmiechy.
- Babciu mogę soku?- zapytała moja siostra.
- Już słoneczko.
Ann podniosła się z kanapy, poczochrała ją po blond czuprynce. Spojrzała na nas.
- O już jesteście.
- Tak.- powiedział Harry.
- Mama.- krzyknęła Darcy.
Wzięłam ją na rączki. Te jej roześmianie czekoladowe oczka były wszystkim czego potrzebowałam.
- Hej kruszynko.- pocałowałam ją w czółko.- Ale się za tobą stęskniłam.
Asia tuliła się do Harry'ego.
Postanowiliśmy zostać na noc. Dziewczynki już dawno spały. Siedzieliśmy na kanapie w salonie. Ann przyniosła nam po lampce wina.
- Myślicie o następnym dziecku?- zapytała Ann, a ja o mało co nie zakrztusiłam się winem.
- Mamo.
- No co, Darcy mówiła, że chce mieć braciszka. Fajnie by było mieć wnuka. Bo dwie wnuczki mam.
- Co? A Asia, no tak. Mamo jeszcze nie rozmawialiśmy o dzieciach.
- To pomyślcie.
Krótki, bo na szybko pisany, ale mam nadzieję, że się podobał. Mile widziane komentarze i do następnego. PS. Gimnazjaliści powodzenia na egzaminach.
śliczny :D <3 dziekuje Ci za ten rozdział:D a co do egzaminu nie dziekuje, zeby nie zapeszyc :D czekam na nn :D kc ;* - patrysia
OdpowiedzUsuńAaa! Ale słodki. Boże wszędzie dzieci no wszędzie... A no i dziadkowie, nie potrzebnie wtrącają się w życie Harrego. I on ma rację niech widują się z wnuczką, ale nie ingerują w to z kim on ma się spotykać. Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńBoski :) Nic nie szkodzi, że krótki oczywiście, że się podoba.
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Pisz szybko <3
boski jak zwykle :) poprzedni również, bo czytałam właśnie oba :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, że szybko pojawi się kolejny <3
szyyyyyyyyyyyyybko kolejny
OdpowiedzUsuńwredoty kurde wpieprzając dupę w nie swoje sprawy. Wkurzyła mnie ta baba. Grr. Rozdział fajny i słodki, bo zgodziła się na kościelny i super! A z tym następnym dzieckiem to dobre hehe. No pomyślcie pomyślcie haha. Syn Styles. Dobra czekam na cd świetny
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! Czekam na następny! Zapraszam na mojego bloga http://dream-love-friendship.blogspot.com
OdpowiedzUsuńIt's actually very difficult in this full of activity life to listen news on Television, thus I just use world wide web for that purpose, and obtain the most recent information.
OdpowiedzUsuńFeel free to visit my blog tusze