czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział14

Izabella

    Właśnie brałam jedną z moich odprężających kąpieli, kiedy zadzwonił telefon. Spojrzałam kto dzwoni i mimowolnie się uśmiechnęłam
-Cześć piękna.- przywitał się Harry
- Cześć. Już myślałam, że Paul cie tam zabił. 
- Nie jeszcze żyję, ale szczerze pogadaliśmy.
- Przepraszam za niego. Jestem jego chrześniaczką i czasem bardziej niż tata zapomina, że nie jestem małą dziewczynką.- wyjaśniłam.
- Nie ma za co przepraszać. Kocha cię, więc się martwi.
- Czasem potrafi przesadzić z opiekuńczością.
- Ja mu się nie dziwię. Trzeba chronić taką księżniczkę.- on jest słodki.
-Wiesz powiem ci coś w tajemnicy. 
-Mów.- ponagliłam go.
- Emili właśnie śpi w pokoju Zayna. 
- Co?- zdziwiło mnie to.
- No. Zayn mówił nam, że pokłóciła się z chłopakiem i przyszła tutaj. Chciała z kimś pogadać, ale was nie było w domu. Zmęczona zasnęła.
- Wiesz co mam dość tego palanta.- powiedziałam wściekła.
- Zayna?- zapytał nieco zaszokowany.
- Nie. - odpowiedziała a Harry odetchną z ulgą.- Jeremiego. On ciągle ją krzywdzi. Z każdego spotkania z nim Emi wraca albo wkurzona, albo smutna.
- To czemu go nie rzuci.
- Nie wiem. Mówi, że on się zmieni. Ja tam uważam, że po prostu boi się go.
- Naprawdę palant z niego.- zgodził się ze mną Harry.
- Dobrze, że ty nie jesteś zaborczym palantem zdradzającym minie z każdą jaka  się nawinie.- cholera powiedziałam to na głos. Harry chyba nie wiedział co ma powiedzieć bo milczał przez chwilę.
- Izz wiem, że to strasznie wcześnie, ale muszę ci to powiedzieć. Kocham cię.- ostatnie słowa powiedział praktycznie szeptem. Miałam wrażenie, że moje serce zaczęło szybciej bić na dźwięk tych słów.- Wiem jak traktowałem swoje dziewczyny. Pewnie boisz się mi zaufać, ale kocham cię i to się nie zmieni.- Oczy mi zwilgotniały. Wzruszyłam się tym jego szczerym wyznaniem.
- Harry ja już ci zaufałam.- powiedziałam i po chwili dodałam- Ja ciebie też.
- Wiesz chciałbym cię teraz przytulić.- powiedział.
- Możesz zrobić to jutro.
- To oznacza, że zamierzasz się ze mną jutro spotkać. 
- Zamierzam, chyba że masz inne plany.
- Rano muszę być u twego taty w studio, ale po południu jestem na toje rozkazy.- powiedział jak najbardziej  poważnie.
- Dobra będę o 14 w u taty i możemy iść na obiad.- zaproponowałam.
- Zgadzam się, tylko jak ja wytrzymam do tej 14. Zwariuje z tęsknoty.- powiedział smutny.
- Myślę, że wytrzymasz.
- Jak ty tak mówisz to znaczy, że we mnie wierzysz.
- Wierzę. Harry ja muszę kończyć. Siedzę już tyle w wanie, że zrobiła się ze mnie pomarszczona rodzynka.
- Pewnie jesteś najśliczniejszą rodzynką.- powiedział rozmarzony.- Dobranoc skarbie. Kocham cię.
- Dobranoc Hazza. Też cię kocham.- powiedziałam się i rozłączyłam.
    Harry była najcudowniejszym chłopakiem pod słońcem. Naprawdę się w nim zakochałam. Wyszłam z wanny i zaczęłam smarować się balsamem, gdy rozległo się pukanie. Założyłam szlafrok i otworzyłam drzwi.
- Maleńka mam do ciebie ogromną prośbę. Zrobię co zechcesz tylko mi pomóż.- powiedział mój brat, chyba był zdesperowany.
- O co chodzi. Nie mów, ze dostałeś kolejny mandat. 
- Nie. Taka szurnięta laska się do mnie przyczepiła. Nie mogę je spławić. Rodziców nie ma więc, może mogłabyś udawać moją dziewczynę i ją spławiła.
- Czemu po prostu nie powiesz jej, że masz dziewczynę.- zapytałam
- Mówiłem, ale ona twierdzi, że kłamię. Powiedziała, że da mi spokój jak ją zobaczy.- wyjaśnił Leo. Dziewczyn musi być naprawdę walnięta.
- To czemu nie powiesz Annabeth o tej wariatce?- zapytałam
- Nie chcę jej w to wciągać. To co pomożesz braciszkowi. Maleńka proszę.
- Dobra. Pomogę, ale ty co rano przez całe wakacje wyprowadzasz Pchełkę.- kochałam mojego psa, ale nie lubiłam wstawać bladym świtem aby ją wyprowadzać.
- Okej.- powiedział, na prawdę był zdesperowany. 
    Założyłam kapcie i poszłam na dół. Za drzwiami stała blondynka i ciągle waliła w drzwi. Wściekła otworzyłam drzwi.
- Odwalisz się od mojego facet?- zapytałam krzycząc na nią.
- Ty jesteś dziewczyną Leo?- zapytała
- Tak, a ty masz się od niego odczepić bo jak nie to wydrapie ci oczy ty zdziro.- spojrzała na mnie przestraszonymi oczami.
- Ok. Dam mu spokój.- powiedziała
- Chwali ci się. Spadaj nie chcę cię tu więcej widzieć.- powiedziałam i zamknęłam drzwi za nim zdąrzyła coś powiedzieć.
- Maleńka wiesz, że cię kocham?- zapytał Leo przytulając mnie.
- Wiem. Leo przyniósł byś mi do pokoju ciasto czekoladowe?
- Jasne.Mogę jechać po nie nawet do cukierni.
- Nie trzeba.- powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. 
    Po drodze zajrzałam jeszcze do Camil. Jej rodziców znowu nie było więc Cama śpi teraz u nasz. Rodzice nie chcieli aby sama siedziała u siebie w domu. Cama spała na łóżku, a obok niej mój pies. Śliczny był to widok.

Emili

    Obudziła się w nie swoim łóżku i na pewno nie u Izz. Byłam zdezorientowana. Rozejrzałam się po pokoju. W pomieszczeni panowały egipskie ciemności, które uniemożliwiały mi zidentyfikowanie miejsca w którym przebywałam. Wstała i po omacku znalazłam drzwi. Wyszłam z pokoju i zeszłam schodami na dół. No tak była u chłopaków. Nagle mnie olśniło. Zajrzałam do salonu i na kanapie znalazłam Zayna. Próbowałam go obudzić ale się nie dało. Zrezygnowana poszłam do kuchni i nalałam sobie soku do szklanki. Zobaczyłam na blacie swoją torebkę. Znalazłam w niej swój telefon. Spojrzałam na zegarek była godzina 3:15 w nocy. Zauważyłam, że mam kilka nieodebranych wiadomości. Przeczytałam pierwszą
    " Mnie oskarżasz o flirtowanie z innymi. Popatrz na siebie. Jesteś zwykłą dziwką."- Łzy popłynęły mi po twarzy. Z wściekłością rzuciłam telefonem o ścianę robiąc przy tym sporo hałasu. W salonie zapaliły się światła, a w kuchni pojawił się Zayn. Widząc w jakim jestem stanie, nie pytał o nic tylko wziął mnie w ramiona. Stałam w tulona w jego tors gdy w kuchni pojawiła się reszta zespołu. Byli na wpół przytomni.
- Co się stało?- zapytał Niall ziewając.
   Nie miałam siły odpowiadać, płakałam dalej w ramionach Zayna. Liam spojrzał na roztrzaskany telefon i powiedział.
-Kolejna miła wiadomość.
- Widzieliście już jakieś?- zapytałam ocierając łzy.
- Masz identyczny telefon co ja. Myślałem, ze to mój i przeczytałem jedną. Przepraszam.- wyjaśnił mi Liam.
- Nic się nie stała. To ja powinnam was przepraszać, obudziłam was. 
- Nic się nie stało- powiedział loczek i mnie przytulił. Zrobił tył zwrot i poszedł na górę. Reszta zespołu zrobiła tak samo. W kuchni byliśmy już tylko ja i Zayn.
- Nie ma co płakać przez takiego palanta.- powiedział wycierając moje łzy. - Co powiesz na to, aby pójść spać i nieco ochłonąć.- zaproponował 
- Nie wiem czy jeszcze zasnę.
- Zaśpiewam ci kołysankę.- powiedział ciągnąc mnie w stronę swojego pokoju.
   Położyłam się pod kordłęł i próbowałam zasnąć. Zayn wcale nie żartował ze śpiewaniem kołysanki. Nucił nieznaną mi melodie. Powieki same zaczęły mi opadać, Zayn widząc to chciał już iść.
- Zayn nie chcę być sama.- powiedziałam. Chłopak położył się obok mnie i dalej nucił kołysankę. Zasnęłam wtulona w niego.
Rano
    Obudziłam się sama. Zeszłam na dół zobaczyć gdzie są chłopacy, bo było tu zadziwiająco cicho. W salonie nikogo nie było, tak samo w kuchni. Na blacie obok mojej torebki stało pudełko z telefonem i karteczka
      " Musieliśmy jechać do studia, nie chcieliśmy cię budzić. Śniadanie musisz zrobić sobie sama bo Niall zjadł twoje kanapki. Mamy dla ciebie też nowy telefon na pociechę. Klucze wiszą na haczyku w przedpokoju. Oddasz nam przy okazji.
                                                                              Zayn
PS. W łazience leżą dla ciebie ciuchy. Daniell pożyczyła. Jak by co dzwoń. Nie przejmuj się tym palantem."
    Uśmiechnęłam się, praktycznie mnie nie znali, z tyle dla mnie robili. Otworzyłam pudełko z telefonem, a moim oczom ukazał się najnowszy iPhon i to w dodatku fioletowy. Włączyłam go. Na tapecie miałam zdjęcie z imprezy urodzinowej. Na zdjęciu było całe 1d, Izz, Cama, ja Dan i El. Odłożyłam telefon i poszłam na górę wziąć prysznic. Tak jak pisał Zayn w łazience znalazłam czyste ubrania. <KLIK>. Wykąpana i ubrana zeszłam na dół zjeść jakieś śniadanie. Klucze od domu znalazłam tam gdzie napisał Zayn. Zamknęłam dom i zamówiłam taxi. Siedziałam już w samochodzie gdy dostałam SMS'a
    "Wstałaś już słoneczko. Zayn "- nie wiem co on w sobie miał, ale potrafił mi poprawić humor.
"Wstałam"
"A co powiesz na kawę i mały spacerek"
" Z miłą chęcią. Powiedz kiedy i gdzie"
" Za pół godziny pod studiem pana Andersa"
" Super."
    Powiedziałam do kierowcy, że zmiana planów. Jechał teraz w stronę centrum miasta i próbował przebić się przez korki. 
- Wie pan co. Ja tutaj wysiądę.- zapłaciłam mu i wyskoczyłam. Zadowolona szłam w stronę studia. Gdy doszłam Zayn już czekał na mnie z papierosem w ręku.- Zayn to nie zdrowe.
-Wiem, ale nie umiem tego rzucić.- powiedział patrząc na mnie.- Widzę, że dzisiaj jesteś w o wiele lepszym humorze. 
- Dzięki tobie.- powiedziałam.
- Oj, ktoś musiał ci pomóc.- powiedział lekceważąco, ale ja wiedziałam że był nieco wzruszony.
- Dziękuję za telefon. Musisz mi powiedzieć ile mam ci oddać.- nie mogłam przyjąć tego prezent, przecież on musiał wydać całkiem sporo na ten telefon.
- Nie ma mowy. To był prezent. Od całego zespołu dla ciebie.- uśmiechną się do mnie. - Idziemy?
- Tak, a reszta z nami nie idzie?- zapytałam
- Nie. Ja już jestem po nagraniach, a oni jeszcze nie. I każdy z nich jest już umówiony.- słyszałam zazdrość w jego głosie.
-Nie mów, że taki świetny facet nie ma dziewczyny.
- Nie mam ostatni mój związek to nie wypał. Każda leci na nazwisko i kasę.- no tak, byle tylko wykorzystać to, że ktoś ma nieco talentu.
- Przykro mi.- powiedziałam.
- Czemu, ty taka nie jesteś. Fajnie mieć taką przyjaciółkę.- nie wiem czemu, ale zabolało mnie to, że dla niego jestem tylko zwyczajną przyjaciółką.
- Z ciebie jest super przyjaciel.
__________________________________________________________________________
Dodaję go mimo tego, że nie otrzymałam tych komentarzy. Czytacie to zostawiajcie ślad. Każda opinia mile widziana. 

4 komentarze: