wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 21 Jesteśmy parą

Zayn

    Patrzyłem na nią, co raz zerkałem, aby się upewnić czy nie jest snem czy jakąś pijacką halucynacją. Ona za każdym razem uśmiechała się do mnie.
- Malik co ty mi się tak przyglądasz.- powiedziała
- Po prostu nie mogę uwierzyć w to, że siedzisz obok mnie.-odpowiedziałem
- Kochany jesteś. To odbierzemy Mele i zawieziemy nasze rzeczy do Izz.
- O nie moja droga, mam zamiar nie wypuszczać cię z objęć. Przecież razem z Melanią możecie nocować u nas.- powiedziałem
- Ale czy nie będziemy wam przeszkadzać.
- Słońce, ty przeszkadzać, po za tym Harry uwielbia dzieci. Ucieszy się bardzo. I muszę podzielić się moim szczęściem.
- No właśnie chciałam cię zapytać czy my no wiesz.- spojrzała na mnie czekając na odpowiedź. Zatrzymałem się na światłach i odpowiedziałem.
- Jeżeli ty tego chcesz to tak.- zamiast mi odpowiedzieć pocałowała mnie w usta. Te cudowne chwilę przerwał kierowca stojący za nami. 
- Jedź- powiedziała moja dziewczyna. Ruszyłem z piskiem opon, już po chwili byłem pod przedszkolem. Emi wysiadła z samochodu, po kilku chwilach wróciła z uroczą dziewczynką.
- Cześć - powiedziałem do małej.
- Nie mogę rozmawiać z obcymi - powiedziała.
- Melanio to jest Zayn, nie jest obcy i spokojnie możesz z nim rozmawiać.
- Dobrze. Jestem Melania i mam szesc latek.- powiedziała uśmiechając się do mnie. 
- Ja jestem Zayn i mam 19 lat, co powiesz aby poznać jeszcze czterech fajnych wujków.
- Fajnie.- pisnęła z radości, Emili posadziła ją z tyłu i zapięła jej pasy. Sama usiadła z przodu.
- Tylko nie szalej.
- Będę grzeczny.- powiedziałem. Podjechaliśmy pod mój dom. Z bagażnika wyjąłem swoją walizkę i torbę dziewczyn. Weszliśmy do środka.- Cześć.- krzyknąłem do przedpokoju zwaliła się ósemka osób. Patrzyli na mnie zdziwieni, wszyscy oprócz Izz, która uśmiechała się do mnie serdecznie. Harry też nie był zdziwiony, pewnie go wtajemniczyła.
- Mela, co powiesz na to aby pójść pobawić się nad basenem ze mną i Harrym.- zapytała Izz wyciągając do niej rękę.
- Z chęcią, ale nie wiem czy Emi mi pozwoli. - dziewczynka spojrzała na Emi błagająco.
- Leć tylko nie wymęcz Izz i Harrego.- zgodziła się moja dziewczyna.
- Będę grzeczna.- obiecała i złapała Izz za rękę.
- Przepraszam za ostatnio, za to jaki byłem w stosunku do was i że wyjechałem. Musiałem wszystko przemyśleć.
- Nie ma za co przepraszać. - powiedział Liam.
- Już się nie gniewamy.- dodał pasiasty a El pokiwała głową.
- Powiesz im jest ta urocza dziewczynka?- zapytał Nialler 
- To moja siostra.- wyjaśniła Emili.
- Dziewczyny zostają u nas na noc, więc dzisiaj macie być grzeczni.- powiedziałem- A jest coś jeszcze. Jesteście naszymi przyjaciółmi i chcemy wam coś powiedzieć. Prawda Emi.
- Tak. Jesteśmy razem.- wszyscy zaczęli nam gratulować.

Izabella

- Harry patrz co znalazłam.- krzyknęłam do mojego chłopaka, pokazując mojemu chłopakowi stertę pistoletów na wodę. Chłopak uśmiechną się do mnie cwaniacko.
- Izz czy ty myślisz o tym samym co ja?- zapytał mnie.
- Jeżeli myślisz o wodnej bitwie to tak.- loczek pokiwał ochoczo głową.- Mela.- zawołałam dziewczynkę, oboje wtajemniczyliśmy ją w  nasz plan.
     Mała zgodziła się na nasz plan. Napełniliśmy górę pistoletów na wodę i uzbrojeni w te niebezpieczną broń weszliśmy do domu. Zaatakowaliśmy całe towarzystwo, najpierw wszyscy byli zdziwieni, a później każdy pobiegł do ogrodu, po pistolet. W ruch poszły butelki z wodą. Oblewaliśmy się w ogródku, nagle całą zabawę przerwało włączenie spryskiwaczy na trawniku.
-Jak tak można, bawicie się beze mnie.- odwróciłam i zobaczyłam swojego chrzestnego.
    Rzuciłam mu jeden pistolet, aby nie był bezbronny i wszyscy jak jeden mąż zaatakowaliśmy go. Na znak poddania wskoczył do basenu. Po chwili każdy z nas był już w basenie śmiejąc się jak nigdy. Harry wyszedł pierwszy z basenu pomógł mi wyjść i pobiegł po górę ręczników. Wszyscy ewakuowali się z basenu i wycierali ręcznikami przyniesionymi przez mojego chłopaka.
- Ja idę pod prysznic. -powiedziała Cama i zniknęła w domu. za nią poszedł Niall.
- Może się przebierzemy i pójdziemy do wesołego miasteczka.- zaproponowałam, wszyscy ochoczo się zgodzili i rozeszli się do swoich pokoi się przebrać. Paul mokry pojechał do domu, mówiąc, że ma coś do zrobienia. Zauważyłam, że był jakiś nieobecny.
- To może ja pójdę po Nialla i Camil.- powiedział mój kochany loczek.
- Hazza oni będą mieli lepsze zajęcie niż zabawa w wesołym miasteczku.- powstrzymałam go, a Harry spojrzał na mnie znacząco.
- Mówisz.- powiedział
- Mówię, chodź idziemy.- rozkazałam, a loczek złapał mnie za rękę. Na dole czekali już wszyscy oprócz Nialla i Camil.
- Był może ktoś po nich?- zapytał Li
- Tak, powiedzieli, że nie mają ochoty.- odpowiedział Harry. Kłamał jak z nut, ale czasem cel uświęca środki.

__________________________________________________________
I jak się podoba. Mam nadzieje, że tak. Proszę o komentarze nie ważne czy dobre czy złe ważne aby szczere. Całuski. <3
                                                                                                            Klaudia

2 komentarze: