niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział 19 Coś się zkończyło bo...

Zayn

    Widziałem jak wybiega z płaczem. Chciałem za nią pobiec, ale zastanawiałem się czy Liam i Luis dadzą sobie radę z tym palantem.
- Idź za nią.- powiedział Lou, a mi drugi raz nie trzeba było powtarzać. 
    Pobiegłem za nią, siedziała na trawie i płakała. Podszedłem do niej i ją przytuliłem, on wtuliła się we mnie i płakała. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do swojego samochodu. 
- Emi, chcesz do domu.- dziewczyna kiwnęła tylko głową na znak zgody. 
    Chyba zmęczyła się płaczem bo już po kilku minutach drogi spała. Zaparkowałem pod jej domem i zaniosłem do środka uważając aby jej nie obudzić. Położyłem ją na jej łóżku i chciałem już iść, gdy ona wtuliła się we mnie jeszcze bardziej. Otworzyła swoje zielone oczy wilgotne od łez i powiedziała.
- Proszę nie zostawiaj mnie.
- Już dobrze nigdzie się nie wybieram.- odpowiedziałem jej i położyłem się obok. Ona położyła mi głowę na piersi i zasnęła. Po chwili ja też już spałem.

RANO
     Obudził mnie mój telefon. Spojrzałem na godzinę, o kurwa już 11. Dostałem kolejnego SMS'a od Liama.  "Gdzie się podziewasz. Nie ma dzisiaj próby. Wolne. Daj znać, że żyjesz. Wiesz co z Emili"
" Jestem u niej, śpi. Odezwę się później"- odpisałem 
    Spojrzałem na nią, leżała skulona i cała drżała, chyba było jej zimno.W nogach łóżka leżał koc, przykryłem nas nim i mocno przytuliłem ją do siebie. Znowu zaczęła miarowo oddychać i przestała drżeć.

Harry

    Obudziłem się i zobaczyłem, że obok mnie nie ma Izz. Rozejrzałem się po pokoju, siedziała na balkonie w samej koszulce i przyglądała się wschodowi słońca. Wstałem z łóżka wziąłem koc i sam wyszedłem na balkon. Okryłem ją kocem i usiadłem obok. Ona wtuliła się we mnie.
- Skarbie, co się dzieje?- zapytałem widząc w jej oczach łzy.
- Nic, po prostu martwię się o Emili.- powiedziała wycierając oczy.
- Zayn jest z nią. On nie pozwoli, aby stała się jej jakaś krzywda, sama wczoraj widziałaś.
- Widziałam. Harry, czy tobie się nie wydaje, że on ostatni bardzo dziwnie się zachowuj?- zapytała.- Jest taki nieobecny, ja go długo nie znam więc nie jestem pewna.
- Też to zauważyłem. Izz nie martw się, Zayn jak będzie gotowy to nam powie o co chodzi.
-Dziękuję.- powiedziała.
- Za co?- zapytałem.
- Za to, że jesteś.-powiedziała, a ja wpiłem się w jej usta. - Harry co powiesz na to, aby pójść jeszcze spać.
    Nie odpowiedziałem jej tylko porwałem na ręce i zaniosłem do pokoju. Położyłem się obok niej na łóżku, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie i obije zasnęliśmy.

Izabella

     Bardzo dobrze spało się w ramionach Harrego, ale ten cholerny telefon nie dawał mi spać. Z niechęcią wyplątałam się z objęć Harrego, usiadłam i odebrałam telefon, wcześniej sprawdzając kto dzwoni.
- Paul?- powiedziałam ziewając.
- Powiedz mi czy wiesz, że z Harrym jesteście na pierwszych stronach gazet?
- Domyślam się, że tak.- powiedziałam wstając z łóżka i podchodząc do okna. Pod bramą zobaczyłam tłum.
- To dobrze, dasz mi tego pajaca do telefonu.
- Ok, tylko go obudzę.- podeszłam do Harrego i pocałowałam go w usta, ten momentalnie otworzył oczy. Złapał mnie rękom w tali i przewrócił na łóżko. Leżał teraz na mnie całując mnie namiętnie.- Hazza kochanie, Paul chce o czymś pogadać.- powiedziałam odrywając się od niego. Harry nawet nie zwrócił uwagi na moje słowa tylko całował mnie dalej. Szczerze nie miałam nic przeciwko, ale Paul na pewno miał.- Harold, pogadaj z nim, a później wrócimy do tego.
- Obiecujesz.- kiwnęłam tylko głową, a Harry zszedł ze mnie i zaczął rozmawiać z Paule.- Może i zwariowałem, ale na jej punkcie.- powiedział do telefonu a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. To może jej zapytasz, a nie drzesz się na mnie. Ok już daję ci ją.- Harry podał mi telefon.
- Wiesz na co się porywasz?- zapytał mnie Paul
- Wiem, ale go kocham i nie zrezygnuje z niego. Paul oni i tak by się dowiedzieli.- powiedziałam do niego
- Maleńka ja chciałem cię przed tym chronić jak najdłużej.- powiedział Paul.
- Paul spędzam z tymi wariatami każdą wolną chwilę. Próby spacery, wspólne obiady. Wydało by się na dniach. Już od małego się przyzwyczaiłam, zawsze jakiś kretyn z aparatem kręci się wokół mnie, a Harry działa na nich jak magnes.- wyjaśniłam
- A nie boisz się psychofanek?
- Mam wspaniałego ochroniarza, któremu one nic nie zrobią.- odpowiedziałam patrząc na Harrego - A tera kończę bo coś obiecałam pewnemu panu.
- Dobra tylko nie chcę być dziadkiem chrzestnym.- powiedział śmiejąc się do słuchawki.
- Nie jestem pewna czy istnieje coś takiego, ale z Harrym weźmiemy to pod uwagę. Cześć Paul.- rozłączyłam się i podeszłam do mojego loczka. Ustałam na place i pocałowałam go w usta. On odwzajemnił mój pocałunek. Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Leżał na mnie i całował namiętnie w usta.
- Izz nie chcę się śpieszyć.- powiedział do mnie zachrypniętym głosem
- To tylko pocałunki.- wyjaśniłam i całowałam go dalej. Czułam jego dłonie pod moją koszulką, a właściwie jego koszulką. Delikatnie gładził skórę na moim brzuchu. Widziałam jak walczy ze sobą aby nie posunąć się za daleko, a ja wystawiałam jego samokontrolę na próbę. Oderwałam się od niego, mój oddech był przyspieszony, a serce waliło mi w piersi.- Kocham cię.- szepnęłam do jego ucha i zwaliłam go z siebie.
- Ja tak się nie bawię.- powiedział podnosząc się z podłogi i udając obrażone dziecko.
- Przepraszam.- powiedziałam
- Samo przepraszam nie wystarczy.- powiedział, a ja go pocałowałam.- Tak już lepiej.
- Widzisz. Harry, ja idę pożyczyć jakiś ciuchów od Eleanor. Muszę tu jakieś swoje dostarczyć.- powiedziałam i wyszłam.
- Mówiłem ci, nawet przygotowałem szafkę.- powiedział za mną Harry.
- Dziękuję. Kocham cię.- krzyknęłam. Weszłam do pokoju Louisa, ale zapomniałam zapukać. Lou i El zabawiali się tak samo jak przed chwilą ja z Harrym tylko mieli na sobie o wiele mniej ubrań.Zrobiłam w tył zwrot i wyszłam z ich pokoju. - Nie nie widziałam. - krzyknęłam jeszcze do nich i poszłam do Daniel. Tym razem zapukałam.
- Proszę.- odpowiedział mi głos dziewczyny. Weszłam i odetchnęłam z ulgą.- Izz co ty masz taką minę?
- Właśnie nakryłam Tomilsona w łóżku.- wyjaśniłam jej, a ona zaczęła się śmiać, po chwili dołączyłam do niej.- Daniel, pożyczyła byś mi coś do ubrania. Bo u Harrego mam dwie sukienki, a na dworze siedzą paparazzi.
- Znam to. Jak tylko z Liamem powiedzieliśmy światu, że jesteśmy parą nie dawali mi spokoju, ale teraz mam spokój. Przyzwyczaisz się. Właśnie usidliłaś największego podrywacza w Londynie. A co do ciuchów to weź sobie coś z szafy, ale moje nei Liama. Ja idę pod prysznic.- powiedziała i zniknęła w łazience. Wzięłam sobie ciuchy i poszłam z powrotem do pokoju Harrego. Mój kochany siedział w łazience. Wyszłam z pokoju na korytarzu spotkałam Nialla.
- Nialler, gdzie znajdę wolną łazienkę, bo Harry siedzi w swojej.
- U mnie kompie się Cama, sprawdzałaś u Lou.
- Tak z El są zajęci.- powiedziałam czerwieniąc się.
- Nakryłaś ich. Nie przejmuj się, każdy już to zrobił, Lou zapomina zamykać drzwi, a nikt do niego nie puka bo on tego nie robi. Sprawdź u Zayna. Malik nie wrócił więc łazienka jest wolna.
- Dzięki. Zayn nie wrócił na noc.
- Nie, a Liam panikuj. Pewnie zasną na kanapie u Emili i tyle, a telefonu nie słyszy. Idź się kąp bo ktoś jeszcze zajmie ci łazienkę.
- Spoko dzięki. - powiedziałam i zniknęłam w pokoju Malika.
     Wzięłam długi prysznic i ubrałam się w TO.

Emili

    Obudziłam się, wypoczęta i szczęśliwa, ale tylko na chwilę bo mój umysł zalały wspomnienia wczorajszego dnia. Momentalnie łzy zebrały mi się w oczach. Do pokoju wszedł Malik, był bez koszulki. Prezentował się jeszcze lepiej bez niej niż z nią.
- Widzę, że się obudziłaś.- powiedział patrząc na mnie, podszedł do mnie i przytulił.- Nie ma co płakać po tym palancie.
- Wiem, ale to jakoś samo.
- Uśmiechnij się, twój uśmiech jest bezcenny. Chodź zrobiłem nam śniadanko.
- Super bo jestem strasznie głodna.- powiedziałam i wybiegłam z pokoju. - Kto ostatni na dole ten zmywa.- krzyknęłam, a Malik zamiast schodzić schodami zjechał poręczą.
- Wygrałem.- powiedział. Udałam obrażoną i wyminęłam go. Usiadłam przy wysepce i spojrzałam na to co przygotował mulat.
- Samo to zrobiłeś?- zapytałam, na stole były grzanki i jajka chyba na miękko.
- Sam.- odpowiedział siadając obok mnie.W milczeniu zjedliśmy śniadanie. Chciałam już iść zmywać naczynia, kiedy chłopak zabrał mi talerze z rąk i zabrał się za zmywanie.
- Przecież ja  przegrałam.- powiedziałam
- Ale ja mam ochotę pozmywać. Twoim jedynym zadanie będzie dotrzymanie mi towarzystwa.
- Dziękuję.- powiedziałam do niego.
- Za pozmywanie naczyń. Nie ma za co.
- Chodzi, o wczoraj, za to że mi pomogłeś, że zostałeś. Za to, że zawsze mogę na ciebie liczyć.- powiedziała, a łzy same zaczęły mi lecieć z oczu.
- Nie ma za co dziękować. Jestem bo mi zależy.- odwrócił się do mnie, staliśmy blisko siebie. Palcem starł łzy z moich policzków. Po chwili tonęłam w jego czekoladowych oczach. Zayn zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Jego wargi spoczęły na moich. Całował mnie delikatnie jakby bał się odrzucenia. Ta chwila była magiczna, ale ja w głowie miałam jeden wielki zamęt.
-Zayn, jesteś cudownym chłopakiem, ale je nie wiem czy chcę stracić przyjaciel. Nie chcę podejmować takiego ryzyka, że stracę przyjaciela jak nam nie wyjdzie.- powiedziałam odrywając się od niego. W jego oczach zauważyłam smutek.
- Przepraszam, to ja się po prostu zapędziłem. To się więcej nie powtórzy.- powiedział, wyszedł z kuchni, wziął swoja koszulkę i wyszedł.- Muszę już lecieć.
- Zayn zaczekaj.- krzyknęłam za nim, ale chłopak nawet się nie odwrócił. Zamknęłam drzwi i osunęłam się na podłogę. Twarz schowałam w dłoniach i zaczęłam płakać.

Zayn

- Zayn jesteś cudownym chłopakiem, ale ja nie wiem czy chcę stracić przyjaciela. Nie chcę podejmować takiego ryzyka, że stracę przyjaciela jak nam nie wyjdzie.- powiedziała
- Przepraszam to ja się po prostu zapędziłem. To się więcej nie powtórzy..- powiedziałem, wyszedłem z kuchni, założyłem swoją koszulkę i wyszedłem. - Muszę już lecieć.
    Wiedziałem, że za mną krzyczy, ale jak bym teraz się wrócił, nie opamiętał bym się. Ona sprawiała, że sam siebie nie poznawałem. Wsiadłem do samochodu i odjechałem. Pod drodze do domu załamałem kilka przepisów. Wpadłem do domu, przy drzwiach Lou żegnał się z El.
- Cześć stary.- powiedział
- Odpieprz się ode mnie.- powiedziałem
- Dobra powiedz o co chodzi.- rozkazał Daddy
- O nic kurwa nie chodzi. Możecie tylko tak się nie odnosić z tym swoim szczęściem. Nie każdy ma tyle szczęścia co wy. - powiedziałem i pobiegłem na górę do siebie. Stałem na balkonie i paliłem. Za moimi plecami usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi.
- Nie będę z nikim gadał.- warknąłem 
- Co nie wiem o co ci chodzi. Brałam tylko prysznic w twojej łazience. Powiesz mi co z Emili?- zapytała Izz Na dźwięk jej imienia kolana się pode mną ugięły, a ja zacząłem płakać jak małe dziecko. Izz podeszła do mnie i przytuliła.- Powiesz co się stało?- zapytała, a ja jej wszystko opowiedziałem. 
- Zakochałem się w niej. 
- Zayn musisz dać jej trochę czasu.
- Jeżeli ja nie potrafię być jej przyjacielem. Nie umiem udawać. Kocham ją i tyle.
- Zdystansuj się, pojedź gdzieś. Do rodziny. To ci dobrze zrobi.- powiedziała.
- A próby?- zapytałem
- O to się nie martw, ja wszystkim się zajmę. Teraz pakuj się i odwiedź rodzinę. Jakby co to znasz numer.
     Po niecałych dwóch godzinach pakowania byłem gotowy do drogi. Wpakowałem walizkę do samochodu, pożegnałem się z chłopakami. Szczerze cieszyłem się na cztery godziny za kółkiem. Wycieczka do Bradfort na pewno mi pomoże.

______________________________________________________________________
Skończyłam, zdaje mi się, że za często dodaje te posty, Musze zacząć wstawiać je nico rzadziej, ale mam węnę i nie mogę oderwać się od komputera. Dobrze, że z nikim nie muszę go dzielić.



2 komentarze:

  1. świetmy rozdział. Na prawdę często dodajesz nowe. Nie mogę za tyobą zadążyć. Przeczytałam wcześniejszy i miałam dodac komentarz a tu widze nowy rozdział. Oczywiście fajnie bo nie trzeba długo czekać z czego się cieszę. Pisz tak dalej. :)
    Zapraszam do siebie

    http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com

    PS. Hehe znowu się rozpisałam

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;**
    Chcę więcej ! <3
    Czekam na next ;)
    Mwahh <3

    OdpowiedzUsuń