środa, 8 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 6 Powrót


Harry

- To co wracamy?- zapytałem.
- Nie wiem mi tutaj jest dobrze.- odpowiedziała.
- Izz, ale przeszkadzamy spać miotłom.- Izz spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać.
     Z Izabellą wróciliśmy do studia. Była już uśmiechnięta. Weszliśmy do studia, na kanapie siedzieli chłopacy. Jak weszliśmy wstali i zaczęli ją przepraszać.
- Nic nie szkodzi chłopacy. Tak właściwie jeszcze się nie znamy. Jestem Izabella, ale wszyscy mówią do mnie Izz.
- Izz nie masz za co przepraszać. Ja jestem Liam.
- Li ma racje. Ja jestem Niall.
- Zayn.
- Lou.
- A ja chyba nie muszę się przedstawić?- zapytałem, a wszyscy zaczęli się śmiać.
- Nie, ciebie znam.- odpowiedziała na moje pytanie śmiejąc się. Nigdy nie słyszałem, aby ktoś się tak pięknie śmiał.
Usiedliśmy wszyscy na kanapie, ale okazało się, że jedna mała kanapa nie pomieści sześciu osób. Tak się kręciliśmy, że Izabella znalazła się na moich kolanach. Nie miałem nic przeciwko.
- Dobra chłopaki mówcie co tam wymyśliliście w sprawie urodzin.- rozkazała.
- No więc, po koncercie będzie mała impreza.- odpowiedział Zayn.
- Nie wierz jemu, on nie zna definicji słowa mała. Będzie tam od cholery ludzi.- ostrzegł ją Liam.
- Nie będę wnikać.- powiedziała i po chwili namysłu zapytała- A gdzie będzie ta impreza?
- No u nas, a gdzie miała by być. Niczym się nie martw, zajmiemy się wszystkim.- Odpowiedział jej Niall jak zwykle coś jedząc.
- Dobra tą kwestie mamy omówioną. Camil się ucieszy. Harry to nie mogłeś powiedzieć mi tego przez telefon, mogłabym chociaż się wyspać.
- Nie- odparłem niewinnie.- Izz, a kiedy poznamy twoje przyjaciółki?
- Żadnej jak na razie nie ma w Londynie, ale Emi wraca dzisiaj, a Camil dopiero w piątek. Więc Emi możecie poznać jutro, bo ją też trzeba wtajemniczyć w niespodziankę. Camil poznacie dopiero po koncercie.- odpowiedziała, na co Niall wydał z siebie dziwny jęk niezadowolenia.
- Jak przedstawię wam ją wcześniej to nici z niespodzianki.
- Ona ma racje żarłoku.- zgodził się z nią Zayn i trzepnął blondyna po głowie. W wyniku czego zaczęli się kłócić.
- Wiecie co zachowujecie się jak dzieci.- stwierdziła Izabella. Pewnie od razu tego pożałowała, bo cała nasz piątka jak na zawołanie zaczęła ją gilgotać.

Izabella

- Wiecie co zachowujecie się jak dzieci.- stwierdziłam cała piątka to banda dzieciaków. Chociaż sława nie poprzestawiała im w głowach. Chyba nie lubią jak nazywa się ich dziećmi bo zaczęli mnie gilgotać.- Chłopaki przestańcie proszę.- ale oni nie zwracali uwagi na moje prośby, torturowali mnie dalej. W końcu do pokoju wszedł tata i uratował mnie od tych małpiszonów.
- Chłopaki dość tego dobrego, trzeba brać się do pracy.- powiedział tata a piątka małpiszonów w mgnieniu oka znalazła się przy instrumentach. Odetchnęłam z ulgą.
- Izz a może pośpiewasz z nami?- zaproponował Louis.
- Nie. Na dziś starczy mi wrażeń.- odpowiedziałam.
- No chodź, będzie fajna zabawa.- zachęcał mnie Niall
- Chłopaki dajcie jej spokój. Nie chce śpiewać to nie chce.- wstawił się za mną Harry. Po jego słowach reszta One Direction zamknęła się i zaczęła nagrywać.
- Lubisz ich?- zapytał tata.
- Ich się nie da nie lubić.- powiedziałam szczerą prawdę. Nie dało się ich nie lubić.
- A Harrego lubisz najbardziej. On ci się podoba.
- Nieprawda, może i lubię Harrego najbardziej, ale jego znam najdłużej. Z Harrym jesteśmy tylko kumplami.- odpowiedziałam, ale samej siebie bym nie przekonała. Harry był przystojny, kochany i te jego zielone oczy, i urocze dołeczki. Po prostu idealny, od kogoś takiego nie mogłam liczyć na coś więcej.
- No dobra oszukuj sama siebie. Izz będziesz musiała dzisiaj wrócić sama, muszę nadrobić papierkową robotę.
- Okej nie ma sprawy, przyda mi się spacer. Możemy zrobić sobie przerwę, che pożegnać się z małpiszonami. - tata kiwnął głową i przerwał narywanie.
- Chłopaki ja będę leciała.- po tych słowach każdy na pożegnanie mnie przytulał, Harry był jako ostatni. Przytulał mnie najdłużej, za nim mnie puścił, szepnął mi jeszcze do ucha.
- Mogę liczyć na wspólny obiad?
- Nie możesz, jestem umówiona.- odpowiedziałam, a on zrobił smutną minę.- Z moim starszym bratem.- po tych słowach na jego twarzy pojawił się uśmiech i te cudowne dołeczki. Wyswobodziłam się z jego ramion i poszłam.

Emili 

Sterczę na lotnisku, są jakieś opóźnienia. Wkurzające to jest. Dla zabicia czasu, kupiłam sobie jakaś gazetę i poszłam do kawiarni.  Nie zdążyłam zacząć czytać gazety, gdy zadzwonił mój telefon.
- Tak mamo.- odebrałam.
- Chcieliśmy ci powiedzieć, że nie wyrobimy się wrócić do Londynu przed tobą. Te taty seminarium się przedłużyło. Przykro nam maleńka.- powiedziała mama.
- Nic nie szkodzi. Ja utknęłam w Nowym Jorku. 
- Nie jesteś zła?- Zapytała mama.
- Nie, nawet dobrze, że zostajecie. Będę mogła spędzać czas z Izz.
- To dobrze, pozdrów ją ode mnie. To do usłyszenia córeczko.
- Papa mamo.- pożegnała się i rozłączyłam.
Mój tata był neurochirurgiem. Jednym z najlepszych na świecie, w Londynie miał własną klinikę, do tego jeszcze pracował na uczelni. Dawał wykłady w najróżniejszych zakątkach świata. Dla tego od małego wiele podróżowała. Tym razem nie mogłam z nimi pojechać. Akurat  byli w LA. Wycieczka do LA przypadła dla mojej siostry ciotecznej, która po śmierci swojej mamy mieszka z nami. Ciocia Roxy, czyli siostra mojej mamy zginęła dwa lata temu w wypadku samochodowym. Osierociał czteroletnią Melanię. Od tamtej pory, Mela mieszka z nami. Zawsze chciałam mieć młodszą siostrę. Dobra wracając do rzeczywistości. Wypiłam swoją kawę i jakimś cudownym zrządzeniem losu ogłosili, że samolot do Londynu odleci za jakieś 15 minut. Uradowana pobiegłam do odprawy. W końcu znalazłam się na pokładzie samolotu. Z zadowoleniem usiadłam w fotelu, założyłam słuchawki i odpłynęłam w krainę sennych mżeń. 


______________________________________________________________

Następny rozdział dodam jutro. Dziękuję tym co to czytają a w szczególności patrysi



2 komentarze: